Opinie

Nie ma chrześcijaństwa bez krzyża


Wiel­ki Pią­tek jest naj­trud­niej­szym świę­tem litur­gicz­nym chrze­ści­jań­stwa. Nie­zmien­nie od 2000 lat krzyż pozo­sta­je zgor­sze­niem i głup­stwem – nie tyl­ko dla świa­ta, ale coraz czę­ściej dla ludzi Kościo­ła. W cza­sie osza­la­łej ‘dia­lo­go­fi­lii’ krzyż stał się kło­po­tli­wym logiem chrze­ści­jań­stwa, dla któ­re­go bóstwo Jezu­sa Chry­stu­sa, Jego męka, śmierć i zmar­twych­wsta­nie nie są już pod­sta­wą wia­ry, ale tyl­ko jed­ną z opcji. Nie jest to już jed­nak chrze­ści­jań­stwo, a po pro­stu opium. Każ­de­go roku […]


Wiel­ki Pią­tek jest naj­trud­niej­szym świę­tem litur­gicz­nym chrze­ści­jań­stwa. Nie­zmien­nie od 2000 lat krzyż pozo­sta­je zgor­sze­niem i głup­stwem – nie tyl­ko dla świa­ta, ale coraz czę­ściej dla ludzi Kościo­ła. W cza­sie osza­la­łej ‘dia­lo­go­fi­lii’ krzyż stał się kło­po­tli­wym logiem chrze­ści­jań­stwa, dla któ­re­go bóstwo Jezu­sa Chry­stu­sa, Jego męka, śmierć i zmar­twych­wsta­nie nie są już pod­sta­wą wia­ry, ale tyl­ko jed­ną z opcji. Nie jest to już jed­nak chrze­ści­jań­stwo, a po pro­stu opium.

Każ­de­go roku w oko­li­cach Wiel­kie­go Piąt­ku powra­ca­ją boha­te­ro­wie nowe­go ‘chrze­ści­jań­stwa’ – chęt­nie cyto­wa­ni przez media obwiesz­cza­ją z ambon i mów­nic kon­gre­so­wych bez­sen­sow­ność ofia­ry Chry­stu­sa, absurd odku­pie­nia grzesz­ni­ka przez krzyż, zachę­ca­jąc, aby na Wiel­ki Pią­tek patrzeć jako sym­bol soli­dar­no­ści Boga z czło­wie­kiem, sym­bol miło­ści, odda­nia i w ogó­le wszyst­kie­go, co spra­wia, że Wiel­ki Pią­tek wraz ze swym nie­wy­god­nym prze­sła­niem minie, a wszy­scy odda­my się reflek­sji odro­dze­nia, refor­my, odbi­cia się od dna (kry­zy­su?), nowe­go począt­ku i dziar­skie­go uśmie­chu na co dzień.

Tym­cza­sem chrze­ści­jań­ska lek­tu­ra rela­cji ewan­ge­li­stów o ostat­niej dro­dze Jezu­sa z Naza­re­tu, a tak­że star­sze tek­sty ap. św. Paw­ła, poka­zu­ją dobit­nie, że krzyż nie jest sym­bo­lem, a wyda­rze­niem, prze­ży­ciem, miej­scem i jed­no­cze­śnie dro­gą, peł­ną ciem­nych zauł­ków, kamie­ni i cier­ni.

Ina­czej uwa­ża­ją ‘teo­lo­dzy’, dla któ­rych bez­sen­sow­na jest wia­ra, wyra­ża­ją­ca się w wyzna­niu: Wie­rzę, że Jezus Chry­stus umarł dla moje­go zba­wie­nia. W rau­szu dia­lo­go­fi­lii z inny­mi reli­gia­mi oraz wsty­du przed laic­ką opi­nią publicz­ną, wyznaw­cy plu­szo­we­go chrze­ści­jań­stwa prze­ko­nu­ją, że nie o cier­pie­nie cho­dzi, nie o odda­le­nie, a tym bar­dziej nie o grzech, ale o miłość, gest poświę­ce­nia i soli­dar­no­ści.

My wie­my, że po Wiel­kim Piąt­ku nastą­pi Wiel­ka­noc. Wie­my, że w nie­dziel­ny pora­nek w kościo­łach roz­brzmie­wać będzie rado­sne „Alle­lu­ja”. Nie wie­dzie­li tego jed­nak apo­sto­ło­wie, Jego naj­bliż­sza rodzi­na, nie wie­dzie­li tak­że ci, któ­rzy za Jezu­sem szli, a w koń­cu Go porzu­ci­li. Byli prze­ko­na­ni, że oto wszyst­ko skoń­czo­ne, że Ten, któ­ry prze­ma­wiał „jako moc mają­cy” po pro­stu prze­grał i to w hanieb­ny spo­sób. Wiel­ki Pią­tek, a więc prze­ży­wa­nie pasji Chry­stu­sa, jest trud­ną dro­gą przez ten dra­mat odrzu­ce­nia, zwąt­pie­nia i roz­cza­ro­wa­nia, ale przede wszyst­kim jest wsłu­chi­wa­niem się w sło­wa Zba­wi­cie­la z krzy­ża, któ­ry reszt­ka­mi sił woła: „Wyko­na­ło się”.

Tak, wyko­na­ło się ogrom­ne zawsty­dze­nie ludz­ko­ści, ale i ratu­nek – Chry­stus umie­ra, aby­śmy my mogli żyć i — mimo cier­pie­nia, zwąt­pie­nia, poczu­cia abso­lut­ne­go odda­le­nia od Boga — mieć nadzie­ję i pew­ność, że nie wszyst­ko jest stra­co­ne, że ten krzyż jest tak­że wezwa­niem do spoj­rze­nia poza wła­sny upa­dek, że jest drzwia­mi do praw­dzi­wej miło­ści, któ­ra nie zawa­ha­ła się iść na zatra­ce­nie. I to jakiej miło­ści! Wszyst­ko to zda­je się mieć coraz mniej­sze zna­cze­nie w cza­sach, w któ­rych dia­log, lek­ka, łatwa, ludo­wa i z dużą daw­ką spek­ta­ku­lar­ne­go misty­cy­zmu ducho­wość sta­je się nową ‘ewan­ge­lią’ dum­nie gło­szo­ną przez uczo­nych teo­lo­gów, tak bar­dzo uczu­lo­nych na wraż­li­wość innych – żydów, muzuł­ma­nów, bud­dy­stów i nie­wie­rzą­cych.

Jezus Chry­stus nie jest ido­lem. Nie jest boha­te­rem, jakie­go chciał­by mieć świat. Jego Ewan­ge­lia nie jest gwa­ran­cją na spo­koj­ne życie, obfi­tu­ją­ce w spra­wie­dli­wość i pokój, zdro­wie i radość. Sto­jąc pod krzy­żem Chry­stu­sa, widzi­my odrzu­co­ne­go Zba­wi­cie­la, któ­ry nisz­czy, a nie budu­je nasze wyobra­że­nia o czło­wie­ku, spra­wie­dli­wo­ści, miło­ści i o nas samych. Ten Chry­stus jest zara­zem nio­są­cym nadzie­ję Odku­pi­cie­lem, bowiem za krzy­żem kry­je się wiel­ka tajem­ni­ca wia­ry, któ­rej nie spo­sób jed­nak zro­zu­mieć, póki wpierw nie pój­dzie się pod krzyż.

Od krzy­ża moż­na uciec. Moż­na go uczy­nić zno­śniej­szym dla uszu nie­wie­rzą­cych czy wyznaw­ców reli­gii. Krzyż moż­na też zasło­nić, zdjąć, a nawet pode­ptać, a co gor­sza moż­na o nim mil­czeć. Tym bar­dziej nale­ży mówić o Ukrzy­żo­wa­nym.

Shu­sa­ku Endo, kato­lic­ki pisarz z Japo­nii, opi­sał w powie­ści “Cisza” histo­rię prze­śla­do­wa­nych chrze­ści­jan w tym kra­ju z począt­ku XVII wie­ku w cza­sie rzą­dów rodu Toku­ga­wa. Podej­rza­nych o wyzna­wa­nie chrze­ści­jań­stwa zmu­sza­no do wyrzek­nię­cia się wia­ry poprzez zdep­ta­nie wyko­na­nych na tę oko­licz­ność fumie, drew­nia­nych lub kamien­nych wize­run­ków ukrzy­żo­wa­ne­go Chry­stu­sa. Endo przed­sta­wia przej­mu­ją­cy obraz uwię­zio­nych chrze­ści­jan, któ­rzy sta­ją przed alter­na­ty­wą: albo zdep­tać Ukrzy­żo­wa­ne­go albo ponieść śmierć. Wśród uwię­zio­nych jest mło­dy jezu­ita. W pew­nym momen­cie, gdy patrzy na fumie twarz Chry­stu­sa zaczy­na prze­ma­wiać do nie­go – nie była to jed­nak twarz prze­peł­nio­na maje­sta­tem i chwa­łą, jaką znał z Rzy­mu, ale zra­nio­na gło­wa Zba­wi­cie­la, któ­ry mówi: Zdepcz mnie, zdepcz. Po to w koń­cu przy­sze­dłem.

Chry­ste Panie, pomóż nam, byśmy w każ­dej chwi­li, pomni Two­ich gorz­kich mąk, grze­chem się brzy­dzi­li. Śmierć Twą i przy­czy­nę jej pil­nie roz­wa­ża­li, a choć z siły naszej mdłej wciąż Ci dzię­ki sła­li. Amen” Hein­rich Schütz

:: Gor­szą­ca ofia­ra krzy­ża

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.