Świąteczna Tradycja — refleksje przed Bożym Narodzeniem
- 23 grudnia, 2010
- przeczytasz w 3 minuty
Ponad dwa tysiące lat temu drogą z Nazaretu do Betlejem podążała pewna para spodziewająca się wkrótce dziecka. Podjęli tę podróż z powodu administracyjnego nakazu władcy — chociaż pewnie woleliby siedzieć w domu — lecz jednocześnie po to, by wypełnić Boże przeznaczenie. Z Nazaretu do Betlejem na piechotę czy z pomocą osiołka jest około czterech dni drogi. Jeżeli był to istotnie grudzień to mogło nie być zbyt ciepło, mógł padać deszcz, a może nawet i śnieg. […]
Ponad dwa tysiące lat temu drogą z Nazaretu do Betlejem podążała pewna para spodziewająca się wkrótce dziecka. Podjęli tę podróż z powodu administracyjnego nakazu władcy — chociaż pewnie woleliby siedzieć w domu — lecz jednocześnie po to, by wypełnić Boże przeznaczenie.
Z Nazaretu do Betlejem na piechotę czy z pomocą osiołka jest około czterech dni drogi. Jeżeli był to istotnie grudzień to mogło nie być zbyt ciepło, mógł padać deszcz, a może nawet i śnieg. Zapewne para podążała w towarzystwie innych potomków króla Dawida, ponieważ rozkaz cesarzy potrafi zmusić do wędrówki niezliczone rzesze ludzi. Dla tej akurat pary oraz mającego się wkrótce narodzić dziecka był to początek wędrówek po Bliskim Wschodzie.
Kiedy minął czas oczyszczenia Matki Dziecka (co przy urodzeniu chłopca trwało 40 dni) małżeństwo poszło do Jerozolimy — do świątyni. Tutaj można powiedzieć, że była to przechadzka, na wieczór mogli wrócić do Betlejem. W tym samym czasie z dalekiej Persji do Betlejem zdążał orszak ważnych person z darami, wiedziony przepowiednią i kierujący się jaśniejącą gwiazdą. Dojście do Betlejem zajęło im coś około dwóch lat. Ponieważ jednak niebacznie postanowili odwiedzić ówczesnego króla Judei wydarzenie to spowodowało następną wędrówkę — Święta Rodzina uciekła do Egiptu, Judea zaś spłynęła krwią niewinnych dzieci. Po powrocie jak wiemy osiedli wszyscy w Nazarecie, gdzie żyli spokojnie do czasu…
Dwa tysiące lat później z powodu obchodzenia urodzin Tego Dziecka tysiące podróżnych złości się na lotniskach, dworcach bądź przemieszcza w inny sposób — bezwiednie powtarzając motyw wędrówki. Wyrwani jesteśmy z codzienności i z miejsc zamieszkania nie mocą edyktu władcy, lecz mocą Tradycji, mającej odniesienie w dalekiej przeszłości, tak dalekiej, że dla niektórych bajkowej. Podróż do domu na święta Bożego Narodzenia lub ucieczkę z domu od Świąt Bożego Narodzenia odbywają nie tylko chrześcijanie, wierzący, że dwa tysiące lat temu urodził się Bóg-Człowiek, ale też osoby, które nie wierzą lub nie wiedzą dlaczego właściwie świętują.
Z drugiej strony trwa cały czas inna Tradycja — tradycja krwi i strachu, jaką narodziny Mesjasza wzbudzały i wzbudzają. Agencje donoszą, że święta Bożego Narodzenia będą szczególnie ciężkie dla chrześcijan w Pakistanie, Iraku, Indonezji oraz Egipcie. Tam za obchodzenie urodzin Mesjasza Jego wyznawcy mogą zapłacić krwią, a na pewno strachem. Pamiętajmy o tym, że narodziny Jezusa to nie tylko radość i hołd Magów, lecz też rzeź niewiniątek — i widocznie tak musi być. Zaraz po Bożym Narodzeniu Kościół czci pierwszego męczennika świętego Szczepana. Oby tegoroczne obchody Świąt nie dostarczyły Kościołowi nowych męczenników.