Ideologiczna paranoja sądu
- 5 marca, 2010
- przeczytasz w 3 minuty
Ideologiczna paranoja, która oznacza koniec wolności słowa dla katolików — tak najkrócej można podsumować wyrok sądu apelacyjnego w sprawie Alicja Tysiąc kontra “Gość Niedzielny”. Absurd w tej sprawie goni absurd. W pierwszej instancji sąd w Katowicach wykazał się brakiem umiejętności czytania tekstów ze zrozumieniem, w drugiej — sędziowie wykazali się po raz kolejny nie tylko takim brakiem, ale też bezczelnością. Zabrali się bowiem za ustalanie jaką religią jest chrześcijaństwo, […]
Ideologiczna paranoja, która oznacza koniec wolności słowa dla katolików — tak najkrócej można podsumować wyrok sądu apelacyjnego w sprawie Alicja Tysiąc kontra “Gość Niedzielny”. Absurd w tej sprawie goni absurd. W pierwszej instancji sąd w Katowicach wykazał się brakiem umiejętności czytania tekstów ze zrozumieniem, w drugiej — sędziowie wykazali się po raz kolejny nie tylko takim brakiem, ale też bezczelnością.
Zabrali się bowiem za ustalanie jaką religią jest chrześcijaństwo, i w związku z tym, jakim językiem powinni sie posługiwać dziennikarze mediów związanych z Kościołem.
- Chrześcijaństwo jest religią miłości i taki też powinien być język, jakim powinni posługiwać się autorzy katolickiego tygodnika — mówiła sędzia Ewa Tkocz, która uznała, że tygodnik posługiwał sie “językiem nienawiści”. Idąc dalej tym tropem pani sędzia powinna zabrać się za ocenzurowanie Pisma Świętego, czy dzieł Ojców Kościoła. Tam również znajdują się terminy, które polskie sądy mogłyby uznać za obraźliwe. Ot choćby “plemię żmijowe”, czy jasne określenie czynów homoseksualnych. Nie brak tam też określeń “obraźliwych” (będących dla sędziów przykładem niezgodnej z duchem chrześcijaństwa “mowy nienawiści”) dla sadyceuszy, faryzeuszy, sodomitów, cudzołożników, złodziei czy morderców. Teraz pani sędzia Tkocz powinna zabrać się za nie, i w krótkich orzeczeniach stwierdzać, które fragmenty Biblii i nauczania Kościoła można przedstawiać publicznie, a za które trzeba już zapłacić.
I to by nawet było śmieszne, gdyby nie fakt, że w ten sposób próbuje się zakneblować usta katolikom i ludziom, dla których życie ludzkie cokolwiek znaczy. Prawnicy Alicji Tysiąc i ona sama, przy pomocy sądów, próbują bowiem doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie możliwa jakakolwiek negatywna ocena moralna czy publicystyczna zachowań i słów osoby, która zdecydowała się być publiczną twarzą walki o prawo do zabijania nienarodzonych. Teraz będzie można pisać o pani Tysiąc wyłącznie pozytywnie, nawet gdy uważa sie, że to, co chciała ona zrobić (a co jej uniemożliwiono) było zabójstwem.Ten wyrok jestnajlepszym dowodem na to, że wolność słowa już sie w Polsce — przynajmniej dla katolików — skończyła. A o Alicji Tysiąc będzie już można pisać wyłącznie w samych superlatywach.
Zabawnie brzmi także oskarżenie o “mowie nienawiści”, gdy uświadomimy sobie, że oceny ks. Gancarczyka (ale także moje czy tysięcy innych osób) skierowane są przeciwko działaniom, które są “czynami nienawiści”. Trudno inaczej określić zgodę na mordowanie w majestacie prawa milionów nienarodzonych. W 2008 roku w Europie zamordowano 3 miliony osób, a na świecie rocznie ginie średnio 40 milionów osób. I właśnie to, co się dzieje, powszechna akceptacja dla tego procederu, pseudnonaukowe usprawiedliwienia, odbieranie człowieczeństwa przedstawicielom naszego gatunku — jest prawdziwą nienawiścią.
To za nią, a nie za mówienie prawdy, powinno się skazywać. I wierzę głęboko, że nadejdzie kiedyś czas, kiedy ludzie odpowiedzialni za największy masowy mord w dziejach ludzkości, ci którzy go usprawiedliwiali, promowali, którzy w uczestniczyli w gigantycznym biznesie odpowiedzą za to. Tak jak za swoje zbrodnie odpowiedzieli w czasie procesu norymberskiego zbrodniarze, którzy — także powołując się na naukę — dowodzili, że Żydzi czy Cyganie nie są ludźmi.