Opinie

Plaga wymuszanych przeprosin


Ostat­nie tygo­dnie i dni upły­wa­ją w chrze­ści­jań­skim świe­cie pod zna­kiem prze­pro­sin. To dobrze, że chrze­ści­ja­nie prze­pra­sza­ją, bo mają za co prze­pra­szać — za rze­czy małe i wiel­kie. Prze­pro­si­ny umoż­li­wia­ją nowe otwar­cie i uzdro­wie­nie sytu­acji, któ­re dopro­wa­dzi­ły do kry­zy­su i koniecz­no­ści prze­pro­sin. Nie­ste­ty, coraz czę­ściej prze­pro­si­ny wymu­sza­ne za pośred­nic­twem i czyn­nym udzia­le mediów sta­ją się ele­men­tem kam­pa­nii naci­sku, a nawet pre­tek­stem do zada­nia kolej­ne­go cio­su. Celem nie jest praw­da, pojed­na­nie i napra­wa, a desta­bi­li­za­cja, destruk­cja i dewa­lu­acja Kościo­ła […]


Ostat­nie tygo­dnie i dni upły­wa­ją w chrze­ści­jań­skim świe­cie pod zna­kiem prze­pro­sin. To dobrze, że chrze­ści­ja­nie prze­pra­sza­ją, bo mają za co prze­pra­szać — za rze­czy małe i wiel­kie. Prze­pro­si­ny umoż­li­wia­ją nowe otwar­cie i uzdro­wie­nie sytu­acji, któ­re dopro­wa­dzi­ły do kry­zy­su i koniecz­no­ści prze­pro­sin. Nie­ste­ty, coraz czę­ściej prze­pro­si­ny wymu­sza­ne za pośred­nic­twem i czyn­nym udzia­le mediów sta­ją się ele­men­tem kam­pa­nii naci­sku, a nawet pre­tek­stem do zada­nia kolej­ne­go cio­su. Celem nie jest praw­da, pojed­na­nie i napra­wa, a desta­bi­li­za­cja, destruk­cja i dewa­lu­acja Kościo­ła — jakie­go­kol­wiek.

Prze­pro­si­ny sta­ły się narzę­dziem, za pomo­cą któ­re­go do dys­ku­sji wpro­wa­dza się uprze­dze­nia i fobie, bły­ska­wicz­nie ura­sta­ją­ce do ran­gi praw­dy obja­wio­nej, wobec któ­rej pod naci­skiem tzw. opi­nii publicz­nej i poli­tycz­nej popraw­no­ści muszą usto­sun­ko­wy­wać się przed­sta­wi­cie­le Kościo­łów chrze­ści­jań­skich.

Oskar­żo­ny Bene­dykt

Bene­dyk­ta XVI oskar­ża­no już o nie jed­no – dyżur­ni defe­ty­ści zarzu­ca­ją mu nie tyl­ko rewi­zjo­ni­stycz­ną wizję chrze­ści­jań­stwa, ode­rwa­nie od rze­czy­wi­sto­ści, ale nawet świa­do­me dzia­ła­nie na szko­dę Kościo­ła, któ­rym kie­ru­je. Bez­pre­ce­den­so­wy atak na papie­ża zwią­za­ny ze skan­da­lem pedo­fil­skim toczą­cym nie­któ­re rzym­sko­ka­to­lic­kie Kościo­ły lokal­ne wyko­rzy­sta­no – jakież to szla­chet­ne! – do bez­par­do­no­we­go ata­ku na papie­ża, któ­re­go oskar­ża się obec­nie o wspie­ra­nie poli­ty­ki tuszo­wa­nia prze­stępstw pedo­fil­skich w Koście­le. Pseu­do­re­we­la­cje ame­ry­kań­skie­go dzien­ni­ka The New York Times z nie­sły­cha­ną łatwo­ścią prze­bi­ły się do main­stre­amo­wych mediów, a wyja­śnie­nia waty­kań­skich ofi­cje­li – rów­nie ocze­ki­wa­ne co igno­ro­wa­ne – opa­trzo­no ten­den­cyj­ny­mi komen­ta­rza­mi.

Prak­tycz­nie bez echa prze­szło oświad­cze­nie arcy­bi­sku­pa Bosto­nu, kar­dy­na­ła Patric­ka O’Malley’a, któ­ry stał się jed­nym z nie­kwe­stio­no­wa­nych lide­rów i auto­ry­te­tów Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go w USA pod­czas tra­gicz­ne­go w swo­ich skut­kach skan­da­lu pedo­fil­skie­go, jaki prze­to­czył się w 2001/2002 roku przez tam­tej­szy Kościół. O’Malley, któ­ry bez­względ­nie reali­zo­wał poli­ty­kę ‘zero tole­ran­cji’ wobec księ­ży-pedo­fi­lów w wyda­nym oświad­cze­niu wyraź­nie pod­kre­śla, iż to, co uda­ło się doko­nać w USA, sta­wia­nych dziś za wzór w wal­ce z pedo­fi­lią wśród kle­ru, było moż­li­we dzię­ki ówcze­sne­mu pre­fek­to­wi Kon­gre­ga­cji Nauki Wia­ry, kar­dy­na­ło­wi Jose­pho­wi Rat­zin­ge­ro­wi. Mówiąc o pro­ble­mach zwią­za­nych z dłu­go­trwa­łym pro­ce­sem wyja­śnia­nia dra­ma­tycz­nych i zło­żo­nych wyda­rzeń kar­dy­nał O’Malley stwier­dził, że „na prze­strze­ni tej deka­dy naszym naj­sil­niej­szym sprzy­mie­rzeń­cem w naszych sta­ra­niach był kar­dy­nał Rat­zin­ger.” To wła­śnie Rat­zin­ger jako pre­fekt Kon­gre­ga­cji Nauki Wia­ry w zde­cy­do­wa­ny spo­sób udzie­lił nie­ogra­ni­czo­ne­go popar­cia ame­ry­kań­skim bisku­pom w reali­zo­wa­niu poli­ty­ki zero-tole­ran­cji, któ­ra wpro­wa­dza­ła m.in. obo­wią­zek mel­do­wa­nia świec­kim wła­dzom przy­pad­ków mole­sto­wa­nia sek­su­al­ne­go.

Tym­cza­sem od papie­ża wyma­ga się nie­ustan­ne­go prze­pra­sza­nia, mimo iż w nie­zwy­kle ostrych sło­wach odniósł się do skan­da­li sek­su­al­nych w liście do irlandz­kie­go Kościo­ła. Oczy­wi­ste było to, że cokol­wiek by nie opu­bli­ko­wał i tak będzie to zbyt łagod­ne i nie usa­tys­fak­cjo­nu­je wszyst­kich, a już na pew­no dzien­ni­ka­rzy tygo­dni­ka Der Spie­gel czy innych, przy­chyl­nych ina­czej, mediów. Nie twier­dzę, że Waty­kan zro­bił i robi w tej spra­wie wszyst­ko jak nale­ży. Owszem, wiel­kim gestem ze stro­ny Bene­dyk­ta było­by spo­tka­nie z ofia­ra­mi księ­ży-pedo­fi­lów, jed­nak nie o gesty tu cho­dzi, a przy­naj­mniej nie powin­ny być one przed­mio­tem głów­nej dys­ku­sji. Wiel­kim wyzwa­niem będą kon­kret­ne dzia­ła­nia podej­mo­wa­ne przez Kurię Rzym­ską, bisku­pów i same­go papie­ża, któ­ry poka­zał jasną deter­mi­na­cję roz­wią­za­nia pro­ble­mu, a nie zamia­ta­nia go pod dywan. Mimo tego wciąż ist­nie­je nie­do­syt prze­pro­sin, kana­li­zo­wa­ny w kolej­nych ata­kach na papie­ża. Histe­ria wywo­łu­je histe­rię, rady­ka­lizm rodzi kolej­ny rady­ka­lizm, stąd też nie dzi­wią skraj­ne reak­cję nie­któ­rych kato­li­ków tudzież poczu­cie oblę­żo­nej twier­dzy udzie­la­ją­ce się wie­lu.

Be sor­ry!

Prze­pra­szać nale­ży już nie tyl­ko za poczu­cie nie­do­sy­tu komen­ta­to­rów róż­nej maści, ale tak­że za cyta­ty. Kie­dyś papie­ża zmu­sza­no do prze­pro­sin za cyto­wa­nie słów bizan­tyj­skie­go cesa­rza, dziś nale­ży prze­pra­szać śro­do­wi­ska żydow­skie za cyto­wa­nie żydow­skie­go auto­ra listu. Histe­ria prze­pro­sin udzie­li­ła się naj­wy­raź­niej nie­któ­rym dostoj­ni­kom waty­kań­skim, któ­rzy uzna­li, że lepiej jest na wyrost prze­pro­sić, nawet jeśli nie ma co bez wzglę­du na sumie­nie dla lep­sze­go poczu­cia opi­nii publicz­nej, co by nie nara­zić się na kolej­ny zarzut o anty­se­mi­tyzm. W tym kon­tek­ście widzę prze­pro­si­no­wy teatr po kaza­niu o. Ranie­ro Can­ta­la­mes­sy, któ­ry już, oczy­wi­ście, zdą­żył prze­pro­sić.

Prze­pra­szać też musiał arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry Rowan Wil­liams po rze­ko­mym ata­ku na wspól­no­tę rzym­sko­ka­to­lic­ką w Irlan­dii. A prze­cież to nie zwierzch­nik Kościo­ła Anglii wydał oświad­cze­nie w spra­wie sytu­acji  Irlan­dii, a odpo­wia­da­jąc na pyta­nie w wywia­dzie udzie­lo­nym BBC nie powie­dział nicze­go, co nie zosta­ło­by już powie­dzia­ne, a w dodat­ku powie­dział to bez jakich­kol­wiek oznak Scha­den­freu­de, a wręcz z bra­ter­skim współ­czu­ciem. Abp Wil­liams poczuł się win­ny (?) i zadzwo­nił do rzym­sko­ka­to­lic­kie­go pry­ma­sa Irlan­dii, tłu­ma­cząc mu, że nie miał na myśli tego, co mu się przy­pi­su­je.

Moż­na by prze­pra­szać nie­ustan­nie i sam bym zachę­cał do tego, jeśli to mia­ło­by zmie­nić nie­ukry­wa­ną już nie­chęć i cynizm nie­któ­rych mediów wobec chrze­ści­jań­stwa. Wyda­rze­nia ostat­nich dni i tygo­dni poka­zu­ją jed­nak, że nie o prze­pro­si­ny cho­dzi – jeśli już to o tanie prze­pro­si­ny – a o kolej­ną moż­li­wość zaist­nie­nia i przy­po­mnie­nia, że prze­pro­si­ny to sta­now­czo za mało.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.