Francuska odnowa
- 24 września, 2008
- przeczytasz w 3 minuty
Według statystyk Francja jest duchową pustynią. W niektórych francuskich diecezjach część kościołów zamieniono na muzea, a seminaria albo zamknięto, albo przygotowują się w nich do święceń już ostatnie — przed zamknięciem — roczniki. Czy statystyki te jednak oddają pełny obraz życia religijnego Francuzów? Z drugiej strony, mamy przecież pełne kościoły Paryża, nowe wspólnoty, żywą liturgię, radykalizm ewangeliczny, biskupów z duszpasterską wyobraźnią. Są parafie paryskie, w których odbywa się nawet pięć mszy w niedzielę, […]
Według statystyk Francja jest duchową pustynią. W niektórych francuskich diecezjach część kościołów zamieniono na muzea, a seminaria albo zamknięto, albo przygotowują się w nich do święceń już ostatnie — przed zamknięciem — roczniki. Czy statystyki te jednak oddają pełny obraz życia religijnego Francuzów?
Z drugiej strony, mamy przecież pełne kościoły Paryża, nowe wspólnoty, żywą liturgię, radykalizm ewangeliczny, biskupów z duszpasterską wyobraźnią. Są parafie paryskie, w których odbywa się nawet pięć mszy w niedzielę, co nie jest oczywiste w innych stolicach europejskich. Co tydzień, w zależności od dzielnicy Paryża, nawet 19 proc. mieszkańców uczestniczy w niedzielnej liturgii. To dużo w porównaniu z takimi krajami jak Niemcy, Wielka Brytania czy Holandia. Dzisiaj w Paryżu wcale nietrudno znaleźć kościoły, gdzie przynajmniej przez godzinę dziennie kapłan czeka w konfesjonale. A w katedrze Norte Dame kolejki do spowiedzi, złożone nie tylko z turystów, mówią same za siebie.
To dane przytoczone z katolickiej prasy jeszcze z przed sierpniowej pielgrzymki Benedykta XVI do tego kraju. Okazuje się, że głównym sprawcą tego ożywienia jest zmarły w ubiegłym roku kard. Jean-Marie Lustiger, arcybiskup Paryża. Jak tego dokonał?
Przede wszystkim, zaczął od uzdrowienia formacji seminaryjnej swoich kleryków. Przed objęciem przez niego paryskiego arcybiskupstwa w seminarium było maksymalnie 30 kleryków. W czasie jego posługi — nawet 130 kandydatów zaczynało co roku drogę do kapłaństwa. Nie bez znaczenia była otwarta postawa arcybiskupa, który nie obawiał się publicznie mówić o swoich rozterkach duchowych. Okazało się, że radykalizm ewangeliczny arcybiskupa zaowocował zwiększeniem ilości powołań kapłańskich i zakonnych a nie ich dalszym zanikiem. W „swoim” seminarium, wprowadził dyscyplinę, która zaczęła przyciągać młodych ludzi. Nowością w formacji było także to, że klerycy każdy rok nauki spędzali w innej parafii, poznając różne formy duszpasterstwa.Najważniejsze jest to, że Paryż, który stał się synonimem odnowy, emanuje na całą Francję. Obok Lourdes czy Taizé. Dojrzała nowa kadra biskupów — wychowanków kard. Lustigera. Jak mówią niektórzy w Paryżu: biskupów „wierzących i praktykujących”. Najlepszym dowodem na to, że coś dobrego dzieje się w tutejszym episkopacie jest fakt, że obecny abp Paryża, André Ving-Trois, został wybrany na przewodniczącego konferencji biskupów Francji. Lustiger nigdy nim nie został.Patrząc na historię Kościoła nie możemy mieć wątpliwości, że właśnie dzięki radykalnym postawom “Bożych gwałtowników”, ludziom bezkompromisowym, wiara w Jezusa Chrystusa przetrwała do XXI w. Zaliczyłbym do nich nie tylko św. Pawła czy św. Franciszka ale również ks. Blachnickiego i innych . Uważam, że pewnym sensie, również ojcowie Reformacji przyczynili się do tego.
Czy kard. Lustigera można zaliczyć do tego grona?Sądzę, że dzieło jego życia mówi samo za siebie.