Sztuka a religia
- 18 października, 2010
- przeczytasz w 4 minuty
Anno domini 2010 byłam świadkiem jak grupa kilkunastu włoskich matron (z kategorii pogardliwie zwanej u nas przez niektórych moherowymi beretami acz, oczywiście, bez tegoż nakrycia głowy — mało praktycznego w klimacie śródziemnomorskim, zwłaszcza latem) wybrała się z Sycylii na Maltę po to tylko, by w kościele świętego Jana Chrzciciela w La Valetta zobaczyć obraz ich rodaka Michała Anioła Caravaggio. Podziwianie obrazu Ścięcie Jana Chrzciciela w oratorium kościoła w La Valetta było tylko […]
Anno domini 2010 byłam świadkiem jak grupa kilkunastu włoskich matron (z kategorii pogardliwie zwanej u nas przez niektórych moherowymi beretami acz, oczywiście, bez tegoż nakrycia głowy — mało praktycznego w klimacie śródziemnomorskim, zwłaszcza latem) wybrała się z Sycylii na Maltę po to tylko, by w kościele świętego Jana Chrzciciela w La Valetta zobaczyć obraz ich rodaka Michała Anioła Caravaggio.
Podziwianie obrazu Ścięcie Jana Chrzciciela w oratorium kościoła w La Valetta było tylko jednym z punktów wycieczki na Maltę, signory jednakże wyraźnie dawały do zrozumienia że są zainteresowane wyłącznie tym punktem programu. To tak jakby grupka starszych pań przebywając na wczasach w Kołobrzegu wybrała się na Bornholm, żeby w tamtejszym kościele zobaczyć obraz swojego rodaka … no właśnie… tutaj mamy pewien problem… gdyż nie mamy, niestety, wśród naszych rodaków wybitnych malarzy, którzy do tego uprawiali malarstwo o tematyce religijnej. Generalnie raczej w kościołach naszych (za pewnymi wyjątkami pochodzącymi ze zdecydowanie dawniejszych czasów) panoszy się religijny kicz. W mojej parafialnej kaplicy (kościół mamy w trakcie budowy) “podziwiać” można ostatnio plakat z Matką Bożą Różańcową w stylu kolorowanek, które dostawałam na lekcji religii kiedy chodziłam do pierwszej klasy szkoły podstawowej (a było to prawie 40 lat temu). Oprócz tego wierny może popatrzeć na portrety kilku ostatnich świętych i beatyfikowanych (świętego ojca Pio, świętej Faustyny, świętej Joanny Molla i błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszko).
Owszem, są to jak najbardziej dobre przykłady dla wiernych ale poziom artystyczny tychże dzieł przypomina mi tzw. portrety ślubne, które w latach 50-tych i 60-tych wykonywali rzemieślnicy na podstawie zdjęcia ślubnego po retuszu. Rzecz jasna trudno oczekiwać, że wszystkie kościoły będą miały takie wizerunki świętych jak kościół w La Valetta w postaci Ścięcia świętego Jana Chrzciciela czy Świętego Hieronima bądź kościół świętej Łucji w Syrakuzach, który ma Pogrzeb świętej Łucji też pędzla Caravaggia bo i nie wszystkie kościoły we Włoszech mają same arcydzieła. Jednak można by oczekiwać — nawet mając tylko współczesnych artystów — trochę lepszego kształtowania gustów wiernych.
Mówi się, że katolicyzm nie oddał całkowicie pola protestantyzmowi w dobie reformacji w dużej mierze dzięki oddziaływaniu obrazu na wyobraźnię wiernych — jednak to były obrazy El Greco czy właśnie Caravaggio lub o nawet o kilka klas niższe dzieła a nie kiczowate malowanki. Wiadomo, że Sztuka kosztuje lecz może warto zapłacić więcej za dzieło skromniejsze w formie lecz artysty a nie rzemieślnika, który ułoży pozłacaną mozaikę apostołów Jana i Pawła — takie jakie można zobaczyć w mojej byłej parafii? Caravaggio i El Greco pracowali na zamówienia — klasztorów, bractw religijnych — tym ostatnim nie przeszkadzało zatrudnienie podejrzanej konduity artystów. Caravaggio malując dla oratorium świętego Jana Chrzciciela Ścięcie świętego Jana był przestępcą na którym ciążył wyrok śmierci za zabójstwo. Po pobycie na Malcie, z której uciekł bo groził mu kolejny wyrok śmierci — tym razem od Zakonu Kawalerów Maltańskich, ten wyjęty spod prawa artysta dostał na Sycylii kilka zleceń w tym na Pogrzeb świętej Łucji, Wskrzeszenie Łazarza, Pokłon pastuszków. Zastanawiam się czy w naszych czasach byłoby to możliwe? Dać zlecenie na namalowanie obrazu zdobiącego kościół zabójcy, hazardziście o wątpliwej moralności, który korzystał z wdzięków zarówno kobiet jak i młodym chłopców? W dodatku artyście, którego sztuka przez niektórych też była uznawana za zbyt nowoczesną lub zbyt przyziemną?
Cóż, może dlatego nie mamy dzieł choćby zbliżonych w jednej dziesiątej do poziomu artystycznego Caravaggia zdobiących nasze kościoły bo brakuje właśnie tej odwagi w zlecaniu? A że można mieć taką odwagę świadczy choćby katedra w Palmie na Majorce. Jej budowę rozpoczęto w XIII wieku ale wnętrze jest zdobione i zmieniane przez cały czas. Nie obawiano się oddać wnętrza do przebudowy Gaudiemu (chociaż akurat przy tej pracy artysta nie szczególnie pokazał swój talent ani też nie skończył przebudowy). A jedną z kaplic na początku XXI wieku oddano do ozdobienia majorkańskiemu artyście Miguelowi Barcelo (transawangardyście). Efekt jest taki, że przy tejże kaplicy zwiedzający stoją najdłużej. Na mój własny użytek nazwałam ją “kaplicą krzyczących ryb” ale mimo iż nowoczesna w formie (mural) i treści zapada w pamięci jak obrazy Caravaggio.
Obraz ma olbrzymią siłę przekonywania. Ale obraz — a nie kicz.