Musi boleć – czyli słowo prawdy wg wydawnictwa baptystów

0

Wydawnictwu Słowo Prawdy, należącemu do Kościoła Chrześcijan Baptystów, udało się to, co do tej pory nie udało się chyba żadnemu Kościołowi mniejszościowemu – w ciągu zaledwie doby książka z instrukcjami jak skutecznie bić dzieci, dostała się na łamy ogólnopolskich programów informacyjnych, a nawet do popularnego serwisu satyrycznego AszDziennik, choć nikomu do śmiechu nie jest. Kościół baptystów – póki co – milczy.


Sprawa jest bulwersująca. Książka pastora Tedda Trippa instruuje rodziców, jak mają wymierzać kary cielesne wobec małych dzieci, w tym jak zapobiegać „neutralizacji kary”, czyli co zrobić, żeby dziecko bardziej bolało. Na stronie wydawnictwa wciąż znajduje się rekomendacja (napisana prawdopodobnie w 2016 r.) pastora Roberta Miksy ze Zboru Kościoła Baptystów w Gdańsku: „Bez właściwego zrozumienia tego, co dzieje się w sercu dzieci nie będziemy potrafili mu pomóc. Tedd Tripp, ojciec, pastor, doradca i dyrektor szkoły sięga do samej istoty – serca dziecka. ….w bardzo praktyczny sposób pokazuje, jak prawda Ewangelii może zmienić nie tylko zachowanie dziecka, ale całe jego życie.”

Głosu w sprawie nie zabrały jeszcze władze Kościoła baptystów, który jest jednym z największych Kościołów protestanckich w Polsce z tzw. drugiej fali reformacji.

To, czy publikacja łamie polskie prawo, czy wedle obowiązujących norm prawnych nawołuje lub zachęca do przemocy wobec dzieci, być może rozsądzą odpowiednie organy. Psycholodzy dziecięcy i osoby zajmujące się wychowaniem nie mają wątpliwości, że instrukcje wielebnego Trippa to skandal, a okraszanie całej narracji językiem religii to po prostu manipulacja. Póki co nie ujawnili się jeszcze obrońcy metod wychowawczych pastora Trippa, ale trudno wykluczyć ich istnienie.

Słowo Prawdy to nie tylko nazwa wydawnictwa, ale i miesięcznika Kościoła Chrześcijan Baptystów, który znany jest z konserwatywnego, czy wręcz tradycjonalistycznego podejścia do tzw. spraw moralności.

W wakacyjnym numerze Słowo Prawdy (7-8/2019) relacjonując posiedzenie Krajowej Konferencji Kościoła, która odbyła się w czerwcu ub. r. w Baptystycznym Ośrodku w Warszawie-Radości, przybliżyło m. in. efekty prac Komisji Etyki i Teologii.

W relacji czytamy, że pastor dr Mateusz Wichary, prezbiter naczelny KChB, streścił najważniejsze punkty stanowiska Komisji, mówiące o wzorcach małżeństwa i kościelnej pragmatyce.

Pojawia się tam m.in. zdanie, że członkowie zboru powinni „poinformować Radę Zboru i pastora o ewentualnych problemach małżeńskich występujących w zborze” czy choćby o przeprowadzeniu „szybkiej weryfikacji doniesień o osobach żyjących w cudzołóstwie/wolnych związkach”.

Oczywiście, każdy Kościół ma prawo do konstruowania swojej moralności na podstawie takiego, a nie innego odczytywania Pisma i interpretacji modelu małżeństwa. Nie ma tutaj żadnego „jednak”, ani „ale”, o ile proponowane rozwiązania nie są sprzeczne z prawem. Kwestia jest jednak o tyle ciekawa, gdyż pokazuje intrygującą z konfesjoznawczego punktu widzenia optykę wyznania, w którym ścisła kontrola, nadzór zachowań stanowi jakiś element tożsamości i praktyki kościelnej.

Szkoda, że tej kontroli, weryfikacji i dokładnego spoglądania – może nie tyle pod kołdrę, ale po prostu na papier – zabrakło. Teraz przydałoby się słowo prawdy, jak to jest z tym biciem. Wolno czy nie?


galeria