Opinie

Kościół Benedykta na rozdrożu — pielgrzymka papieża do Niemiec


Medial­ny prze­kaz papie­skiej piel­grzym­ki do Nie­miec jest jasny i od daw­na usta­lo­ny: papież przy­jeż­dża do Kościo­ła, znaj­du­ją­ce­go się w fazie roz­kła­du. W roli eks­per­tów wystę­pu­ją lewi­co­wi komen­ta­to­rzy, któ­rzy albo z chrze­ści­jań­stwem już daw­no się poże­gna­li albo nigdy nie mie­li z nim nic wspól­ne­go, a mimo to dyżur­nie wiesz­czą zglisz­cza i popiół. Z kolei w roli nie­za­do­wo­lo­nych, pokrzyw­dzo­nych i dys­kry­mi­no­wa­nych wystę­pu­ją ludzie, argu­men­tu­ją­cy, że sko­ro papież jest prze­ciw­ny bło­go­sła­wie­niu związ­ków homo­sek­su­al­nych to jest de fac­to odpo­wie­dzial­ny […]


Medial­ny prze­kaz papie­skiej piel­grzym­ki do Nie­miec jest jasny i od daw­na usta­lo­ny: papież przy­jeż­dża do Kościo­ła, znaj­du­ją­ce­go się w fazie roz­kła­du. W roli eks­per­tów wystę­pu­ją lewi­co­wi komen­ta­to­rzy, któ­rzy albo z chrze­ści­jań­stwem już daw­no się poże­gna­li albo nigdy nie mie­li z nim nic wspól­ne­go, a mimo to dyżur­nie wiesz­czą zglisz­cza i popiół. Z kolei w roli nie­za­do­wo­lo­nych, pokrzyw­dzo­nych i dys­kry­mi­no­wa­nych wystę­pu­ją ludzie, argu­men­tu­ją­cy, że sko­ro papież jest prze­ciw­ny bło­go­sła­wie­niu związ­ków homo­sek­su­al­nych to jest de fac­to odpo­wie­dzial­ny za prze­śla­do­wa­nie mniej­szo­ści sek­su­al­nych na całym świe­cie, a zawsze goto­wy do wal­ki Hans Kueng obwiesz­cza puty­ni­za­cję Kościo­ła.

Zatro­ska­ni dzien­ni­ka­rze pyta­ją, czy Bene­dyk­to­wi się uda? Co się uda? Odmie­nić obli­cze nie­miec­kie­go chrze­ści­jań­stwa? Prze­ko­nać do sie­bie nie­miec­kich kato­li­ków (tak jak­by to było rolą papie­ża), któ­rzy od wie­ku mają opi­nię obcią­żo­nych anty­rzym­skim afek­tem? Czy kościo­ły wypeł­nią się ludź­mi, w tym i demon­stran­ta­mi, któ­rzy w nie­wy­bred­ny i bru­tal­ny spo­sób chcą demon­stro­wać prze­ciw­ko wizy­cie Bene­dyk­ta w ojczyź­nie, a któ­rzy mają ogrom­ne pro­ble­my z przy­zna­niem, że strze­la­nie do ludzi, gdy 60 lat temu wzno­szo­no Mur Ber­liń­ski, było obrzy­dli­wą zbrod­nią? Budo­wa­na w mediach lista ocze­ki­wań i rosz­czeń wobec 84-let­nie­go papie­ża sta­je się coraz dłuż­sza – szcze­gól­nie jeśli do gło­su (a tak dzie­je się naj­czę­ściej) docho­dzą ‘eks­per­ci’, dla któ­rych Gol­go­ta – jak napi­sał jeden z kato­lic­kich publi­cy­stów – to pasta do zębów, a Jezus to alter­na­tyw­ne imię dla Spar­ta­ku­sa. Zie­lo­ni, ducho­we dzie­ci Eri­cha Honec­ke­ra z wie­lo­krot­nie zmu­to­wa­nej SED (obec­nie Die Lin­ke) usły­sze­li wezwa­nie do pro­te­stu prze­ciw­ko papie­żo­wi. Usły­sze­li i zmon­to­wa­li wraz z Zie­lo­ny­mi opo­zy­cyj­kę — chcą zboj­ko­to­wać papie­ską prze­mo­wę w Bun­de­sta­gu. Strasz­ne!

Pod­czas tele­wi­zyj­nych debat obo­wią­zu­je żało­śnie prze­wi­dy­wal­ny arse­nał zarzu­tów: 1) Papież nie wyrósł z roli inkwi­zy­to­ra (czy­taj: wszę­dzie tro­pi here­zje i gdy­by tyl­ko mógł roz­pa­lił­by sto­sy); 2) Zamiast dążyć do otwar­cia (czy­taj: gło­sić kaza­nia według badań opi­nii publicz­nej, a naj­le­piej nastro­ju człon­ków lewac­kich kon­wen­ty­kli) wzno­si kościel­ne mury (czy­taj: jest kato­li­kiem i po pro­stu gło­si to, co jest jego powo­ła­niem – Ewan­ge­lię); 3) Papież jest zaśle­pio­ny i nie słu­cha rad zatro­ska­nych kato­li­ków (czy­taj: jest kato­li­kiem i nie słu­cha Han­sa Kuen­ga lub innych wiel­ce otwar­tych teo­lo­gów, któ­rzy – nie wie­dzieć cze­mu – nie mają cywil­nej odwa­gi wystą­pić z Kościo­ła, gdyż to pozba­wi­ło­by ich kościel­nych eta­ci­ków); 4) Papież jest win­ny eks­o­du­so­wi z Kościo­ła (czy­taj: pierw­szym zada­niem papie­ża jest dba­nie o sta­ty­sty­ki i gło­sze­nie tego, co w mniej­szym lub więk­szym stop­niu zgod­ne jest z aktu­al­nie obo­wią­zu­ją­cym main­stre­amem).

Kościół podzie­lo­ny

Piel­grzym­ka Bene­dyk­ta XVI do ojczy­zny jest nie­zwy­kle trud­na. Bene­dykt wie, że przyj­dzie mu się zma­gać z Kościo­łem nie­zwy­kle podzie­lo­nym, w któ­rym epi­sko­pat wyda­je się być przy­tło­czo­ny ska­lą kry­zy­su zwią­za­ne­go z pro­te­sta­mi teo­lo­gów, falą wystą­pień i roz­mia­rem kry­ty­ki, z jaką spo­ty­ka się papież i to nie bez udzia­łu par­tii poli­tycz­nych, a trze­ba pamię­tać, że Niem­cy podob­nie jak Pol­ska, znaj­du­ją się w wirze kam­pa­nii wybor­czej. Do tego orga­ni­za­cje świec­kich kato­li­ków (ZdK) oraz libe­ral­ni księ­żą man­tru­ją coraz to nową listę reform, któ­rych w żaden spo­sób nie da się zre­ali­zo­wać bez dopro­wa­dze­nia do schi­zmy.

Nie­miec­ki Kościół jest podzie­lo­ny, ale zero-jedyn­ko­wy obraz pre­zen­to­wa­ny przez media – zarów­no te nie­chęt­ne Kościo­ło­wi, jak i te wzy­wa­ją­ce do kato­lic­kiej ofen­sy­wy w kra­ju – nie jest praw­dzi­wy. Już samo zesta­wie­nie punk­tów wyj­ścio­wych publi­ko­wa­nych komen­ta­rzy poka­zu­je pola­ry­za­cje sta­no­wisk: o ile media scep­tycz­ne wobec Kościo­ła jasno stwier­dza­ją, że wła­dze w Koście­le spra­wu­je (neo)konserwatywna sitwa, szu­ka­ją­ca ratun­ku przed współ­cze­sno­ścią w mszy try­denc­kiej, będą­cej naj­bar­dziej znie­na­wi­dzo­nym sym­bo­lem prze­szło­ści i siły Kościo­ła, o tyle media pró­bu­ją­ce bro­nić Bene­dyk­ta XVI suge­ru­ją, że sytu­acja epi­sko­pa­tu jest dra­ma­tycz­na, ponie­waż bisku­pi nie mają pomy­słu na nową ewan­ge­li­za­cję, a wręcz jej się boją, są spa­ra­li­żo­wa­ni nie­mo­cą i bez­i­de­owo­ścią, dba­jąc o medial­ny wize­ru­nek i świę­ty spo­kój w swo­ich ordy­na­ria­tach (die­ce­zjach). I trud­no nie przy­znać racji tym kato­li­kom, a w szcze­gól­no­ści księ­żom, któ­rzy mają nadzie­ję, że papież znaj­dzie odpo­wied­nio ostre sło­wa dla nie­miec­kie­go epi­sko­pa­tu. Nie­miec­cy bisku­pi rzym­sko­ka­to­lic­cy (zresz­tą ewan­ge­lic­cy bisku­pi wca­le się nie róż­nią od swo­ich rzym­sko­ka­to­lic­kich kole­gów) tak bar­dzo są zatro­ska­ni wewnątrz­ko­ściel­ny­mi roz­gryw­ka­mi, któ­rych kul­mi­na­cję moż­na było oglą­dać rok temu, gdy zmu­szo­no do rezy­gna­cji kon­ser­wa­tyw­ne­go bpa Wal­te­ra Mixę, że nie pozo­sta­je im za wie­le cza­su na ewan­ge­li­za­cję i kon­kret­nie dzia­ła­nie.

Rewo­lu­cja nad Renem

Rewo­lu­cyj­ne nastro­je w Niem­czech pod­grze­wa­ją lewac­kie gru­py tzw. bazy (My jeste­śmy Kościo­łem czy Kościół od dołu), któ­re nie przy­zna­jąc się do jakiej­kol­wiek współ­od­po­wie­dzial­no­ści za sytu­ację w Koście­le nie­zmien­nie recy­tu­ją kata­log zło­tych recept, któ­rych reali­za­cja poskut­ko­wa­ła­by gigan­tycz­nym tąp­nię­ciem w histo­rii nie­miec­kie­go chrze­ści­jań­stwa, przy któ­rym Refor­ma­cja była­by tyl­ko nie­znacz­nym epi­zo­dem.

Podob­ne ten­den­cje moż­na rów­nież zauwa­żyć w nie­któ­rych ewan­ge­lic­kich Kościo­łach kra­jo­wych, któ­re pogrą­żo­ne w biu­ro­kra­tycz­no-refor­ma­tor­skim (nie mylić z refor­ma­cyj­nym) amo­ku pró­bu­ją w ramach ‘ewan­ge­lic­kiej otwar­to­ści’ i ‘wol­no­ści’ napi­sać chrze­ści­jań­stwo od nowa, znaj­du­jąc wie­lu sprzy­mie­rzeń­ców rów­nież w rzym­sko­ka­to­lic­kich die­ce­zjach. Od lat for­mu­je się w Niem­czech ‘eku­me­nicz­ny sojusz’, któ­re­go celem jest zapro­po­no­wa­nie chrze­ści­jań­stwa bez mówie­nia o grze­chu, ofie­rze, czy jedy­no­zbaw­czo­ści Chry­stu­sa. Bene­dykt XVI – jesz­cze jako pro­fe­sor teo­lo­gii na nie­miec­kich uni­wer­sy­te­tach ape­lo­wał o eku­me­nicz­ną obro­nę pod­staw chrze­ści­jań­stwa, co dziś okre­śla­ne jest przez nie­któ­re media upar­tym fun­da­men­ta­li­zmem Rat­zin­ge­ra i chrze­ści­jan w ogó­le. Rze­czy­wi­stość jest jed­nak inna: poka­zu­ją to skrzęt­nie przy­go­to­wy­wa­ne pro­te­sty, będą­ce wyra­zem anty­chrze­ści­jań­skie­go fun­da­men­ta­li­zmu, któ­ry odrzu­ca­jąc dia­log, a wybie­ra­jąc krzyk, zarzu­ca wszyst­kim dooko­ła zaco­fa­nie i fana­tyzm reli­gij­ny, gdy tym­cza­sem – nie bez wpły­wów mark­si­stow­skiej ide­olo­gii – pro­mu­je total­ną woj­nę z chrze­ści­jań­stwem.

Tem­pe­ra­tu­ra emo­cji rośnie, tym bar­dziej, że w sąsia­du­ją­cej z Niem­ca­mi Austrią lokal­ny epi­sko­pat utknął w mar­twym punk­cie, per­trak­tu­jąc z księż­mi roz­ła­mow­ca­mi, demon­stru­ją­cy­mi w mediach siłę i nie­po­słu­szeń­stwo wobec swo­ich bisku­pów. Tak­że nie­miec­ki epi­sko­pat zain­au­gu­ro­wał z hukiem forum dia­lo­gu, co do któ­re­go zarów­no libe­ra­ło­wie, jak i kon­ser­wa­ty­ści (o ile te ety­kiet­ki w ogó­le są uza­sad­nio­ne) pozo­sta­ją scep­tycz­ni. Być może jest to uciecz­ka do przo­du – jak zda­je się suge­ro­wać Frank­fur­ter All­ge­me­ine Zeitung – jed­nak trud­no zaprze­czać, że sytu­acja Kościo­ła w Niem­czech jest nie­zwy­kle trud­na.

Chce­cie praw­dzi­wych reform, pro­gre­syw­ni kato­li­cy? – zapy­tał zna­ny pisarz i publi­cy­sta Mat­thias Matus­sek tych kato­li­ków, któ­rzy doma­ga­ją się gene­ral­nej prze­bu­do­wy Kościo­ła. Oto jed­na z nich: koniec z podat­kiem kościel­nym, któ­ry jest nie­god­ny han­dlem odpu­sto­wym, wię­cej, teo­lo­gicz­nym skan­da­lem. I rze­czy­wi­ście – eta­tyzm i zbiu­ro­kra­ty­zo­wa­nie nie­miec­kie­go chrze­ści­jań­stwa jest nie­wy­obra­żal­ne, przy­czy­nia­jąc się do for­ma­li­zo­wa­nia wię­zi kościel­nych i uczy­nie­niu z Kościo­łów cen­trum karier lub usług reli­gij­nych. Stąd też papież od lat – jesz­cze przed swo­im wybo­rem na Bisku­pa Rzy­mu pod­kre­ślał – że chrze­ści­jań­stwo przy­szło­ści będzie chrze­ści­jań­stwem małych wspól­not, dla k
tórych gło­sze­nie Ewan­ge­lii w porę i nie w porę będzie naczel­nym i jedy­nym powo­ła­niem.

Piel­grzym­ka Bene­dyk­ta XVI do Nie­miec może być rów­nież wiel­kim wyda­rze­niem eku­me­nicz­nym – nie dla­te­go, że pad­ną jakieś dekla­ra­cje, prze­ło­mo­we gesty (choć tych trud­no wyklu­czyć). Papież jedzie do kra­ju, któ­ry na powrót stał się tere­nem misyj­nym i w któ­rym chrze­ści­jań­stwo coraz bar­dziej prze­sta­je być oczy­wi­ste. Spo­tka­nie papie­ża z przed­sta­wi­cie­la­mi Kościo­łów ewan­ge­lic­kich może stać się przy­kła­dem chrze­ści­jań­skiej soli­dar­no­ści i świa­dec­twa wobec świa­ta – źle się sta­nie, jeśli eku­me­nicz­ny wymiar tej piel­grzy­mi – tak bar­dzo pod­kre­śla­ny przez same­go Bene­dyk­ta — ugrzęź­nie w iry­ta­cjach wywo­ły­wa­nych przez oby­dwie stro­ny. Wiel­ką zasłu­gą tego papie­ża dla eku­me­nii jest to, że po latach gestów i eufo­rycz­nych ocze­ki­wań zwró­cił uwa­gę na fun­da­ment chrze­ści­jań­skiej jed­no­ści, któ­ra nie jest dzie­łem komi­sji, rad eku­me­nicz­nych czy efek­tem szum­nie pod­pi­sy­wa­nych dekla­ra­cji o czym­kol­wiek – Bene­dyk­to­wi uda­ło się przy­po­mnieć, że nasza jed­ność (jak­kol­wiek ją poj­mu­je­my) jest dzie­łem Ducha, a jej peł­na i widzial­na reali­za­cja moż­li­wa jest już teraz w modli­twie. Fun­da­men­ta­li­ści nie są jed­nak w sta­nie tego zro­zu­mieć. Nie powin­no to jed­nak dzi­wić w sytu­acji, gdy Kościół trak­tu­je się jak par­tię poli­tycz­ną, a Boga jako per­so­ni­fi­ka­cję idei, któ­re dziś są mod­ne, a jutro nazwa­ne zosta­ną fun­da­men­ta­li­zmem.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.