Maria Panna (Dziewica), czyli problem pani biskup
- 19 maja, 2010
- przeczytasz w 4 minuty
Luterańska biskup Hamburga Maria Jepsen udzieliła wywiadu lewicowemu dziennikowi tageszeitung (taz), któremu wyjaśniła, co myśli nt. dziewictwa Marii. Jepsen, która jako pierwsza kobieta na świecie została wybrana luterańskim biskupem, stwierdziła, że słowo dziewica w Piśmie Świętym (niem. Jungfrau), należy odczytywać jako ‘młoda kobieta’ (eine junge Frau). – Poprzez dziewictwo Marii chciano wyrazić szczególną naturę Jezusa. Mówienie o Marii Dziewicy nie jest biologiczną, […]
Luterańska biskup Hamburga Maria Jepsen udzieliła wywiadu lewicowemu dziennikowi tageszeitung (taz), któremu wyjaśniła, co myśli nt. dziewictwa Marii. Jepsen, która jako pierwsza kobieta na świecie została wybrana luterańskim biskupem, stwierdziła, że słowo dziewica w Piśmie Świętym (niem. Jungfrau), należy odczytywać jako ‘młoda kobieta’ (eine junge Frau). – Poprzez dziewictwo Marii chciano wyrazić szczególną naturę Jezusa. Mówienie o Marii Dziewicy nie jest biologiczną, a teologiczną wypowiedzią – stwierdziła biskupka.
Jepsen stwierdziła, że wypowiedź ta jest zrozumiała dla katolików i prawosławnych, którzy podkreślają ponadto wieczne dziewictwo Marii, jednak dla niej nie ma większego znaczenia. — Także my protestanci wyznajemy „narodzony z Marii Panny” i również ja mogę bez oporów wypowiedzieć to zdanie, ponieważ podzielam wypowiedź wiary, iż Jezus od samego początku był chciany przez Boga i został przez niego posłany na świat i jest człowiekiem, który w szczególny sposób łączy niebo i ziemię. Biologiczna ocena zupełnie mnie nie interesuje – powiedziała Jepsen.
Odnosząc się do historyczno-teologicznego tła wypowiedzi nt. dziewictwa Marii, bp Jepsen wskazała na naukę o grzechu pierworodnym oraz deprecjację seksualności.
Komentarz
W krajach niemieckojęzycznych panuje dziwna moda wśród wysoko postawionych duchownych, którzy blisko przejścia na emeryturę i bez jakiejkolwiek krępacji rzucają w eter stwierdzenia zrozumiałe w ustach propagatorów politycznej poprawności, ale nie w ustach biskupa. Fenomen ten dotyczy zarówno rzymskokatolickich hierarchów oraz ewangelickich księży/pastorek. Jednak o ile ci pierwsi najczęściej trafiają na pierwsze strony gazet za sprawą swoich „liberalnych opinii” nt. obligatoryjnego celibatu (najczęściej zupełnie niewinnych), o tyle niektórzy duchowni ewangeliccy ‘rewolucjonizują’ dyskurs teologiczny sensacjami, najczęściej wykopywanymi ze śmietniska, na którym składowane są odpadki po przełomowo-postępowych teoriach o charakterze religioznawczo-feministyczno-wyzwoleńczym. Wraki i teo-kotlety, już dawno nieświeże, sprzedawane są po naukowej obróbce jako oczyszczające i otwierające nowe horyzonty wiary limuzyny i pełnokrwiste steki.
Sensacyjne, zdawałoby się, ekspiacje znajdują zainteresowanie. Bo oto biskupka neguje jedną z najbardziej sztandarowych (nie mówię, że centralnych!) treści chrześcijańskiej tradycji tudzież istotny element tradycyjnej narracji jednego z podstawowych tekstów historii zbawienia. Nowość, kompatybilna ze współczesnym odczuwaniem seksualności, staje się super-hiper paradygmatem hermeneutycznym, a tradycyjne sformułowania zostają sprasowane do językowych eksponatów, które wprawdzie przaśnie brzmią, ale szkoda je usuwać, bo byłoby to z takich czy innych powodów nierozważne. W najlepszym wypadku niedzisiejsze sformułowania można tak sformować i przeformować, że wypluta z teologicznej maszynki formuła podobać się będzie zarówno teologicznym wegetarianom, jak i mięsożercom.
Uprzedzając zarzuty i utyskiwania chciałbym jasno stwierdzić: nigdy nie byłem i nie jestem zaślepionym przeciwnikiem historyczno-krytycznej egzegezy. Nikt o zdrowych zmysłach i cokolwiek wiedzący o teologii nie mógłby en bloc w czambuł potępić dziedzictwa egzegetycznego ostatniego stulecia. Teologia jest ‘skazana’ na posługiwanie się naukowymi narzędziami, jednak nie rezultaty takiego czy innego procesu dowodowego decydują o tym, jaka jest wiara Kościoła. Bp Jepsen nie tylko zawłaszczyła sobie ‘protestancki głos’, ale z niezwykłą arogancją, lekceważeniem odniosła się na łamach lewackiego dziennika do starożytnych wypowiedzi wiary, znajdujących się nie tylko w prywatnej twórczości Lutra, ale i w wyznaniach wiary i księgach symbolicznych.
Ta arogancja i brak hermeneutycznej pokory wobec wiary Matek i Ojców wiary w sposób zdecydowany nadwyręża jej wiarygodność jako biskupa. Misja i posługa biskupa nie polega bowiem na dostarczaniu koksu podwórkowemu teologizowaniu. Biskup ma być strażnikiem i duszpasterzem zdrowo pojętej tradycji apostolskiej, a nie aktywistą/-tką trudniącym/ą się teologicznym nowinkarstwem. Zadaniem biskupa jest obrona wiary maluczkich, a tymi maluczkimi są nie tylko ludzie bez wykształcenia teologicznego, nie odnajdujący się w labiryntach ach-wielce-wzniosłych-systemów, lecz także ci, którzy nie bez teologicznego przygotowania wierzą i chcą wierzyć zgodnie z przekazanym Symbolem wiary i widzieć w nim rzeczywistą ilustrację tajemnicy wiary. I to takiej tajemnicy, która nie zostaje przywalona stertą komentarzy, a później rozjechana walcem w imię tzw. obiektywizmu naukowego.
Narodzony z Marii Panny (Dziewicy) – to stwierdzenie z drugiego artykułu wiary nie jest spekulacją o tym, czy dziewictwo jest wznioślejsze od świadomie (cokolwiek to znaczy) przeżywanej seksualności. To stwierdzenie jest częścią wiary Kościoła, także Ewangelicko-Luterańskiego, że wcielenie Syna Bożego jest suwerennym aktem świętego Boga, który nie tylko przebóstwia ciało człowieka, ale i uzdalnia je i otwiera na przyjęcie Daru. Matka Boża, Maria Panna jest naszą siostrą w wierze, największym świadkiem Ewangelii, jakiego ta ziemia widziała, a jednak to nie Ona, ani jej Dziewictwo, ani też jej pokora nie są środkiem wielkiej tajemnicy wiary, którą uwielbiamy nie tylko w Bożym Narodzeniu, ale i w Wielkim Piątku, Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu naszego Pana. Deprecjonowanie i redukcja wypowiedzi o Marii Dziewicy do teologalnej metafory otwiera nie tyle wielkie horyzonty, co właśnie je zawęża, gdyż wiąże ręce Bogu, który przecież sam wybiera sobie świadków i sposoby, poprzez które szuka ratunku człowieka. Wszystkich ludzi.