Papież, który znów stał się człowiekiem
- 11 lutego, 2013
- przeczytasz w 3 minuty
Przygotowywałam na dzisiaj do wrzucenia tekst o wspólnym terminie Wielkanocy dla “łacinników” i “greków” w Ziemi Świętej (notabene wg zasad “greków), kiedy dotarła do mnie wiadomość o tym, że papież Benedykt XVI, “pancerny kardynał” ogłosił swoją abdykację na koniec lutego. Jest to rzeczywiście niezwykłe dla Kościoła katolickiego wydarzenie, które miało precedens raz — w 1294 roku. W dodatku jest to wydarzenie o którym wcześniej wróble internetowe ani żadne inne nie ćwierkały więc z zaskoczeniem […]
Przygotowywałam na dzisiaj do wrzucenia tekst o wspólnym terminie Wielkanocy dla “łacinników” i “greków” w Ziemi Świętej (notabene wg zasad “greków), kiedy dotarła do mnie wiadomość o tym, że papież Benedykt XVI, “pancerny kardynał” ogłosił swoją abdykację na koniec lutego. Jest to rzeczywiście niezwykłe dla Kościoła katolickiego wydarzenie, które miało precedens raz — w 1294 roku.
W dodatku jest to wydarzenie o którym wcześniej wróble internetowe ani żadne inne nie ćwierkały więc z zaskoczeniem przyjęli je zarówno katoliccy konserwatyści jak i progresiści. Reakcje obu tych grup są jednak znaczące i mogą — oprócz problemów ze zdrowiem — tłumaczyć decyzję papieską, który wszak wskazał, że brak mu nie tylko siły fizycznej do sprawowania urzędu ale i duchowej. Progresiści z aprobatą odnieśli się do decyzji o abdykacji, która ich zdaniem ujawnia wielkość Benedykta XVI, który nie chce sprawować urzędu tytularnie nie czując siły do przewodzenia Kościołowi. Dla wielu konserwatystów decyzja papieża jest gorzką do przełknięcia pigułką czasem wręcz o zabarwieniu zdrady. Wszelkie wcześniejsze dywagacje o możliwości rezygnacji papieża (nie koniecznie konkretnego) były przyjmowane przez nich jako absolutny wymysł pismaków i rzecz niemożliwa.
Niewątpliwie Benedykt XVI jest wiekowy, dokuczają mu różne dolegliwości, a ewidentnie ostatnie afery w Watykanie ujawniły, że nie do końca panuje nad tym, co dzieje się w kurii rzymskiej. Być może jednak dodatkowym powodem jest również i to, że papież będąc papieżem nie może być jednocześnie sobą, gdyż każda Jego wypowiedź jest oceniana właśnie jako wypowiedź papieża i oceniana pod kątem zgodności z oficjalnym stanowiskiem Kościoła. Pierwszym tego przykładem był wykład w Ratyzbonie, po którym doszło do wzburzenia w świecie muzułmańskim zaś najbardziej symptomatycznym reakcje po opublikowanie książki-wywiadu Światłość świata.
“Prywatna” opinia papieża dotycząca prezerwatyw stosowanych przez zarażone HIV prostytutki została później zinterpretowana przez odpowiednie oświadczenie biskupów, że nie oznacza żadnego usprawiedliwienia i żadnej zmiany stanowiska we wcześniej przyjętej “oficjalnej” interpretacji. Cała ta sytuacja wyglądała jakby oto papież popełnił faux pas i zostało mu wskazane właściwe zachowanie — czyli to, że papież kreując osąd moralny nie może kierować się własnym sumieniem. Trudno spekulować, że właśnie to miał na myśli papież mówiąc o sile ciała i ducha niezbędnym do sprawowania posługi przywódcy Kościoła, ale jedno jest pewne — z dniem 1 marca ma nadzieję stać się ponownie tylko człowiekiem, nie następcą świętego Piotra i wszystkich swoich poprzedników, ale człowiekiem mającym prawo do błędu, do własnej interpretacji i którego wypowiedzi nie będą oceniane w świetle dwóch tysiącleci innych wypowiedzi.
Co do oceny tego kroku dla Kościoła, trzeba będzie poczekać natomiast przynajmniej do rozpoczęcia pontyfikatu przez następcę Benedykta XVI jeśli nie do jeszcze następnych.