Kondomowa bomba
- 23 listopada, 2010
- przeczytasz w 2 minuty
Po opublikowanym w tym tygodniu fragmencie książki-wywiadu z papieżem Benedyktem XVI w którym to papież uznał, że mniejszym złem w praktykowaniu seksualności jest użycie przez prostytutkę (męską) prezerwatywy w celu zmniejszenia ryzyka zakażenia drugiej osoby AIDS pojawiły się ze wszystkich stron świata szybkie i paniczne zapewnienia od biskupów, że papież nie reformuje ani nie zmienia nauczania Kościoła. Niektórzy z interpretatorów (np. arcybiskup Pell z Australii) podkreślają, że przytoczony wyjątek dotyczył stosowania prezerwatyw przez mężczyzn (a więc z natury […]
Po opublikowanym w tym tygodniu fragmencie książki-wywiadu z papieżem Benedyktem XVI w którym to papież uznał, że mniejszym złem w praktykowaniu seksualności jest użycie przez prostytutkę (męską) prezerwatywy w celu zmniejszenia ryzyka zakażenia drugiej osoby AIDS pojawiły się ze wszystkich stron świata szybkie i paniczne zapewnienia od biskupów, że papież nie reformuje ani nie zmienia nauczania Kościoła.
Niektórzy z interpretatorów (np. arcybiskup Pell z Australii) podkreślają, że przytoczony wyjątek dotyczył stosowania prezerwatyw przez mężczyzn (a więc z natury rzeczy wykluczający cel antykoncepcyjny) dlatego trudno mówić o dopuszczeniu antykoncepcji w postaci prezerwatyw w stosunkach heteroseksualnych.
Przypomnijmy — do tej pory oficjalne stanowisko Kościoła (nie pojedynczych teologów czy spowiedników w zaciszu swoich konfesjonałów) było takie, że wszelka antykoncepcja (a więc i prezerwatywa) jest zła — nawet używana nie w celach antykoncepcyjnych lecz by nie zarażać drugiego partnera wirusem HIV lub choćby wirusem zapalenia wątroby typu B. Ponieważ dodatkowo całkiem dużej ilości katolików trudno było pogodzić się z tym, że nie ma żadnych wyjątków — nawet w małżeństwie w którym jedna z osób jest zakażona — autorytety tłumaczyły, że tak naprawdę prezerwatywa wcale nie chroni przed zakażeniem, gdyż wirus jest w stanie przez nią przeniknąć.
Teraz oto dowiadujemy się, że najwyższy autorytet Kościoła uważa, że prezerwatywa ma działanie ochronne przed zakażeniem. Ale — zgodnie z wykładnią biskupów Australii czy Filipin — nadal nie może być stosowana w małżeństwie, gdyż w takim przypadku jej użycie stanowi działanie antykoncepcyjne a więc zamknięcie się na przyjęcie nowego życia jakim Bóg mógłby zechcieć obdarzyć małżonków.
A więc, jeżeli mąż zarażony AIDS praktykuje seksualność w małżeństwie z podjęciem prawdziwego ryzyka dla życia drugiej osoby to nałożenie przezeń prezerwatywy nadal nie będzie pierwszym krokiem w kierunku bardziej ludzkiej seksualności. Wygląda na to że bardziej ludzka seksualność jest możliwa tylko w seksualności homoseksualnej. Katoliczki z Afryki domagając się od egzekwujących swe małżeńskie prawa a zarażonych AIDS mężów stosowania prezerwatyw nadal grzeszą. I takie właśnie podejście może zabić Kościół. Kościół, który nakłada ciężary nie do uniesienia a sam jednym palcem tych ciężarów nie uniesie. Mam nadzieję, że nie to właśnie chciał nam powiedzieć papież. Że mniejsze zło prezerwatyw może być dobrem w odniesieniu jedynie do aktów homoseksualnych. Mam też nadzieję, że najwyższy pasterz mojego Kościoła wie, że AIDS to nie jest tylko problem białych, homoseksualnych mężczyzn, ale w znacznie większym stopniu prowadzących moralne życie monogamicznych kobiet z Afryki.