Zbawienie tylko bez seksu
- 9 listopada, 2006
- przeczytasz w 3 minuty
Każdy z Kościołów ma trudności i problemy wewnętrzne, często są one wspólne dla wielu wyznań, ale bywają kłopoty charakterystyczne tylko dla jednego Kościoła.Takim problemem typowo rzymskokatolickim jest celibat i jego relacja do małżeństwa. Nie sposób zanegować samego celibatu jako wartości w chrześcijaństwie, ale okazuje się, że długotrwałe zalecanie celibatu jako lepszej drogi niż małżeńska ma swoje skutki, nieraz chyba poważniejsze, niż życzyłaby sobie tego nawet sama hierarchia. […]
Każdy z Kościołów ma trudności i problemy wewnętrzne, często są one wspólne dla wielu wyznań, ale bywają kłopoty charakterystyczne tylko dla jednego Kościoła.Takim problemem typowo rzymskokatolickim jest celibat i jego relacja do małżeństwa. Nie sposób zanegować samego celibatu jako wartości w chrześcijaństwie, ale okazuje się, że długotrwałe zalecanie celibatu jako lepszej drogi niż małżeńska ma swoje skutki, nieraz chyba poważniejsze, niż życzyłaby sobie tego nawet sama hierarchia.
Podczas gdy nauczanieKościoła rzymskokatolickiego idzie już w kierunku doceniania małżeństwa jako daru Bożego, dawne przekonania powracają w nauczaniu księży, którzy zdają się nie przejmować, ani biblijną wizją małżeństwa, ani zmianą w nauczaniu własnego Kościoła.
Przykładem na to jest nauczanie ks. Paczosa, wykładowcy seminaryjnego, publicysty i autora związanego z “Frondą”, który prowadzi także grupy dla małżeństw ikształtuje jewedług własnego poglądu na nauczanie biblijne. Ks. Paczos zaczął przekonywać małżeństwa do rezygnacji z dzieci, ponieważ współżycieseksualne uznał za odsuwające od Boga, a dziewictwo w małżeństwie za jedyną drogę prowadzącą do Boga. Ksiądz ubolewa, że „Prawda o wyższości dziewictwa nad małżeństwem jest dziś w Kościele przemilczana.” Tematowi i kontrowersjom wzbudzanym przez tego duchownego oddano cały numer „Znaku”.
Jak pisze redakcja „Znaku” na swych stronach internetowych: “Pomysł tego numeru narodził się po lekturze interesującego — i bardzo kontrowersyjnego! — tekstu ks. Krzysztofa Paczosa, który twierdzi, że wszyscy katolicy (również małżonkowie pracujący nad rozwojem swego życia duchowego) są powołani… do dziewictwa. Że — inaczej mówiąc — małżeństwo jest “gorszą” drogą do świętości. Żeby nie być gołosłownym, ks. Paczos odwołuje się do kościelnych autorytetów (m.in. św. Tomasza z Akwinu i Teilharda de Chardin) oraz do życia Kościoła, który przez całe stulecia promował celibat i dziewictwo kosztem życia małżeńskiego.”
Redakcja Znaku podjęła ciekawą dyskusję. Zaproszeni autorzy uznali, że nauczanie ks. Paczosa jest nie tylko niezgodne z Biblią, ale także z nauczaniem papieża Jana Pawła II i wielu teologów, katolickich świętych i katolickiej nauki społecznej. Redakcja podkreśla, że nauczanie to “nie jest w Kościele Chrystusowym normą, lecz pozostałością po “manichejskiej truciźnie”, która tak skutecznie zaatakowała kiedyś jego organizm”.
Tym niemniej dyskusja ukazuje, że można wbrew Biblii i zdrowemu rozsądkowi głosić przekonanie, że celem małżeństwa jest.… dziewictwo.
Nie ma sensu pastwić sie nad osobliwymi poglądami księdza, ale warto jednak zastanowić sie nad skutkami, tak nieodosobnionego przecież, lansowania celibatu w katolicyzmie. Okazuje się bowiem, że jego efektem nie są jedynie złamane powołania wielu księży, którzy nie dali rady sprostać obowiązkowemu celibatowi, ale mogą nim być także rozbite małżeństwa, którym duszpasterz, w trosce ozbawienie dusz,zalecił dziewictwo czy wstrzemięźliwość.