Przeciwko pseudomoralnemu linczowi
- 1 czerwca, 2014
- przeczytasz w 3 minuty
Swego czasu był brutalnym prześladowcą, rzeźnikiem wręcz, “wchodził do domów, wywlekał mężczyzn i niewiasty i wtrącał do więzienia”. Ba, “dyszał groźbą i chęcią mordu”. Później – nie dzięki swoim zasługom, a właśnie wbrew nim, został kimś, niezaprzeczalnym autorytetem, na którego powołują się nawet papieże przy ogłaszaniu dogmatów. Czy dziś ktoś taki byłby wiarygodny? Pytanie to zadałem sobie, oglądając relację z pogrzebu gen. Jaruzelskiego. I od razu chciałbym zastrzec: […]
Swego czasu był brutalnym prześladowcą, rzeźnikiem wręcz, “wchodził do domów, wywlekał mężczyzn i niewiasty i wtrącał do więzienia”. Ba, “dyszał groźbą i chęcią mordu”. Później – nie dzięki swoim zasługom, a właśnie wbrew nim, został kimś, niezaprzeczalnym autorytetem, na którego powołują się nawet papieże przy ogłaszaniu dogmatów. Czy dziś ktoś taki byłby wiarygodny?
Pytanie to zadałem sobie, oglądając relację z pogrzebu gen. Jaruzelskiego. I od razu chciałbym zastrzec: nie o zestawienie tych dwóch osób chodzi, ani porównywanie bezmiaru zła wyczynionego przez jednego i drugiego – nie wiem, który z nich miałby więcej bezpośrednich przewin na koncie. Chodzi o wiele bardziej o postawę tych, którzy uważając się za chrześcijan, nie potrafią uszanować i zamilczeć.
Nie trzeba być znawcą najnowszej historii Polski, by stwierdzić, że wprowadzenie stanu wojennego było tragicznym wydarzeniem. Najlepiej potrafią o tym opowiadać ci, którzy tego bezpośrednio doświadczyli, w tym szczególnie ci, którzy stracili swoich bliskich. Mają oni prawo do złości i gniewu, smutku i żałoby. Są również i tacy, którzy zgoła inaczej oceniają te wydarzenia – również ich świadkowie, stojący po drugiej stronie barykady, a czasem gdzieś pomiędzy. Przez wszystkie te historie przewija się tragiczna postać gen. Jaruzelskiego. I jakkolwiek zwrot „historia go oceni” brzmi jak zużyty slogan, to i tak trudno zaprzeczyć jego prawdziwości. Historia oceni każdego, generała Jaruzelskiego, a w skali mikro Ciebie i mnie. Każdy z nas ma jakąś historię, szczególnie historię, którą widzi Bóg. Wiemy o Nim na pewno, że “nie według grzechów naszych obchodzi się z nami, ani według nieprawości naszym odpłaca nam”. To piękne i jednocześnie trudne, ponieważ burzy ludzki porządek odczuwania sprawiedliwości. A jednak… Również gen. Jaruzelski stanie przed sądem i podobnie jak my wszyscy odpowie za czyny dobre i złe, jednak to nie bilans uczynków czy poczucia sprawiedliwości, tak czy inaczej rozumianej, zadecyduje o zbawieniu lub nie, a jedynie wielkie Boże Miłosierdzie.
Tym bardziej – i zdaję sobie sprawę, że jest to również przejaw ‘oceniania’ – odczuwałem zniesmaczenie reakcjami ludzi pod katedrą Wojska Polskiego. Informacja o tym, że gen. Jaruzelski poprosił o spowiedź i przyjęcie Pana Jezusa ukrytego w Sakramencie Ołtarza niezmiernie mnie ucieszyła. Nie dlatego, że jest to – jak ktoś się wyraził – ‘super motyw na kazania rekolekcyjne’, ale po prostu, że ktoś, którego życie było dla wielu zaprzeczeniem Ewangelii (czy tak naprawdę było – szczerze wątpię), zechciał się pojednać, chciał wyznać i przyznać się do Tego, Którego się większość swojego życia wypierał (polecam wywiad Teresy Torańskiej z gen. Jaruzelskim). Nie wiem dokładnie dlaczego, ale informacja ta bardzo mnie ucieszyła, nastroiła pozytywnie i przypomniała o Pawle z Tarsu, który mimo krwawych prześladowań chrześcijan stał się później ich wielkim autorytetem. I znów nie o porównania chodzi, a o ukazanie Bożego „tak” dla każdego człowieka mimo i wbrew ludzkiemu poczuciu sprawiedliwości, o którym tak często mówią ewangeliczne przypowieści.
Wracając do pogrzebu. Nawet jeśli pominąć fakt, że gen. Jaruzelski w ostatnich dniach swojego życia nawrócił się, nawet gdyby tego nie zrobił i do końca chciał pozostać zdeklarowanym agnostykiem w żadnym wypadku nie usprawiedliwia, nie legitymizuje słów i działań tych, którzy przed świątynią i na cmentarzu nie uszanowali majestatu śmierci, zachowali się w sposób bardziej niż niegodny. Jeśli – powtarzam – jeśli byli wśród nich chrześcijanie, to wyrządzili Kościołowi wielką krzywdę.
Szkoda, że pośród obłoku „wielkich świętych” tak mało uwagi poświęca się właśnie Pawłowi. Może wspomnienie tego apostoła razem z innym, który po trzykroć zaparł się Zbawiciela byłoby dobrym punktem do rozpoczęcia narodowych i prywatnych rekolekcji, a ich owocem byłoby milczenie i zaduma, a nie „moralny” lincz.