Opinie

Wyrzucić za burtę i potępić


Naj­now­szy doku­ment Kościo­ła Ewan­ge­lic­kie­go w Niem­czech (EKD), doty­czą­cy rodzi­ny, mał­żeń­stwa oraz alter­na­tyw­nych związ­ków mię­dzy­ludz­kich wywo­łał burzę. Tekst nie jest doku­men­tem dogma­tycz­nym, nie jest w żaden spo­sób wyra­zem wia­ry wszyst­kich Kościo­łów człon­kow­skich EKD, a mimo to stał się powo­dem i pre­tek­stem dla poto­ku nie­na­wi­ści i mora­li­za­tor­skiej mega­lo­ma­nii. Doku­ment liczą­cy ponad 160 stron podej­mu­je sze­ro­ki aspekt tema­tów, pośród któ­rych zagad­nie­nia doty­czą­ce homo­sek­su­ali­zmu i nie­sfor­ma­li­zo­wa­nych part­nerstw sta­no­wią drob­ny […]


Naj­now­szy doku­ment Kościo­ła Ewan­ge­lic­kie­go w Niem­czech (EKD), doty­czą­cy rodzi­ny, mał­żeń­stwa oraz alter­na­tyw­nych związ­ków mię­dzy­ludz­kich wywo­łał burzę. Tekst nie jest doku­men­tem dogma­tycz­nym, nie jest w żaden spo­sób wyra­zem wia­ry wszyst­kich Kościo­łów człon­kow­skich EKD, a mimo to stał się powo­dem i pre­tek­stem dla poto­ku nie­na­wi­ści i mora­li­za­tor­skiej mega­lo­ma­nii.

Doku­ment liczą­cy ponad 160 stron podej­mu­je sze­ro­ki aspekt tema­tów, pośród któ­rych zagad­nie­nia doty­czą­ce homo­sek­su­ali­zmu i nie­sfor­ma­li­zo­wa­nych part­nerstw sta­no­wią drob­ny wyci­nek. Moż­na się z zapre­zen­to­wa­ną nar­ra­cją zga­dzać lub nie i w sumie wła­śnie po to ten doku­ment powstał, aby dys­ku­to­wać nad kształ­tem rodzi­ny, któ­ra w prze­cią­gu wie­ków i lat zmie­nia­ła swo­je obli­cze i cha­rak­ter.

Tekst ana­li­zu­je z per­spek­ty­wy histo­rycz­nej zmia­ny w postrze­ga­niu, defi­nio­wa­niu i funk­cjo­no­wa­niu rodzi­ny. Waż­nym aspek­tem są zagad­nie­nia natu­ry spo­łecz­no-praw­nej, a cen­tral­nym frag­men­tem doku­men­tu są „punk­ty zapal­ne” poli­ty­ki rodzin­nej ze szcze­gól­nym uwzględ­nie­niem zja­wi­ska imi­gra­cji, edu­ka­cji, rela­cji mię­dzy­po­ko­le­nio­wej, bie­dy i dia­ko­nij­ne­go zaan­ga­żo­wa­nia Kościo­ła. Doku­ment jest zbyt obszer­ny i zbyt zło­żo­ny, a do tego wspar­ty bada­nia­mi socjo­lo­gicz­ne­go, by móc go spłasz­czyć do pro­stac­kich kon­sta­ta­cji, spro­wa­dza­ją­cych się do stwier­dze­nia: EKD porzu­ci­ło chrze­ści­jań­stwo.

Nie jestem fanem EKD, któ­ry nota bene Kościo­łem we wła­ści­wym sen­sie nie jest, a raczej wspól­no­tą Kościo­łów, zrze­sze­niem, w skład któ­re­go wcho­dzą praw­dzi­we Kościo­ły o róż­nej tra­dy­cji wyzna­nio­wej, histo­rycz­nej, poboż­no­ścio­wej – są tam Kościo­ły boga­te i bied­ne, szcze­gól­nie doświad­czo­ne tota­li­ta­ry­zmem, ale też Kościo­ły, któ­re zasłu­ży­ły się w świa­to­wej histo­rii chrze­ści­jań­skiej misji.

Jed­nak nie o EKD tutaj cho­dzi, a nik­czem­ną łatwość, z jaką nie­któ­rzy chrze­ści­ja­nie – iden­ty­fi­ku­ją­cy się zarów­no z Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim, jak i ewan­ge­lic­kim – wysu­wa­ją oskar­ża­ją­co palec w moral­nym obu­rze­niu, odma­wia­jąc nie­miec­kim ewan­ge­li­kom czci i wia­ry. I tak Fron­da orze­kła, że nie­miec­ki pro­te­stan­tyzm zna­lazł się poza bur­tą chrze­ści­jań­stwa, a red. Tomasz Ter­li­kow­ski pod­su­mo­wał: „Pięć­set nie­mal lat po tym, jak Mar­cin Luter roz­po­czął dzie­ło refor­my dosko­na­le już widać, że nie ma takich prawd wia­ry czy zasad moral­nych, któ­rych jego ucznio­wie nie mogli­by odrzu­cić.”

Nie wiem, jak wiel­kim bra­kiem poko­ry i poczu­ciem niczym nie­ogra­ni­czo­nej hybris nale­ży się wyka­zać, aby doko­nać takie­go pod­su­mo­wa­nia, pozba­wio­ne­go jakiej­kol­wiek uczci­wo­ści inte­lek­tu­al­nej, teo­lo­gicz­nej, fak­to­gra­ficz­nej i każ­dej innej. Ście­ki rekla­mo­wa­ne jako woń chrze­ści­jań­skiej orto­dok­sji wyle­wa­ne są na ewan­ge­lic­kich chrze­ści­jan w Niem­czech, na Kościół Szwe­cji i inne Kościo­ły, a samo­zwań­czy apo­sto­ło­wie pra­wo­wier­no­ści sty­li­zu­ją się na zasmu­co­nych straż­ni­ków moral­no­ści, zanim jesz­cze zdą­żą roz­po­cząć roz­mo­wę z tymi, któ­rzy do dys­ku­sji zapra­sza­ją. Co to za cywi­li­za­cja życia i obro­ny życia, któ­ra z taką pogar­dą i nie­na­wi­ścią wypo­wia­da się o innych? Mecha­nicz­na łatwość orze­ka­nia kto nie jest, a kto jest praw­dzi­wym chrze­ści­ja­ni­nem, praw­dzi­wym Kościo­łem, kto nale­ży do Chry­stu­sa, a kto już do nie­go nie nale­ży tyl­ko dla­te­go, że podwór­ko­we papie­żąt­ko, mają­ce dostęp do inter­ne­tu i tro­chę wol­ne­go cza­su tak wła­śnie orze­kło, jest kla­sycz­nym wręcz świa­dec­twem anty­świa­dec­twa. W takich sytu­acjach łatwo o pola­ry­za­cję i „poży­tecz­nych idio­tów”, któ­rzy zawsze nie­ja­ko przy­ci­śnię­ci do muru przez tzw. kon­ser­wa­tyw­ny main­stre­am, ocho­czo ogło­szą samo­kry­ty­kę. Co do jed­ne­go moż­na się zgo­dzić: chrze­ści­jań­stwo jest w regre­sie, sko­ro nie potra­fi już rozum­nie argu­men­to­wać, a się­ga po ana­te­my.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.