Opinie

Jedność, prawda i negacjonizm


Tra­dy­cjo­na­li­ści, i to nie tyl­ko ci zwią­za­ni z Brac­twem Kapłań­skim św. Piu­sa X, nie­odmien­nie budzą ogrom­ne emo­cje mediów (ale i czę­ści duchow­nych). Jakie­kol­wiek infor­ma­cje o moż­li­wo­ści przy­zna­nia im (a przede wszyst­kim litur­gii try­denc­kiej) jakiś szer­szych moż­li­wo­ści dzia­ła­nia — nie­odmien­nie wywo­łu­je roz­wa­ża­nia nad cofa­niem się Kościo­ła, jego kon­ser­wa­tyw­nie­niem, czy (w Pol­sce) nad odcho­dze­niem od linii Jana Paw­ła II. Jesz­cze ostrzej komen­to­wa­ne są pomy­sły znie­sie­nia eks­ko­mu­ni­ki nało­żo­nej przez Jana Paw­ła II na czte­rech wyświę­co­nych przez arcy­bi­sku­pa Mar­ce­la Lefe­bvre­’a bisku­pów […]


Tra­dy­cjo­na­li­ści, i to nie tyl­ko ci zwią­za­ni z Brac­twem Kapłań­skim św. Piu­sa X, nie­odmien­nie budzą ogrom­ne emo­cje mediów (ale i czę­ści duchow­nych). Jakie­kol­wiek infor­ma­cje o moż­li­wo­ści przy­zna­nia im (a przede wszyst­kim litur­gii try­denc­kiej) jakiś szer­szych moż­li­wo­ści dzia­ła­nia — nie­odmien­nie wywo­łu­je roz­wa­ża­nia nad cofa­niem się Kościo­ła, jego kon­ser­wa­tyw­nie­niem, czy (w Pol­sce) nad odcho­dze­niem od linii Jana Paw­ła II.

Jesz­cze ostrzej komen­to­wa­ne są pomy­sły znie­sie­nia eks­ko­mu­ni­ki nało­żo­nej przez Jana Paw­ła II na czte­rech wyświę­co­nych przez arcy­bi­sku­pa Mar­ce­la Lefe­bvre­’a bisku­pów eks­ko­mu­ni­ki.

Zabaw­ne, że pro­te­stu­ją prze­ciw­ko temu ci sami komen­ta­to­rzy, któ­rzy nie mają pro­ble­mów i dyle­ma­tów ze zdję­ciem wza­jem­nych eks­ko­mu­nik przez papie­ża i patriar­chę Kon­stan­ty­no­po­la, czy któ­rzy opo­wia­da­ją się za przy­spie­sze­niem inter­ko­mu­nii z pro­te­stan­ta­mi. To nie jest dla nich pro­blem, zaś przy­wró­ce­nie jed­no­ści w łonie wspól­not, któ­re nie róż­nią się wia­rą, a co naj­wy­żej jej inter­pre­ta­cją — uzna­ją za  nie­bez­piecz­ne. A prze­cież cho­dzi o jed­ność, o to, by nie dopu­ścić — i tak posu­nię­te­go już moc­no — do stwo­rze­nia nowe­go wyzna­nia i nowe­go Kościo­ła. Jed­nym sło­wem cel bar­dzo “eku­me­nicz­ny”.

Jesz­cze zabaw­niej­sze są argu­men­ty medial­ne prze­ciw­ko temu przy­wra­ca­niu jed­no­ści. Naj­now­szym z nich są głu­pie i nie­roz­sąd­ne sło­wa jed­ne­go z bisku­pów Brac­twa, któ­ry miał zane­go­wać ist­nie­nie komór gazo­wych w Oświę­ci­miu. “Histo­rycz­ne dowo­dy nie­zwy­kle moc­no wska­zu­ją prze­ciw­ko [twier­dze­niu o] zaga­zo­wa­niu sze­ściu milio­nów Żydów w komo­rach gazo­wych, jako wyni­ku zapla­no­we­go pro­gra­mu Adol­fa Hitle­ra”. Na bez­po­śred­nie pyta­nie pro­wa­dzą­ce­go: “Zatem — nie było komór gazo­wych?”, biskup Wil­liam­son odpo­wie­dział: “Wie­rzę w to, że nie było komór gazo­wych. […] W takim stop­niu jak bada­łem dowo­dy i w stop­niu w jakim je rozu­miem, wyda­je mi się, że […] w nazi­stow­skich obo­zach kon­cen­tra­cyj­nych zgi­nę­ło 200- 300 tysię­cy Żydów. Ale ani jeden w komo­rach gazo­wych” — mówił biskup w wywia­dzie dla szwedz­kiej tele­wi­zji.

Dla­cze­go ten argu­ment mnie bawi? Otóż wca­le nie dla­te­go, że uwa­żam, że biskup Wil­liam­son ma rację. Bo jej nie ma. Nego­wa­nie komór gazo­wych jest dość per­fid­nym, ale i głu­pim (bo nie­zgod­nym z fak­ta­mi) spo­so­bem poka­zy­wa­nia swo­je­go anty­se­mi­ty­zmu. Rozu­miem, że komuś może być trud­no przy­znać, że Niem­cy (z inspi­ra­cji nie­wąt­pli­wie anty­chrze­ści­jań­skich, ale nie­ste­ty rów­nież ręko­ma chrze­ści­jan) zgo­to­wa­li innym taki los. Rozu­miem, że trud­no pogo­dzić się z fak­tem, że jak przy­zna­wał Jan Paweł II, tak­że chrze­ści­jań­ski anty­ju­da­izm miał swój wpływ na rasi­stow­ski i anty­re­li­gij­ny anty­se­mi­tyzm. Ale nie­ste­ty takie są fak­ty. Podob­nie jak fak­tem są komo­ry gazo­we, któ­re dzia­ła­ły przez lata w obo­zach śmier­ci… I jeśli ktoś to negu­je, to negu­je w isto­cie ogrom cier­pie­nia Żydów, któ­re to cier­pie­nia — jak pięk­nie poka­zy­wał Ser­giusz Buł­ga­kow — wpi­su­je się w cier­pie­nia Jezu­sa Chry­stu­sa i Jego Mat­ki. Jeśli ktoś to negu­je, to w isto­cie odrzu­ca obraz Chry­stu­sa, któ­ry obec­ny był w idą­cych na śmierć w obo­zach zagła­dy.

Ale ta nie­wąt­pli­wa nie­chrze­ści­jań­skość opi­nii bisku­pa Wil­liam­so­na nie powin­na prze­sła­niać tego, że pojed­na­nie mię­dzy Brac­twem Kapłań­skim św. Piu­sa X a Sto­icą Apo­stol­ską jest waż­ne dla kato­li­cy­zmu. Nie powin­na też prze­sła­niać tego, że głu­pia i szko­dli­wa opi­nia histo­rycz­na jed­ne­go bisku­pa nie powin­na sta­wać się prze­szko­dą w budo­wa­niu jed­no­ści. Pomysł, by nie zdej­mo­wać esko­mu­ni­ki z czte­rech bisku­pów, bo jeden z nich ma nie­praw­dzi­we i złe moral­nie poglą­dy histo­rycz­ne jest zaś abso­lut­nym nie­zro­zu­mie­niem idei eks­ko­mu­ni­ki. Ta ostat­nia zosta­ła nało­żo­na — w celach lecz­ni­czych — za kon­kret­ny czyn — wyświę­ce­nia bez zgo­dy Sto­li­cy Apo­stol­skiej. I jeśli Waty­kan uzna­je, że w imię dal­sze­go lecze­nia rela­cji, kara ta powin­na zostać znie­sio­na, to ma peł­ne pra­wo to zro­bić. A opi­nia bisku­pa Wil­liam­so­na o komo­rach zagła­dy nie ma tu nic do rze­czy, bo nie za nią został eks­ko­mu­ni­ko­wa­ny (trud­no było­by to zresz­tą zro­bić, bo ist­nie­nie komór gazo­wych jest kwe­stią fak­tów, a nie wia­ry).

Czy wszyst­ko to ozna­cza, że biskup Wil­liam­son powi­nien pozo­sta­wać bez­kar­ny? Oczy­wi­ście nie! Po pierw­sze od ści­ga­nia nega­cjo­ni­stów (dobrze by jed­nak było, by ści­ga­ło ono rów­nież tych, któ­rzy negu­ją zbrod­nie komu­ni­stów) pozo­sta­je pań­stwo. I ono powin­no zająć się spra­wę. Po dru­gie od głu­pich poglą­dów histo­rycz­nych hie­rar­chy powin­ni odciąć się jego prze­ło­że­ni (szcze­gól­nie jeśli zale­ży im na jed­no­ści z Rzy­mem). A Waty­kan powi­nien wyraź­nie przy­po­mnieć, co ozna­cza znie­sie­nie esko­mu­ni­ki i za co zosta­ła ona zało­żo­na. Tak by nie było wąt­pli­wo­ści, że z poglą­da­mi bisku­pa Wil­liam­so­na nie ma ona nic wspól­ne­go. A gdy nasta­nie już peł­na jed­ność (oby jak naj­szyb­ciej) wów­czas moż­li­wy będzie powrót do kwe­stii tak­że kano­nicz­nej odpo­wie­dzial­no­ści bisku­pa nega­cjo­ni­sty.  Na razie jed­nak trze­ba się spie­szyć, by nie dopu­ścić do umoc­nie­nia się sek­ciar­skich i sepa­ra­ty­stycz­nych ten­den­cji w łonie Brac­twa. I do powsta­nia nowe­go, trwa­łe­go wyzna­nia. I jeśli dobrze rozu­miem, takie są wła­śnie inten­cje Bene­dyk­ta XVI, któ­ry w duchu kato­lic­kim, chce rato­wać i budo­wać — nie do koń­ca jesz­cze zerwa­ną — jed­ność.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.