Opinie

Republikanin Benedykt XVI


Ency­kli­ka spo­łecz­na Bene­dyk­ta XVI mia­ła być wiel­ką kry­ty­ką wol­ne­go ryn­ku i kapi­ta­li­zmu. Komen­ta­to­rzy już eks­cy­to­wa­li się rze­ko­mym alter­glo­ba­li­zmem papie­ża. Ale zawie­dli się. Zamiast pochwa­ły eta­ty­zmu i socja­li­stycz­nych roz­wią­zań papież zachę­cił do odno­wie­nia ducha repu­bli­kań­skie­go. Ency­kli­ka „Cari­tas in Veri­ta­tis” nie jest jed­nak rów­nież pochwa­łą kapi­ta­li­zmu czy neo­li­be­ra­li­zmu, jako jedy­nej recep­ty na szczę­ście ludz­ko­ści. Papież nie zamie­rzał przy­kła­dać się do apo­lo­gii czy też potę­pie­nia sys­te­mu, któ­ry funk­cjo­nu­je na całym […]


Ency­kli­ka spo­łecz­na Bene­dyk­ta XVI mia­ła być wiel­ką kry­ty­ką wol­ne­go ryn­ku i kapi­ta­li­zmu. Komen­ta­to­rzy już eks­cy­to­wa­li się rze­ko­mym alter­glo­ba­li­zmem papie­ża. Ale zawie­dli się. Zamiast pochwa­ły eta­ty­zmu i socja­li­stycz­nych roz­wią­zań papież zachę­cił do odno­wie­nia ducha repu­bli­kań­skie­go.

Ency­kli­ka „Cari­tas in Veri­ta­tis” nie jest jed­nak rów­nież pochwa­łą kapi­ta­li­zmu czy neo­li­be­ra­li­zmu, jako jedy­nej recep­ty na szczę­ście ludz­ko­ści. Papież nie zamie­rzał przy­kła­dać się do apo­lo­gii czy też potę­pie­nia sys­te­mu, któ­ry funk­cjo­nu­je na całym nie­mal świe­cie. Chciał tyl­ko poka­zać, że logi­ka ryn­ku, podob­nie jak logi­ka wła­dzy nie wystar­czą do zbu­do­wa­nia spój­ne­go i spra­wie­dli­we­go spo­łe­czeń­stwa, któ­re będzie wspo­ma­gać ludzi w roz­wo­ju. Do tego potrze­ba bowiem cze­goś wię­cej: współ­pra­cy ryn­ku, pań­stwa (do pozy­tyw­nej roli wła­dzy pań­stwo­wej w glo­ba­li­zu­ją­cym się świe­cie Bene­dykt XVI powra­ca w ency­kli­ce nie­zwy­kle czę­sto), a przede wszyst­kim spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skie­go. Sło­wem, choć sam papież tego ter­mi­nu nie uży­wa, potrze­ba rzecz­po­spo­li­tej, repu­bli­ki, czy­li wspól­no­ty ludz­kiej, któ­ra spo­jo­na pozo­sta­je wspól­ny­mi war­to­ścia­mi, i dla któ­rej jej człon­ko­wie goto­wi są nie tyl­ko poświę­cić część swo­ich docho­dów, ale nawet – gdy trze­ba – umrzeć.

Nie­ste­ty, i tego Bene­dykt XVI nie ukry­wa, współ­cze­sny świat odszedł dale­ko od eto­su repu­bli­kań­skie­go. Śle­pe zaufa­nie do – nie­ogra­ni­czo­nych nor­ma­mi moral­ny­mi – zasad wol­ne­go (tu aku­rat moż­na zauwa­żyć, że nie tak zno­wu śle­pe­go, jak suge­ru­je papież) ryn­ku, ale też prze­ko­na­nie, że pań­stwo i urzęd­ni­cy pań­stwo­wi (tak­że nie skrę­po­wa­ni moral­no­ścią, a jedy­nie nor­ma­mi praw­ny­mi) będą mie­li pozy­tyw­ny wpływ na rynek i spo­łe­czeń­stwo dopro­wa­dzi­ło do głę­bo­kie­go kry­zy­su, z któ­re­go skut­ka­mi przyj­dzie się mie­rzyć ludz­ko­ści przez naj­bliż­sze lata. Odpo­wie­dzią na ten kry­zys, lekar­stwem na nie­go ma się zaś stać powrót do norm moral­nych, któ­rych naj­peł­niej­szym wyra­zem pozo­sta­je chrze­ści­jań­stwo. „W obec­nym kon­tek­ście spo­łecz­nym i kul­tu­ro­wym, w któ­rym roz­po­wszech­nio­na jest ten­den­cja do rela­ty­wi­zo­wa­nia praw­dy, prze­ży­wa­nie miło­ści w praw­dzie pro­wa­dzi do zro­zu­mie­nia, że wybór war­to­ści chrze­ści­jań­skich jest nie tyl­ko spra­wą poży­tecz­ną, ale nie­zbęd­ną do budo­wa­nia dobre­go spo­łe­czeń­stwa i inte­gral­ne­go roz­wo­ju ludz­kie­go” – napi­sał w swo­jej ency­kli­ce Bene­dykt XVI.

Chrze­ści­jań­stwo zawie­ra w sobie bowiem war­to­ści, na któ­rych budo­wa­na może być sze­ro­ka repu­bli­ka. Są nimi po pierw­sze zasa­da spra­wie­dli­wo­ści (rozu­mia­na o wie­le sze­rzej niż w sta­ro­żyt­nych Ate­nach, gdzie ogra­ni­cza­no ją tyl­ko do oby­wa­te­lii danej polis, czy Rzy­mie, gdzie doty­ka­ła ona głów­nie oby­wa­te­li), któ­ra wyma­ga, by każ­dy otrzy­my­wał to, co do nie­go nale­ży, oraz ufun­do­wa­na na niej, ale o wie­le szer­sza zasa­da miło­ści (cari­tas). To ta ostat­nia pozwa­la zro­zu­mieć i zaak­cep­to­wać koniecz­ność wydat­ków socjal­nych, któ­re poma­ga­jąc prze­żyć naj­bied­niej­szym, jed­no­cze­śnie budu­ją bez­pie­czeń­stwo i spo­kój dla bogat­szych. Bez miło­ści, i jest to nie­zwy­kle moc­na kon­sta­ta­cja papie­ża, pomoc spo­łecz­na pozo­sta­nie tyl­ko peł­nym prze­mo­cy odbie­ra­niem środ­ków jed­nym, by prze­ka­zać je innym.Projekt wskrze­sze­nia repu­bli­ka­ni­zmu (sam Bene­dykt tak swo­jej wizji pań­stwa nie nazy­wa) napo­ty­ka jed­nak jeden istot­nym pro­blem. Jak dotąd repu­bli­ki obej­mo­wa­ły ści­śle okre­ślo­ną gru­pę ludzi połą­czo­nych wspól­no­tą kul­tu­ro­wą i języ­ko­wa. To ona rodzi­ła poczu­cie odpo­wie­dzial­no­ści i soli­dar­no­ści za słab­szych. Glo­ba­li­za­cja spra­wia jed­nak, że koniecz­ne jest – zda­niem Bene­dyk­ta XVI – roz­sze­rze­nie poczu­cia odpo­wie­dzial­no­ści i soli­dar­no­ści ze wspól­not naro­do­wych czy pań­stwo­wych na całą pla­ne­tę. I tu zaczy­na się pro­blem, któ­re­go papież jest świadomy:jak zbu­do­wać glo­bal­ną repu­bli­kę, bez wspól­no­ty kul­tu­ry i języ­ka?

Odpo­wie­dzi Bene­dyk­ta XVI na tak posta­wio­ne pyta­nie nie nale­ży szu­kać w zawar­tych w jego ency­kli­ce wizjach jakiejś for­my glo­bal­ny­cy władz, ale raczej w zawar­tym na począt­ku doku­men­tu odwo­ła­niu do idei pań­stwa Boże­go św. Augu­sty­na. Glo­bal­na repu­bli­ka, wspól­no­ta odpo­wie­dzial­no­ści, opie­rać się musi nie tyle na wspól­no­cie wła­dzy, ale na wspól­no­cie eto­su moral­ne­go. Eto­su, któ­re­go jedy­nym źró­dłem może być tyl­ko reli­gia, a kon­kret­niej chrze­ści­jań­stwo. Bez odwo­ła­nia do nie­go nie­moż­li­we jest, zda­niem papie­ża, prze­zwy­cię­że­nie skut­ków kry­zy­su, i zbu­do­wa­nie sys­te­mu rze­czy­wi­ście wol­ne­go ryn­ku. Ryn­ku, któ­ry funk­cjo­nu­je zawsze wewnątrz pew­nej wspól­no­ty, któ­ra kie­ro­wa­na być musi regu­ła­mi i nor­ma­mi nie tyl­ko pra­wa, ale i moral­no­ści.

Tekst uka­zał się w naj­now­szym nume­rze tygo­dni­ka “Wprost”

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.