Papież zawinił, Prusaka powiesili
- 8 lutego, 2011
- przeczytasz w 2 minuty
Na początku roku Benedykt XVI ogłosił, że w tym roku i w 25-lecie pierwszego spotkania wyznawców różnych religii (również niechrześcijańskich) dojdzie do spotkania w Asyżu, w którym liderzy religijni mają rozmawiać o pokoju. Inicjatywa ta została przyjęta przez katolików w sposób różny — zapewne najwięcej zareagowało obojętnością, ale spora grupa wiernych krytycznie, część — może nie tak entuzjastycznie jak krytyczni krytycznie — ale broniąc idei spotkania w Asyżu. Nie wypowiadając się na temat mojego stosunku do tego spotkania […]
Na początku roku Benedykt XVI ogłosił, że w tym roku i w 25-lecie pierwszego spotkania wyznawców różnych religii (również niechrześcijańskich) dojdzie do spotkania w Asyżu, w którym liderzy religijni mają rozmawiać o pokoju. Inicjatywa ta została przyjęta przez katolików w sposób różny — zapewne najwięcej zareagowało obojętnością, ale spora grupa wiernych krytycznie, część — może nie tak entuzjastycznie jak krytyczni krytycznie — ale broniąc idei spotkania w Asyżu.
Nie wypowiadając się na temat mojego stosunku do tego spotkania pragnę wyrazić zdziwienie tonem a także obiektem krytyk przeciwników Asyżu, gdyż wygląda na to, że krytykując w istocie papieża największe salwy kierują w osoby, które w Asyżu nie widzą zagrożenia dla wiary katolickiej, źle pojętego dialogu międzyreligijnego czy też wręcz relatywizmu, który wszystkie religie sprowadza do tej samej wartości. Jeżeli Asyż stanowi takie zagrożenie, to krytycy powinni powiedzieć szczerze — papież błądzi. Bo to Benedykt XVI — a nie ojciec Prusak czy ksiądz Ignacy Soler — zorganizował to spotkanie. Ba, można powiedzieć — papież został przekonany do tej inicjatywy przez “modernistów”, “relatywistów” czy “nieodpowiedzialnych optymistów”. Jednak taki zabieg nadal nie zdejmuje odpowiedzialności ze zwierzchnika Kościoła katolickiego o którym trudno powiedzieć, że jest obowiązany do postępowania zgodnie z sugestiami otoczenia.
Więc nie rozumiem dlaczego polemiki wobec Asyża nie odnoszą się wprost do krytyki decyzji papieża. Chyba, że obrońcy decyzji papieskiej wywołują oburzenie przez sam fakt, że bronią tejże decyzji bo gdyby wszyscy katolicy jednym głosem powiedzieli “nie” Asyżowi papież zmieniłby zdanie. Tylko czy nie byłby to niebezpieczny precedens? Za parę lat to “nie” mogłoby też dotyczyć wartości tak cenionych przez konserwatystów jak celibat księży czy zakaz używania prezerwatyw w kontroli urodzin. Swoją drogą już w tej chwili takie “nie” w tym kwestiach mówią papieżowi teolodzy i politycy niemieccy a i bardzo dużo niemieckich katolików również — przy co najmniej pobłażliwym stanowisku biskupów niemieckich.