Trudne zadanie synodu w trudnych czasach
- 14 października, 2009
- przeczytasz w 4 minuty
Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP wybierze w najbliższą sobotę nowego zwierzchnika Kościoła. Podczas ostatniej sesji Synod Kościoła podjął decyzję o skróceniu kadencji obecnemu zwierzchnikowi, ks. bp. Januszowi Jaguckiemu. Synod wybierze nowego biskupa spośród trzech kandydatów wytypowanych przez Ogólnopolską Konferencję Duchownych. Prawo kościelne umożliwia również wytypowanie kolejnego kandydata, jeśli ten zostanie zgłoszony przez co najmniej 15 synodałów. Wybór nowego biskupa oczekiwany jest z wielkimi napięciem i nadziejami, […]
Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP wybierze w najbliższą sobotę nowego zwierzchnika Kościoła. Podczas ostatniej sesji Synod Kościoła podjął decyzję o skróceniu kadencji obecnemu zwierzchnikowi, ks. bp. Januszowi Jaguckiemu. Synod wybierze nowego biskupa spośród trzech kandydatów wytypowanych przez Ogólnopolską Konferencję Duchownych. Prawo kościelne umożliwia również wytypowanie kolejnego kandydata, jeśli ten zostanie zgłoszony przez co najmniej 15 synodałów. Wybór nowego biskupa oczekiwany jest z wielkimi napięciem i nadziejami, a to ze względu na trudną sytuację Kościoła po ostatnim Synodzie.
Komentarz
Kościół Ewangelicko-Augsburski w Rzeczypospolitej Polskiej znajduje się w trudnej sytuacji. To fakt. Jednak dziwne byłoby, gdyby Kościół unikał trudnych sytuacji — z natury swego posłannictwa Kościół zawsze jest w trudnej sytuacji, a wysoce niepokojącym byłaby sytuacja, gdyby Kościół nie miał żadnych trudności, żył własnym życiem, odcięty od otaczającej go rzeczywistości, zamknięty w wieży z kości słoniowej na bezludnej wyspie. Mówienie o tym, że Kościół luterański w Polsce jest w trudnej sytuacji ma również coś z truizmu — w końcu każdy Kościół boryka się z trudnościami, kłopotliwymi sytuacjami, wyzwaniami i różnymi wizjami jego funkcjonowania. Trudna sytuacja jest zatem w pewien sposób normalna dla Kościoła.
Trudności mają wiele wspólnego z trudem, wkładanym przez wielu ludzi Kościoła w jego bieżące funkcjonowanie, ale także z tym trudem, zarówno demonstrowanym, jak i szeptanym, zmierzającym nie do (z)budowania Kościoła, a do powiększenia dalszych trudności, czasem nawet aż do sali sądowej. O ile trud konstruktywny jest codzienną, systematyczną i ciężką pracą, drogą niełatwą i wyboistą, o tyle trud dla samego trudu, trud generujący kolejny trud jest robocizną łatwą, a jej “owoce” można dostrzec od razu — np. na ekranie monitora.
Łatwo jest tym łatwym trudem wywołać niepotrzebne emocje i jeszcze mniej potrzebne wizje, jakoby Kościół stał na skraju przepaści, ulegał radykalnej degradacji i tylko biskup przełomu, tudzież nierozpoznany mesjasz wraz ze swoim programem naprawczym, jest w stanie odmienić samopoczucie utrudzonych rzekomą zapaścią i wyprowadzić Kościół ku świetlanej przyszłości. Na horyzoncie sztandary, przejmujące okrzyki utrudzonych wielomiesięcznym, a czasem nawet wieloletnim trudem przekonywania wszystkich na około, że jest tak źle, że gorzej już być nie może, że oto apokalipsa stoi u drzwi i tylko spotkanie z konkretną gąską na synodalnym poligonie ocali Kościół, a być może i cały luterański świat.
Do Synodu ludzie listy piszą, odezwy i apele, zaklinają, czasem przeklinają, nadzieję mają, że oto idealny biskup zostanie wybrany, że Synod odgłosy mniej lub bardziej wirtualnych forów miłości i troski usłucha w końcu o “dobro Kościoła” chodzi: aby absolutnie języki znał (warunek zdaje się pierwszorzędny), aby otwarty na ludzi był (cokolwiek to znaczy), aby krzywdy nie robił (to znaczy perfidny układ rozkładający Kościół w mig oka okiełznał i nie pozwolił, aby — z pomocą Bożą oczywiście — budowla ta mizerna w przepaść się nie stoczyła tudzież marginalizacji uległa, itd., itd., itd.).
Bez wątpienia członkowie Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP stoją pod wielką presją. Jeszcze nie ucichły emocje związane z lustracją (dla jednych żenujące tornado, a dla innych ożywczy powiew zesłany z niebios/piwnic IPN‑u prawie artykuł wiary), a już pojawiają się kolejne, generowane skrytożerczo wezwania podgrzewające atmosferę chaosu ani szumiące krajobrazy a la “Ania z Zielonego Wzgórza”, ani tym bardziej logika poligonu i sądów polowych nie są w stanie zmienić podstawowego faktu, że ‘Kościół żyje i ginie’ nie z woli człowieka.
Kościół Ewangelicko-Augsburski stoi przed wieloma szansami i wyzwaniami. Najważniejszym jest ewangelizacja — nic nie może w Kościele dziać się jej kosztem. Żadna ludzka urażona duma i prywatne poczucie honoru, żaden grzech zarówno wyznany, jak i nie — niezaspokojone ambicje i byle-chciejstwo, ani tym bardziej żelazne przekonanie o własnej nieomylności i bycia niezastąpionym nie mogą stanąć na drodze misji Kościoła, także tak małego Kościoła jak Ewangelicko-Augsburski w RP, małego, ale i, mam nadzieję, wielkiego Kościoła. Jego wielkości nie można mierzyć sposobem, w jaki upora się on z przeszłością, jego wielkości nie można również mierzyć ilością tytułów przed nazwiskami duchownych, jego wielkości nie można mierzyć orderami i odznaczeniami, przyznawanymi z jakiejkolwiek okazji, jego wielkości nie można również uzależniać od siły rażenia kolejnych pomysłów na reformę Kościoła — jedynym miernikiem, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, jest zwiastowanie Ewangelii w porę i nie w porę.
Dariusz Bruncz
:: Ekumenizm.pl: Ekumeniczny program kandydatów na biskupa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego
:: Luteranie.pl: Informacja o sesji Synodu
:: Ekumenizm.pl: Kandydaci na nowego biskupa wskazani