Republikanin Benedykt XVI
- 14 lipca, 2009
- przeczytasz w 3 minuty
Encyklika społeczna Benedykta XVI miała być wielką krytyką wolnego rynku i kapitalizmu. Komentatorzy już ekscytowali się rzekomym alterglobalizmem papieża. Ale zawiedli się. Zamiast pochwały etatyzmu i socjalistycznych rozwiązań papież zachęcił do odnowienia ducha republikańskiego. Encyklika „Caritas in Veritatis” nie jest jednak również pochwałą kapitalizmu czy neoliberalizmu, jako jedynej recepty na szczęście ludzkości. Papież nie zamierzał przykładać się do apologii czy też potępienia systemu, który funkcjonuje na całym […]
Encyklika społeczna Benedykta XVI miała być wielką krytyką wolnego rynku i kapitalizmu. Komentatorzy już ekscytowali się rzekomym alterglobalizmem papieża. Ale zawiedli się. Zamiast pochwały etatyzmu i socjalistycznych rozwiązań papież zachęcił do odnowienia ducha republikańskiego.
Encyklika „Caritas in Veritatis” nie jest jednak również pochwałą kapitalizmu czy neoliberalizmu, jako jedynej recepty na szczęście ludzkości. Papież nie zamierzał przykładać się do apologii czy też potępienia systemu, który funkcjonuje na całym niemal świecie. Chciał tylko pokazać, że logika rynku, podobnie jak logika władzy nie wystarczą do zbudowania spójnego i sprawiedliwego społeczeństwa, które będzie wspomagać ludzi w rozwoju. Do tego potrzeba bowiem czegoś więcej: współpracy rynku, państwa (do pozytywnej roli władzy państwowej w globalizującym się świecie Benedykt XVI powraca w encyklice niezwykle często), a przede wszystkim społeczeństwa obywatelskiego. Słowem, choć sam papież tego terminu nie używa, potrzeba rzeczpospolitej, republiki, czyli wspólnoty ludzkiej, która spojona pozostaje wspólnymi wartościami, i dla której jej członkowie gotowi są nie tylko poświęcić część swoich dochodów, ale nawet – gdy trzeba – umrzeć.
Niestety, i tego Benedykt XVI nie ukrywa, współczesny świat odszedł daleko od etosu republikańskiego. Ślepe zaufanie do – nieograniczonych normami moralnymi – zasad wolnego (tu akurat można zauważyć, że nie tak znowu ślepego, jak sugeruje papież) rynku, ale też przekonanie, że państwo i urzędnicy państwowi (także nie skrępowani moralnością, a jedynie normami prawnymi) będą mieli pozytywny wpływ na rynek i społeczeństwo doprowadziło do głębokiego kryzysu, z którego skutkami przyjdzie się mierzyć ludzkości przez najbliższe lata. Odpowiedzią na ten kryzys, lekarstwem na niego ma się zaś stać powrót do norm moralnych, których najpełniejszym wyrazem pozostaje chrześcijaństwo. „W obecnym kontekście społecznym i kulturowym, w którym rozpowszechniona jest tendencja do relatywizowania prawdy, przeżywanie miłości w prawdzie prowadzi do zrozumienia, że wybór wartości chrześcijańskich jest nie tylko sprawą pożyteczną, ale niezbędną do budowania dobrego społeczeństwa i integralnego rozwoju ludzkiego” – napisał w swojej encyklice Benedykt XVI.
Chrześcijaństwo zawiera w sobie bowiem wartości, na których budowana może być szeroka republika. Są nimi po pierwsze zasada sprawiedliwości (rozumiana o wiele szerzej niż w starożytnych Atenach, gdzie ograniczano ją tylko do obywatelii danej polis, czy Rzymie, gdzie dotykała ona głównie obywateli), która wymaga, by każdy otrzymywał to, co do niego należy, oraz ufundowana na niej, ale o wiele szersza zasada miłości (caritas). To ta ostatnia pozwala zrozumieć i zaakceptować konieczność wydatków socjalnych, które pomagając przeżyć najbiedniejszym, jednocześnie budują bezpieczeństwo i spokój dla bogatszych. Bez miłości, i jest to niezwykle mocna konstatacja papieża, pomoc społeczna pozostanie tylko pełnym przemocy odbieraniem środków jednym, by przekazać je innym.Projekt wskrzeszenia republikanizmu (sam Benedykt tak swojej wizji państwa nie nazywa) napotyka jednak jeden istotnym problem. Jak dotąd republiki obejmowały ściśle określoną grupę ludzi połączonych wspólnotą kulturową i językowa. To ona rodziła poczucie odpowiedzialności i solidarności za słabszych. Globalizacja sprawia jednak, że konieczne jest – zdaniem Benedykta XVI – rozszerzenie poczucia odpowiedzialności i solidarności ze wspólnot narodowych czy państwowych na całą planetę. I tu zaczyna się problem, którego papież jest świadomy:jak zbudować globalną republikę, bez wspólnoty kultury i języka?
Odpowiedzi Benedykta XVI na tak postawione pytanie nie należy szukać w zawartych w jego encyklice wizjach jakiejś formy globalnycy władz, ale raczej w zawartym na początku dokumentu odwołaniu do idei państwa Bożego św. Augustyna. Globalna republika, wspólnota odpowiedzialności, opierać się musi nie tyle na wspólnocie władzy, ale na wspólnocie etosu moralnego. Etosu, którego jedynym źródłem może być tylko religia, a konkretniej chrześcijaństwo. Bez odwołania do niego niemożliwe jest, zdaniem papieża, przezwyciężenie skutków kryzysu, i zbudowanie systemu rzeczywiście wolnego rynku. Rynku, który funkcjonuje zawsze wewnątrz pewnej wspólnoty, która kierowana być musi regułami i normami nie tylko prawa, ale i moralności.
Tekst ukazał się w najnowszym numerze tygodnika “Wprost”