Opinie

Kłusownictwo po rzymsku


Jak już infor­mo­wa­li­śmy wcze­śniej, Kon­gre­ga­cja Nauki Wia­ry zapo­wie­dzia­ła dziś ogło­sze­nie kon­sty­tu­cji apo­stol­skiej papie­ża Bene­dyk­ta XVI, umoż­li­wia­ją­cej tra­dy­cjo­na­li­stycz­nym angli­ka­nom przej­ście pod jurys­dyk­cję Rzy­mu. Mia­ło­by to się stać poprzez utwo­rze­nie ordy­na­ria­tów dla byłych angli­ka­nów, na cze­le któ­rych sta­li by dotych­cza­so­wi angli­kań­scy bisku­pi, rekon­se­kro­wa­ni przez rzym­skich hie­rar­chów. Byli angli­ka­nie zacho­wa­li­by wła­sną litur­gię oraz dys­cy­pli­nę – duchow­ni nie byli­by zobo­wią­za­ni do celi­ba­tu z wyjąt­kiem bisku­pów. Arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry Rowan […]


Jak już infor­mo­wa­li­śmy wcze­śniej, Kon­gre­ga­cja Nauki Wia­ry zapo­wie­dzia­ła dziś ogło­sze­nie kon­sty­tu­cji apo­stol­skiej papie­ża Bene­dyk­ta XVI, umoż­li­wia­ją­cej tra­dy­cjo­na­li­stycz­nym angli­ka­nom przej­ście pod jurys­dyk­cję Rzy­mu. Mia­ło­by to się stać poprzez utwo­rze­nie ordy­na­ria­tów dla byłych angli­ka­nów, na cze­le któ­rych sta­li by dotych­cza­so­wi angli­kań­scy bisku­pi, rekon­se­kro­wa­ni przez rzym­skich hie­rar­chów. Byli angli­ka­nie zacho­wa­li­by wła­sną litur­gię oraz dys­cy­pli­nę – duchow­ni nie byli­by zobo­wią­za­ni do celi­ba­tu z wyjąt­kiem bisku­pów.

Arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry Rowan Wil­liams, zwierzch­nik Kościo­ła Anglii, mimo że nie ukry­wał zasko­cze­nia całą sytu­acją, stwier­dził, że pla­ny Rzy­mu nie mogą być inter­pre­to­wa­ne ani jako akt wro­go­ści wobec Kościo­ła Anglii, ani jako for­ma pro­ze­li­ty­zmu, ani też jako prze­szko­da dla dal­sze­go dia­lo­gu eku­me­nicz­ne­go, a wręcz jako jego owoc – dał temu wyraz we wspól­nym oświad­cze­niu wyda­nym wraz z arcy­bi­sku­pem West­min­ste­ru Vin­cen­tem Nichol­sem, któ­ry o pla­nach Waty­ka­nu dowie­dział się naj­praw­do­po­dob­niej nie­wie­le wcze­śniej od Rowa­na Wil­liam­sa. Na zwo­ła­nej pospiesz­nie kon­fe­ren­cji pra­so­wej w Rzy­mie, kar­dy­nał Wil­liam Leva­da, pre­fekt waty­kań­skiej Kon­gre­ga­cji Nauki Wia­ry, zachę­co­ny przez dzien­ni­ka­rzy osza­co­wał, że nawet do 30 bisku­pów angli­kań­skich może przejść pod skrzy­dła Rzy­mu. Angli­kań­scy bisku­pi, któ­rzy w wiel­kiej kon­spi­ra­cji, nego­cjo­wa­li z Rzy­mem prze­ję­cie ich wspól­not, wyda­li entu­zja­stycz­ne oświad­cze­nie, w któ­rym zapo­wia­da­ją maso­wy exo­dus w świę­to Kate­dry św. Pio­tra 22 lute­go 2010 roku.

Sama kon­fe­ren­cja pra­so­wa prze­bie­ga­ła w nad­zwy­czaj­nych oko­licz­no­ściach – w koń­cu kon­fe­ren­cję zwo­ła­no po to, aby rado­śnie poin­for­mo­wać o doku­men­cie, któ­ry nawet NIE ZOSTAŁ sfi­na­li­zo­wa­ny. Cie­ka­we spo­strze­że­nia zano­to­wał kato­lic­ki publi­cy­sta Damian Thomp­son z The Daily Tele­graph, od lat nama­wia­ją­cy hie­rar­chię rzym­sko­ka­to­lic­ką w Anglii i Walii do bar­dziej zde­cy­do­wa­nych dzia­łań, celem przy­cią­gnię­cia tra­dy­cyj­nych angli­ka­nów do Rzy­mu. Thomp­son stwier­dził, że dzię­ki roz­wią­za­niu zakła­da­ją­ce­mu stwo­rze­nie ‘angli­kań­skich ordy­na­ria­tów’, a więc fak­tycz­nie Kościo­ła w Koście­le, angli­ka­nie pod pie­czą rzym­skie­go papie­ża będą wol­ni od inge­ren­cji libe­ral­nych bisku­pów rzym­sko­ka­to­lic­kich, nie­chęt­nych kon­ser­wa­ty­zmo­wi, zarów­no litur­gicz­ne­mu, jak i moral­ne­mu, nowo przy­by­łych współ­bra­ci. Thomp­son spe­ku­lu­je ponad­to, że Rzym cze­kał z całym przed­się­wzię­ciem na odej­ście kar­dy­na­ła Cor­ma­ca Murphy‑O’Connora, któ­ry ma być „eku­me­ni­stą w sta­rym sty­lu, repre­zen­tu­ją­cym sta­re spo­so­by zała­twia­nia spraw”.

Thomp­son, jak i inni komen­ta­to­rzy, zwra­ca­ją uwa­gę rów­nież na bar­dzo istot­ny fakt: ani na kon­fe­ren­cji w Waty­ka­nie, ani w Rzy­mie nie było żad­ne­go przed­sta­wi­cie­la Papie­skiej Rady ds. Popie­ra­nia Jed­no­ści Chrze­ści­jan, któ­ra zwy­cza­jo­wo i prze­pi­so­wo nad­zo­ru­je i koor­dy­nu­je wszel­kie ini­cja­ty­wy eku­me­nicz­ne Rzy­mu. Kar­dy­nał Wal­ter Kasper prze­by­wa obec­nie na Kre­cie, gdzie dia­lo­gu­je z pra­wo­sław­ny­mi i z tego też powo­du nie był ani na kon­fe­ren­cji w Rzy­mie, ani z wizy­tą u abp. Wil­liam­sa. Trud­no wyklu­czyć, że albo o całej spra­wie nic nie wie­dział (jak w przy­pad­ku Domi­nus Iesus) lub z róż­nych przy­czyn nie chciał uwia­ry­god­niać cze­goś, co pod wie­lo­ma wzglę­da­mi było­by zaprze­cze­niem jego eku­me­nicz­nej dzia­łal­no­ści – to wyja­śnia­ło­by rów­nież nad­zwy­czaj­ny pośpiech w anon­so­wa­niu całe­go przed­się­wzię­cia, zarów­no w Rzy­mie, jak i w Lon­dy­nie.

Komen­tarz

Keith Por­teus-Wood z Naro­do­we­go Sto­wa­rzy­sze­nia Świec­kie­go w Wiel­kiej Bry­ta­nii zdia­gno­zo­wał, że decy­zja Waty­ka­nu jest „śmier­tel­nym cio­sem dla angli­ka­ni­zmu, któ­ry nie­uchron­nie dopro­wa­dzi do roz­kła­du Kościo­ła w sytu­acji sys­te­ma­tycz­ne­go spad­ku wier­nych i rosną­cej utra­ty zna­cze­nia Kościo­ła w spo­łe­czeń­stwie.” Przed­sta­wi­ciel świec­kich Bry­tyj­czy­ków stwier­dził rów­nież, że cała spra­wa obna­ża bez­sil­ność Rowa­na Wil­liam­sa. Czas dla Wil­liam­sa by już iść? Być może. O wie­le bar­dziej zasad­ni­czym pyta­niem jest to, czy Rzym “TYLKO” odpo­wie­dział na proś­by tra­dy­cyj­nych angli­ka­nów, hoj­nie otwie­ra­jąc im drzwi na waty­kań­skie salo­ny, czy sta­ło się coś, co znacz­nie wykra­cza poza spe­cy­ficz­nie poj­mo­wa­ną eku­me­nicz­ną otwar­tość, któ­ra, jak roz­bra­ja­ją­co wyznał abp Wil­liams, umoż­li­wi w naj­bliż­szym cza­sie dezer­cję angli­kań­skich tra­dy­cjo­na­li­stów.

I żeby spra­wa była jasna: nie odbie­ram pra­wa angli­kań­skim tra­dy­cjo­na­li­stom do pój­ścia czy to do Rzy­mu, czy do Kon­stan­ty­no­po­la. Każ­dy ma pra­wo do wol­nej decy­zji sumie­nia. Sam kie­dyś z niej sko­rzy­sta­łem, wią­żąc się pra­wie 15 lat temu z Kościo­łem Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skim. Czę­sto rów­nież obser­wu­je ludzi i roz­ma­wiam z ludź­mi, któ­rzy w bar­dzo róż­nych oko­licz­no­ściach, ale naj­czę­ściej z tych samych przy­czyn, zde­cy­do­wa­li się na kon­wer­sję do Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go lub się do niej sumien­nie przy­go­to­wu­ją. Są wśród nich bar­dzo róż­ne oso­by: praw­ni­cy, eko­no­mi­ści, nauczy­cie­le i nie na koń­cu teo­lo­dzy kato­lic­cy czy nawet jezu­ici tudzież domi­ni­ka­nie – ich wszyst­kich łączy wiel­ka miłość do Chry­stu­sa i Jego Kościo­ła, jak mnie­mam, ta sama miłość do Chry­stu­sa, któ­ra innym każe wyko­ny­wać ruch w dru­gą stro­nę. Waż­ne jest jed­nak, aby z tych bar­dzo oso­bi­stych decy­zji, podej­mo­wa­nych czę­sto w dra­ma­tycz­nych oko­licz­no­ściach i obar­czo­nych wiel­kim ryzy­kiem odrzu­ce­nia przez rodzi­ny i przy­ja­ciół, nie utra­cić pew­ne­go kom­pa­su, wyczu­cia – a stać się to może poprzez medial­ną opra­wę tych­że kon­wer­sji, poprzez nie­ustan­ne i momen­ta­mi wręcz natręt­ne cheł­pie­nie się pro­ze­lic­ki­mi manew­ra­mi pod hasła­mi eku­me­nicz­nej wyro­zu­mia­ło­ści.

Eku­me­nizm a la Borg

Dzia­ła­nia waty­kań­skiej Kon­gre­ga­cji Nauki Wia­ry trud­no mi odczy­tać ina­czej niż kłu­sow­nic­two. Wyko­rzy­sty­wa­nie trud­nej sytu­acji Kościo­ła Anglii i całej Wspól­no­ty Angli­kań­skiej. Słusz­nie sko­men­to­wał całe zda­rze­nie jeden z bry­tyj­skich dzien­ni­ków: Rzym par­ku­je swo­je czoł­gi na traw­ni­ku Rowa­na. Oto naj­waż­niej­sza insty­tu­cja wiel­kiej i impo­nu­ją­cej machi­ny, Kurii Rzym­skiej, pro­wa­dzi roz­mo­wy z grup­ką roz­ła­mo­wych bisku­pów i tzw. lata­ją­cych, szu­ka­ją­cych spo­so­bu na reali­za­cję swo­ich idei lub uwia­ry­god­nie­niem samych sie­bie poza dotych­cza­so­wym Domem. Dzia­ła­nia nie doty­czą poje­dyn­czych przy­pad­ków, kon­wer­sji takie­go czy inne­go poiry­to­wa­ne­go na Kościół Anglii bisku­pa, ale są sze­re­giem zapla­no­wa­nych i sko­or­dy­no­wa­nych pro­ce­sów, zmie­rza­ją­cych do hur­to­we­go wypro­wa­dze­nia rzesz wier­nych z Kościo­ła Anglii z pomi­nię­ciem nie tyl­ko władz Kościo­ła Anglii, któ­rym komu­ni­ku­je się fak­ty doko­na­ne, ale i waż­nych agend eku­me­nicz­nych samej Kurii Rzym­skiej. Ten swo­isty Anschluss uza­sad­nia iry­ta­cje, gdyż sta­wia pod gigan­tycz­nym zna­kiem zapy­ta­nia sens komi­syj­ne­go eku­me­ni­zmu i poka­zu­je, że dia­lo­go­wa­nie z Rzy­mem skoń­czyć się może asy­mi­la­cją – przy­po­mi­nać to może histo­rię boha­te­rów zna­ne­go seria­lu Star Trek, któ­rzy pew­ne­go razu sty­ka­ją się z cywi­li­za­cją Borg o kolek­tyw­nej świa­do­mo­ści, pół-ludź­mi i pół-maszy­na­mi, któ­re z zadzi­wia­ją­cą deter­mi­na­cją pró­bu­ją dla wła­sne­go dobra zasy­mi­lo­wać ludz­ką rasę. Czy i tak ma wyglą­dać eku­me­nizm? Pojed­na­nie przez asy­mi­la­cję? Czy cho­dzi o zapro­gra­mo­wa­ny w eku­me­nicz­nej otwar­to­ści wyłom struk­tu­ral­ny w kadzi­dla­nych opa­rach eku­me­nicz­nych slo­ga­nów?

Oczy­wi­ście naj­krót­szą dro­gą do ana­li­zy eku­me­nicz­nej sytu­acji jest pani­ka. Kościół Anglii z pew­no­ścią nie prze­sta­nie ist­nieć, gdyż mimo spad­ku wier­nych (na co też cier­pi wspól­no­ta rzym­sko­ka­to­lic­ka na Wyspach zasi­la­na przez emi­gran­tów z Euro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej) Kościół ten ordy­no­wał w zeszłym roku taką licz­bę dia­ko­nów i księ­ży, o któ­rej może poma­rzyć nie­jed­na die­ce­zja rzym­sko
kato­lic­ka na świe­cie, a już na pew­no Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki w Anglii i Walii. W koń­cu to rów­nież te licz­by odzwier­cie­dla­ją ducho­wą dyna­mi­kę Kościo­ła, o czym prze­ko­nu­je wie­lu hie­rar­chów rzym­sko­ka­to­lic­kich i nawet sam Bene­dykt XVI pod­czas trwa­ją­ce­go Roku Kapła­na. Pani­ko­wać nie ma co – pozo­sta­je zdu­mie­nie i pew­ne roz­go­ry­cze­nie, któ­re jeśli nie dema­sku­je to z pew­no­ścią suge­ru­je, jak wyglą­da main­stre­am kurial­ne­go eku­me­ni­zmu.

Nie ma co pła­kać po angli­ka­nach, któ­rzy idą do Rzy­mu –życzę im szczę­ścia, ale też – nie ukry­wam – współ­czu­ję. Bo oto ci wiel­ce udu­cho­wie­ni kapła­ni i bisku­pi, chęt­nie foto­gra­fu­ją­cy się w pięk­nych sza­tach litur­gicz­nych, któ­ry­mi i lefe­bry­sta by nie wzgar­dził, chęt­nie wystę­pu­ją­cy pod­czas kolo­ro­wych cele­bra­cji a la mis­sa tri­den­ti­na, gor­li­wie reali­zu­ją­cy cały rejestr zapo­mnia­nych w poso­bo­ro­wym Koście­le rzym­skim prak­tyk litur­gicz­nych, chęt­nie noszą­cy sutan­ny i jesz­cze chęt­niej odda­ją­cy się ado­ra­cji Naj­święt­sze­go Sakra­men­tu, będą musie­li nolens volens wyznać przed ple­ba­nem lokal­nej para­fii rzym­sko­ka­to­lic­kiej lub (jeśli die­ce­zji będzie zale­żeć na medial­nej opra­wie) bisku­pem ordy­na­riu­szem, że oto nie ado­ro­wa­li Pana Jezu­sa, a dzie­ło rąk pie­ka­rza, że nie odpra­wia­li mszy, a jedy­nie symu­la­cje litur­gicz­ne nie pod­cho­dzą­ce pod klau­zu­lę ‘ecc­le­sia suplet’, że nie wkła­da­li apo­stol­skim zwy­cza­jem rąk na ordy­no­wa­nych przez sie­bie księ­ży i dia­ko­nów, a jedy­nie maso­wa­li im gło­wy, że oto Duch Świę­ty pozo­stał głu­chy na ich epi­kle­zę pod­czas litur­gii eucha­ry­stycz­nej i oto dopro­wa­dził ich do Rzy­mu. Powód? Jak Rzym Rzy­mem, nie uzna­je on waż­no­ści świę­ceń angli­kań­skich, bez wzglę­du na opa­słe tomi­ska kon­wer­gen­cji w dia­lo­gu eku­me­nicz­nym i ter­mi­no­lo­gicz­ną (teraz już chy­ba tyl­ko ter­mi­nal­ną) gim­na­sty­kę co bar­dziej libe­ral­nych ach-eku­me­ni­stów rzym­sko­ka­to­lic­kich.

Decy­zja Bene­dyk­ta XVI, auto­ry­zu­ją­ca dłu­gie wysił­ki Kon­gre­ga­cji, na cze­le któ­rej sam przez wie­le lat stał, jest może nie tra­gicz­nym, ale nie­zwy­kle smut­nym dniem dla świa­to­we­go eku­me­ni­zmu. Jak­kol­wiek pobrzmie­wa­ją dziw­ne zaklę­cia ofi­cje­li, w tym zdu­mie­wa­ją­ce wywo­dy abp. Rowa­na Wil­liam­sa, to i tak trud­no będzie wyma­zać nie­uf­ność, podejrz­li­wość i przede wszyst­kim nie­chęć wie­lu chrze­ści­jan na świe­cie wobec eku­me­ni­zmu, przy­naj­mniej tego ofi­cjal­ne­go. Myślę też, że Waty­kan i jego przed­sta­wi­cie­le we wszyst­kich kra­jach na świe­cie, w tym szcze­gól­nie w Ame­ry­ce Połu­dnio­wej, stra­ci­li moral­ne pra­wo do kry­ty­ko­wa­nia róż­ne­go rodza­ju Kościo­łów i sekt, pro­te­stanc­kiej czy chrze­ści­jań­sko­po­dob­nej pro­we­nien­cji, hur­tem pod­bie­ra­ją­cych Rzy­mo­wi zarów­no kapła­nów, jak i wier­nych.

***

Nie pla­no­wa­łem żad­nej fety z oka­zji 10-lecia Wspól­nej Dekla­ra­cji o Uspra­wie­dli­wie­niu pod­pi­sa­nej mię­dzy Świa­to­wą Fede­ra­cją Lute­rań­ską a Papie­ską Radą ds. Jed­no­ści Chrze­ści­jan, o któ­rej wie­le jesz­cze pew­nie słod­kie­go usły­szy­my, jed­nak teraz cie­szę się bar­dzo, że 31 paź­dzier­ni­ka – w Świę­to Refor­ma­cji – prze­by­wać będę u współ­wy­znaw­ców, któ­rzy nie obcho­dzą Świę­ta Refor­ma­cji, a zatem ist­nie­je ogrom­na szan­sa, że omi­nie mnie rocz­ni­co­we łubu-dubu. Eku­me­ni­zmo­wi nie­zmien­nie dobrze życzę.

Dariusz Bruncz

ZACHĘCAMY DO WZIĘCIA UDZIAŁU W NASZEJ SONDZIE DOTYCZĄCEJ OPISYWANEGO WYDARZENIA

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.