Zły adres — papież Franciszek w Konstantynopolu
- 1 grudnia, 2014
- przeczytasz w 3 minuty
Biskup Rzymu, papież Franciszek i patriarcha ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej spotkali się w Fanarze podczas liturgii sprawowanej z okazji święta apostoła św. Andrzeja. Po nabożeństwie Franciszek podkreślił w swoim przemówieniu, że bardzo mu zależy na jedności siostrzanych Kościołów i podpisał z patriarchą Bartłomiejem wspólne oświadczenie, w którym znalazł się również apel o zachowanie chrześcijańskiej obecności na Bliskim Wschodzie, deklaracja o kontynuowaniu dialogu teologicznego oraz konstruktywnych rozmów ze światem islamu. Komentarz Świat obiegło przejmujące […]
Biskup Rzymu, papież Franciszek i patriarcha ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej spotkali się w Fanarze podczas liturgii sprawowanej z okazji święta apostoła św. Andrzeja. Po nabożeństwie Franciszek podkreślił w swoim przemówieniu, że bardzo mu zależy na jedności siostrzanych Kościołów i podpisał z patriarchą Bartłomiejem wspólne oświadczenie, w którym znalazł się również apel o zachowanie chrześcijańskiej obecności na Bliskim Wschodzie, deklaracja o kontynuowaniu dialogu teologicznego oraz konstruktywnych rozmów ze światem islamu.
Komentarz
Świat obiegło przejmujące zdjęcie papieża Franciszka kłaniającego się patriarsze Bartłomiejowi, który całuje Biskupa Rzymskiego w głowę. Piękne. Czy mocne? Z pewnością robi wrażenie, ale to tylko gest, który dla papieża Franciszka nie jest niespodziewany, a i jego doniosłość przynajmniej od pamiętnego spotkania bł. Pawła VI i patriarchy Atenagorasa nie jest aż tak wielka. Nawet po 50 latach, a może szczególnie po 50 latach.
Tradycyjne — w żadnym razie nieprzełomowe — spotkanie papieża z patriarchą nie wnosi niczego nowego w relacje prawosławno-rzymskokatolickie. Dlaczego? Trudno nie wierzyć papieżowi Franciszkowi, że chce pełnej jedności z prawosławiem — szczególnie mocno podkreślał to jego poprzednik, Benedykt XVI, a i Jan Paweł II chętnie mówił o pojednaniu między obydwiema tradycjami. Jednak rozmowa o pojednaniu z prawosławiem, jeśli miałaby cokolwiek przynieść widzialnego, powinna odbyć się nie w mało znaczącym Fanarze, gdzie prawosławni praktycznie się wykruszają, a w Moskwie, która wciąż przypomina, kto rozdaje karty w światowym prawosławiu.
W jakiejś mierze wymowne jest również milczenie największego portalu prawosławnego w Polsce — cerkiew.pl — o papieskiej pielgrzymce (jest tam mnóstwo informacji o wielu — z pewnością — istotnych kwestiach), gdyż — co wiadomo nie od dziś — dla „polskich prawosławnych” głos płynący ze świętej Rusi jest lepiej słyszalny niż ten z Patriarchatu Ekumenicznego.
Szczerze powiedziawszy, męczą i dziwią mnie powtarzane niczym mantra konstatacje teologów rzymskokatolickich, przekonujących, że o ile dialog „ze wspólnotami wyrosłymi z Reformacji” nie ma sensu, bo to i tamto, to dialog z prawosławiem jest możliwy/celowy, bo to i tamto. Otóż mimo wielu zbieżności teologicznych i etycznych przepaść eklezjologiczno-kulturowa i przede wszystkim kościelno-polityczna dzieląca wewnętrznie podzielone prawosławie (porównywalnie do protestantyzmu) i rzymski katolicyzm jest ogromna. Czy do przejścia? Nie wiem. Może tak, może nie. Wszystko w rękach Boga. Niemniej o kierunku w światowym prawosławiu DZISIAJ nie decyduje od dawna osamotniony Konstantynopol, choć miał szanse to zmienić, a właśnie Moskwa. Ta konstelacja ma realne szanse się zmienić, gdy na Ukrainie dojdzie do zjednoczenia zwaśnionych Cerkwi. To pojednanie nie jest z pewnością na rękę Patriarchatowi Moskiewskiemu, który na ekumenicznej arenie międzynarodowej zachowuje się porównywalnie do Putina na Krymie. Podobieństwo nie jest przypadkowe.
Cóż więc miał zrobić papież Franciszek? Z pewnością nie zrobił niczego złego. Współczuję nieco Bartłomiejowi — to głównie na jego głowę posypią się oskarżenia o zdradę, choć z pewnością i wśród rzymskokatolickich tradycjonalistów nie brakuje takich, którzy papieski gest uznają za kolejną wyprzedaż katolickiej prawdy. Papież zrobił to, co powinien i podobnie uczynił patriarcha, tyle tylko, że to i tak niewiele przyniesie dopóki nie zostaną uporządkowane relacje watykańsko-moskiewskie.
foto: vatican.va