Huragan Franciszek w akcji
- 29 lipca, 2013
- przeczytasz w 3 minuty
Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) dobiegły końca, jednak nie kończą się głosy uznania kierowane pod adresem papieża Franciszka. Krajowe i zagraniczne media mówią o „huraganie Franciszku” lub papieżu, który zszedł z piedestału, malując popkulturową alternatywę wobec poprzedniego pontyfikatu. Niemal na jednym oddechu komentatorzy intonują „niech żyje Franciszek”, by za chwilę dodać „wreszcie zmiany”. ŚDM pokazały papieża w swoim żywiole. Franciszek powrócił do latynoamerykańskiego Kościoła, który tak dobrze […]
Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) dobiegły końca, jednak nie kończą się głosy uznania kierowane pod adresem papieża Franciszka. Krajowe i zagraniczne media mówią o „huraganie Franciszku” lub papieżu, który zszedł z piedestału, malując popkulturową alternatywę wobec poprzedniego pontyfikatu. Niemal na jednym oddechu komentatorzy intonują „niech żyje Franciszek”, by za chwilę dodać „wreszcie zmiany”.
ŚDM pokazały papieża w swoim żywiole. Franciszek powrócił do latynoamerykańskiego Kościoła, który tak dobrze zna. Ten Kościół dla europejskich chrześcijan jest w dużej mierze nieznany, często kojarzony z protestanckimi wspólnotami charyzmatycznymi, filmowymi chórkami gospel popularnych seriali tudzież z koncertami Mieczysława Szcześniaka. To, że biskupi i kardynałowie tańczą i klaszczą podczas liturgii jest dla wielu katolików zderzeniem z zupełnie innym światem, pokazującym, że hierarchiczny katolicyzm, pełen nakazów i zakazów, potrafi być cool, wręcz taki swojski parafialny, jaki niemałą część polskich katolików poznaje w diasporze na Wyspach Brytyjskich czy Skandynawii.
Mylne byłoby jednak stwierdzenie, że papież chce katolicyzmu ciepłego i parafialnego – przynajmniej nie w naszym polskim znaczeniu. W Polsce życie religijne (wszystkich wspólnot wyznaniowych) to wciąż życie parochialne i nie piszę tego z jakimkolwiek negatywnym podtekstem. Tradycyjne życie parafialne, które zanikło w wielu zachodnioeuropejskich państwach, szczególnie w dużych aglomeracjach, przypieczętowało rozziew rodzin parafialnych i ogólnie rzecz biorąc poczucie prawdziwej wspólnoty. Jednak owo życie parafialne ma również minusy, ponieważ w polskiej rzeczywistości parafie funkcjonują często jak uświęcone getta prywatnej religijności, która w przypadku katolików upublicznia się w święto Bożego Ciała.
Oczywiście jest wiele chlubnych wyjątków, niemniej jednak model ten – tak obcy papieżowi Franciszkowi – kształtuje polską rzeczywistość. Franciszek chce wyjścia Kościoła poza ramy, poza szeroko i wąsko rozumianą tradycję mentalnościową, chce, aby Kościół, w tym szczególnie jego bracia w urzędzie, po prostu pobrudził sobie wymuskane ręce. Papież chce, marzy, pragnie – ale czy tego samego chcą biskupi? W wielu zakątkach Europy, a tym bardziej w Polsce biskup wyposażony w świątobliwą aurę, wzmocniony klerykalnymi błyskotkami i kościółkowatym tonem ach-wielkiego-przejęcia lewituje w świadomości wiernych nie tylko ponad nimi, ale także ponad zwykłymi księżmi. Takie nastawienie nieco się zmienia, co pokazuje trudny konflikt (głównie medialny) między abp. Henrykiem Hoserem a ks. Wojciechem Lemańskim. Niemniej jednak trudno sobie wciąż wyobrazić polskie chrześcijaństwo bez klerykalnego zadęcia, które zręcznie pielęgnują nie tylko katolicy, ale i inne denominacje chrześcijańskie.
Podniosły duch zwiastujący nową wiosnę Kościoła, sobór wręcz – nawet jeśli wyimaginowany – napotyka na przeszkody, pokazując, że pomysł Franciszka na swój pontyfikat wciąż się rodzi lub przechodzi zrozumiały w pełni okres burzy i naporów. Papież potrafi wkurzyć nie tylko tzw. liberalnych katolików, domagających się kapłaństwa kobiet (w drodze powrotnej do Rio oświadczył, że te drzwi są zamknięte i sprawę rozstrzygnął już w definitywnej formie Jan Paweł II), ale i coraz bardziej tradycjonalistów przywiązanych do mszy starszego rytu. Co się (znów) stało? Papież poprzez wysoko postawionych urzędników kurialnych zakazał rozwijającej się wspólnocie Franciszkanów Niepokalanej celebrowania mszy trydenckiej, co środowiska tradycjonalistyczne nie bez racji odebrały jako jawny (pierwszy) sprzeciw wobec motu propio ‘Summorum pontificum’. Gdy dodać jeszcze do tego plotki pojawiające się tu i ówdzie, że nowym prefektem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów mógłby zostać abp. Piero Marini, to jęk zawodu będzie bardziej niż donośny.
Papież Franciszek wciąż zaskakuje i zanosi się na to, że prognozy wróżące huragan nie muszą być przesadzone. Po tej burzy tęcza nie będzie równie piękna dla wszystkich. Niektórzy w ogóle jej nie zauważą, a jeszcze inni założą okulary przeciwsłoneczne, co by nie oślepnąć od wspaniałości dzieła.