Opinie

Kara śmierci w systemie zero-jedynkowym


Euro­pa sta­ra się doko­nać abor­cji spra­wie­dli­wo­ści z ludz­kiej duszy, któ­ra to w natu­ral­ny spo­sób uzna­je pew­ne zbrod­nie za god­ne naj­wyż­szej kary, jaką może nadać czło­­wiek- nie mylić otrzy­mać. Wyda­je się, że w całej tej spra­wie zabrnę­li­śmy za dale­ko w zle­ca­niu sta­ty­styk i dia­gra­mów, mają­cych poka­zy­wać nam, czy prze­stęp­czość zmniej­sza się, gdy w danym pra­wie zaczy­na funk­cjo­no­wać usta­wa, doty­czą­ca kary śmier­ci. Czło­wiek posia­da ideę spra­wie­dli­wo­ści a prio­ri i jest ona nie­od­łącz­ną czę­ścią […]


Euro­pa sta­ra się doko­nać abor­cji spra­wie­dli­wo­ści z ludz­kiej duszy, któ­ra to w natu­ral­ny spo­sób uzna­je pew­ne zbrod­nie za god­ne naj­wyż­szej kary, jaką może nadać czło­wiek- nie mylić otrzy­mać. Wyda­je się, że w całej tej spra­wie zabrnę­li­śmy za dale­ko w zle­ca­niu sta­ty­styk i dia­gra­mów, mają­cych poka­zy­wać nam, czy prze­stęp­czość zmniej­sza się, gdy w danym pra­wie zaczy­na funk­cjo­no­wać usta­wa, doty­czą­ca kary śmier­ci.

Czło­wiek posia­da ideę spra­wie­dli­wo­ści a prio­ri i jest ona nie­od­łącz­ną czę­ścią jego moral­no­ści, któ­ra dziś zaczy­na być okra­ja­na z pew­nych war­to­ści na rzecz nowo powsta­łe­go krę­go­słu­pa moral­ne­go, jaki pra­gnie się wsz­cze­pić każ­de­mu z nas na zasa­dzie ope­ra­cji kul­tu­ro­wej.

Tur­ne­row­skie poję­cie com­mu­ni­tas, czy­li spo­łecz­no­ści, któ­ra pod­da­je się bez opo­rów auto­ry­te­to­wi rytu­al­nej star­szy­zny, nabie­ra dziś nowe­go i jak­że posęp­ne­go zna­cze­nia.

Owa ope­ra­cja kul­tu­ro­wa jest for­so­wa­na przez zla­icy­zo­wa­ną ide­olo­gię zachod­niej Euro­py, któ­ra wyj­mu­jąc czło­wie­ka z jego isto­ty spra­wi­ła, iż jest on w grun­cie rze­czy odczło­wie­czo­ny. Krę­go­słup com­mu­ni­tas, jest zde­hu­ma­ni­zo­wa­ny, gdyż nie pocho­dzi z grun­tu spo­łecz­ne­go, lecz ze struk­tur biu­ro­kra­tycz­ne­go molo­cha, jakie­go trak­tu­je się na pozio­mie ple­mien­nej rady, mają­cej mono­pol na nabi­ja­nie jubi­ler­skiej pró­by każ­de­mu z krę­gów kul­tu­ro­wych poszcze­gól­nych państw.

Odczło­wie­czo­na isto­ta ludz­ka, nie­świa­do­ma kul­tu­ro­we­go zabie­gu, jakie­go na niej doko­na­no, nie zauwa­ża nawet zja­wi­ska abor­cji spra­wie­dli­wo­ści i zaczy­na wcho­dzić w struk­tu­ry wspo­mi­na­ne­go com­mu­ni­tas, roz­bi­ja­jąc tym samym praw­dzi­wą wspól­no­tę, opie­ra­ją­cą się na pod­sta­wo­wych i wyda­je się nie­zbęd­nych zasa­dach.

Litość zamie­nia się w coś total­nie obo­jęt­ne­go, co zamiast two­rzyć nor­my moral­ne nowej jako­ści, roz­my­wa obec­ne, wrzu­ca­jąc nasz pan­te­on war­to­ści w pust­kę.

Migru­ją­ca po naszym kon­ty­nen­cie litość, zda­je się raczej być rozu­mo­wym przed­się­wzię­ciem na ska­lę glo­bal­ną, niż moral­nym, ludz­kim odru­chem, sta­no­wią­cym dla nas jako jed­ne­go gatun­ku, wspól­ną, aprio­ry­stycz­ną pod­sta­wę, do któ­rej może­my się odwo­łać i któ­ra jest uni­wer­sal­na.

Abs­tra­hu­jąc od sta­ty­styk, wykre­sów i liczb, powiedz­my sobie szcze­rze, iż sły­sząc o zaka­to­wa­nej w krza­kach cię­żar­nej kobie­cie, budzi się w nas poczu­cie spra­wie­dli­wo­ści, jakie pod­su­wa nam na myśl jedy­ny, moż­li­wy wymiar kary, przy czym owa kara nie ma uczyć, czy napra­wiać, lecz po pro­stu ma dawać nam i tyl­ko nam poczu­cie spra­wie­dli­wo­ści, któ­re jest gwa­ran­tem zacho­wa­nia ładu spo­łecz­ne­go oraz ele­wa­cji wspo­mnia­ne­go pan­te­onu zasad moral­nych.

Suwe­ren­ność nie jest dziś w cenie. Lepiej być kon­for­mi­stą moral­nym, niż nie­za­leż­ną jed­nost­ką, ponie­waż współ­cze­snym wyznacz­ni­kiem niż­szo­ści jest odmien­ność.

Mia­nem odmien­no­ści posłu­gu­je się dziś tyl­ko po to, aby wyklu­czyć kogoś po za nawia­sy spo­łecz­no­ści, jako oso­bę wyzna­ją­cą inne nor­my i zasa­dy. Plu­ra­lizm nigdy nie był moc­ną, ludz­ką cechą, ale współ­cze­śnie osią­ga nowy wymiar, wymiar Made in UE.

W zjed­no­czo­nej Euro­pie wszyst­ko musi być Made in UE, gdyż nasz kon­ty­nent stał się zamknię­ta, ryn­ko­wą gospo­dar­ką moral­no­ści, któ­ra przy­po­mi­na po tro­chu ZSSR, w jakim tyl­ko i wyłącz­nie kra­je człon­kow­skie mogły się poru­szać i kupo­wać, a każ­de odstęp­stwo było trak­to­wa­ne jako sprze­ci­wie­nie się nowe­mu, ide­al­ne­mu i postę­po­we­mu łado­wi.

Jed­no­cze­nie Euro­py, zaczy­na się jed­nak od roz­bi­cia, bo obec­ne wspól­no­ty muszą ulec roz­kła­do­wi, aby zmie­nić się w com­mu­ni­tas. Wsz­cze­pia­nie krę­go­słu­pa com­mu­ni­tas, roz­po­czy­na się w krę­gu pono­wo­cze­snej kul­tu­ry, a koń­czy na pozio­mie jed­no­stek, wyklu­cza­ją­cych tych, któ­rzy sta­no­wią suwe­ren­ną wyspę. Suwe­ren­ność bowiem, wyma­ga zaufa­nia.

Zaufa­nie dru­gie­mu czło­wie­ko­wi, zosta­je nazna­czo­ne, jako coś nie tyl­ko trud­ne­go, ale i nie­bez­piecz­ne­go, co może mieć złe skut­ki dla całej spo­łecz­no­ści.

Dziś mamy do czy­nie­nia z oswo­je­niem zaufa­nia, czy­li pro­ce­sem reduk­cji owe­go zaufa­nia ze sfe­ry rela­cji mię­dzy ludz­kich do sfe­ry rela­cji pań­stwo – czło­wiek. Isto­ta ludz­ka otrzy­mu­je tu bez­pie­czeń­stwo, ponie­waż z natu­ry zaufa­nie obar­czo­ne jest ryzy­kiem, któ­re współ­cze­śnie każ­dy czło­wiek sta­ra się omi­jać. Ryzy­ko przej­mu­ją struk­tu­ry pań­stwo­we, dys­try­bu­ując je według potrzeb tak, aby oby­wa­tel nie czuł na sobie żad­nej pre­sji związ­ku z podej­mo­wa­niem jakich­kol­wiek decy­zji, doty­czą­cych moral­no­ści.

Napo­ty­ka­nie owych suwe­ren­nych wyse­pek moral­no­ści, jest nie­zwy­kle nie­kom­for­to­we i wyma­ga od com­mu­ni­tas zaufa­nia w to, że wid­nie­ją­cy na hory­zon­cie ląd i jego pra­wa, nie są koleb­ką kani­ba­li­zmu. Inność wraz z każ­dym jej aspek­tem, uzna­wa­na jest za grunt z natu­ry nie­bez­piecz­ny i ryzy­kow­ny. Łatwej jest bowiem coś dostać, niż to wypra­co­wać. W tym wypad­ku wypra­co­wa­nie tyczy się pan­te­onu zasad moral­nych, któ­re­go to budo­wa zaj­mu­je wie­le cza­su, wyma­ga wyrze­czeń i nie­szczę­sne­go ryzy­ka, jakie siłą rze­czy wpi­sa­ne jest w odkry­wa­nie nowych tere­nów, choć w tym przy­pad­ku spra­wy mają się w praw­dzie nie­co ina­czej. Wspo­mnia­ne tere­ny bowiem, są obsza­ra­mi dosko­na­le wcze­śniej zna­ny­mi, lecz zapo­mnia­ny­mi, a nawet wyma­za­ny­mi para­gra­fem z mapy Euro­py.

Oswa­ja­nie zaufa­nia, czy­li jego reduk­cja ze sfe­ry rela­cji mię­dzy ludz­kich do sfe­ry pań­stwo – czło­wiek, dzie­li człon­ków wspól­no­ty, zabie­ra­jąc im moż­li­wość inwe­sto­wa­nia w sie­bie.

Taki stan rze­czy nie tyl­ko nie pozwa­la „być z dru­gim czło­wie­kiem”, jako człon­kiem wciąż sta­ją­ce­go się i płyn­ne­go spo­łe­czeń­stwa, ale też nie pozwa­la inwe­sto­wać. Inwe­sty­cje odby­wa­ją się na pozio­mie owe­go zaufa­nia. Dla­cze­go jest ono dziś tak waż­ne? Wyda­je się, iż tyl­ko ono może spra­wić, że ludzie poczu­ją się pew­nie w prze­strze­ni spo­łecz­nej i wezmą spra­wy w swo­je ręce tak, jak bywa to w pew­nych sta­nach USA, gdzie lud­ność nie wyobra­ża sobie i co waż­niej­sze, nie daje sobie wmó­wić pew­nych fede­ral­nych sys­te­mów praw­no – moral­nych, lecz idąc podług zasa­dy bez­gra­nicz­ne­go zaufa­nia do swo­je­go sąsia­da i same­go sie­bie, two­rzy wła­sny sys­tem war­to­ści, jaki mani­fe­stu­je się na pozio­mie sta­nu.

Zjed­no­cze­nie zatem nie wypie­ra owych odmien­no­ści, lecz spra­wia, iż jest ono oddol­ne i rozu­mia­ne jako kon­sen­sus tych­że odmien­no­ści, co nie­ste­ty ma miej­sce rzad­ko. Odgór­ne narzu­ca­nie pew­nych zasad, oka­zu­je się pla­gą naszych cza­sów, któ­re wyma­ga­ją od nas źle poję­tej jed­no­ści, rozu­mia­nej jako iden­tycz­ność, a nie współ­ist­nie­nie. Model współ­ist­nie­nia zamie­nia się dziś na model ist­nie­nia, a czy­ste ist­nie­nie wyklu­cza więk­sze roz­bież­no­ści swo­ich skła­do­wych.

Zja­wi­sko abor­cji spra­wie­dli­wo­ści, odby­wa się już na wyż­szym pozio­mie, gdyż uzna­no, że popar­cie spo­łecz­ne dla pew­nych roz­wią­zań, jest nie­wy­star­cza­ją­ce. Ten wyż­szy poziom, to doko­ny­wa­nie abor­cji spra­wie­dli­wo­ści na jed­nym z pan­te­onów kul­tu­ry euro­pej­skiej- chrze­ści­jań­stwie.

Chrze­ści­jań­skie poczu­cie spra­wie­dli­wo­ści jest tym, co uzna­no za nie­bez­piecz­ne i god­ne potę­pie­nia, jako rejon zaco­fa­ne­go ciem­no­gro­du. Żyje­my w cza­sach prze­mia­no­wa­nia naszej kul­tu­ry z chrze­ści­jań­skiej na laic­ką. Waż­kie dla osób wie­rzą­cych poczu­cie spra­wie­dli­wo­ści jest dziś odczło­wie­cza­ne tak, jak­by nigdy nie było ludz­kie, a zda­je się, że to wła­śnie reli­gia była moto­rem napę­do­wym nauk huma­ni­stycz­nych oraz powsta­wa­nia sys­te­mów pań­stwo­wych i naj­więk­sze­go osią­gnię­cia czło­wie­ka- cywi­li­za­cji.

Moż­li­we, iż dziś oby­wa­te­le nasze­go kra­ju są w więk­szo­ści prze­ciw karze śmier­ci (choć ofi­cjal­ne dane mówią co inne­go), lecz jeże­li tak, to chy­ba naj­lep­szym roz­wią­za­niem było by zasto­so­wa­nie zasa­dy demo­kra­tycz­ne­go refe­ren­dum, a nie odgór­ne narzu­ca­nie, któ­re cięż­ko jest w isto­cie zaak­cep­to­wać. Co inne­go, gdy głos na NIE, jest gło­sem same­go spo­łe­czeń­stwa, a nie wymu­szo­ną ide­olo­gicz­ny­mi trak­ta­ta­mi umo­wą poli­tycz­ną.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.