Społeczeństwo

100 lat “drogi środka” — niemieckie przepisy konstytucyjne w relacjach państwo-Kościół


11 sierp­nia br. mija 100 lat od uchwa­le­nia pierw­szej repu­bli­kań­skiej, ogól­no­nie­miec­kiej kon­sty­tu­cji Nie­miec – Kon­sty­tu­cji Weimar­skiej. Jej nazwa wzię­ła się od miej­sca obrad zgro­ma­dze­nia, któ­re ze wzglę­du na nie­po­ko­je w Ber­li­nie prze­nio­sło się do Weima­ru. Kon­sty­tu­cja ta dała pod­sta­wę do funk­cjo­no­wa­nia pań­stwa nie­miec­kie­go, nazy­wa­na od tej daty do 30 stycz­nia 1933 r. (czy­li obję­cia wła­dzy przez Hitle­ra) Repu­bli­ką Weimar­ską.


W zamy­śle twór­ców tej kon­sty­tu­cji, spo­śród któ­rych nale­ży wymie­nić repre­zen­tan­tów kato­lic­kiej par­tii Cen­trum, SPD oraz dwóch par­tii libe­ral­nych: DDP i DNVP, mia­ło to być pań­stwo pra­wo­rząd­ne i demo­kra­tycz­ne, ale jak wie­my z histo­rii, rosną­cy z roku na rok jej ist­nie­nia ruch faszy­stow­ski dopro­wa­dził do upad­ku Repu­bli­ki Weimar­skiej, nie bez bier­nej posta­wy a nawet i przy­zwo­le­nia nie­któ­rych par­tii wymie­nio­ne­go wyżej main­stre­amu. Dopro­wa­dzi­ły też do tego m.in. nie­któ­re z jej posta­no­wień o upraw­nie­niach pre­zy­den­ta pań­stwa.

Roz­wią­za­nia ustro­jo­we zawar­te w tej kon­sty­tu­cji nie zda­ły egza­mi­nu. Co inne­go unor­mo­wa­nia praw­no­wy­zna­nio­we w niej zawar­te, któ­re z wyjąt­kiem okre­su hitle­row­skiej III Rze­szy lat 1933–1945, zda­ły pró­bę cza­su, bowiem do dziś sta­no­wią pod­sta­wę insty­tu­cjo­nal­nych rela­cji pań­stwo-Kościół w dzi­siej­szej Repu­bli­ce Fede­ral­nej Nie­miec po zjed­no­cze­niu 3 paź­dzier­ni­ka 1990 r., a wcze­śniej w jej zachod­niej czę­ści.

Gdy Rada Par­la­men­tar­na w dniu 8 maja 1949 r. uchwa­li­ła obo­wią­zu­ją­cą od 23 maja 1949 r. Usta­wę Zasad­ni­czą (rozu­mia­ną wów­czas jako tym­cza­so­wa kon­sty­tu­cja Nie­miec Zachod­nich, do momen­tu zjed­no­cze­nia cało­ści tery­to­rium nie­miec­kie­go), to na pod­sta­wie jej art. 140, utrzy­ma­no w mocy arty­ku­ły 136–139 i 141 z kon­sty­tu­cji weimar­skiej z 1919 r., odno­szą­ce się wła­śnie do zagad­nień kon­fe­syj­nych. Uczy­nio­no tak rów­nież ze wzglę­du na kom­pro­mi­so­wy cha­rak­ter tych­że sfor­mu­ło­wań, dzię­ki cze­mu ustro­jo­twór­cy weimar­scy odrzu­ci­li dwa, skraj­ne mode­le rela­cji pań­stwo­wo-kościel­nych; z jed­nej stro­ny pań­stwo wyzna­nio­we, a z dru­giej pań­stwo laic­kie na modłę fran­cu­ską, a pamię­taj­my, że mowa o Fran­cji, gdzie 14 lat wcze­śniej uchwa­lo­no dość rady­kal­ną w zapi­sach, a dale­ko bar­dziej w jej reali­za­cji – usta­wę o roz­dzia­le kościo­ła od pań­stwa. Pamię­taj­my też o odmien­nej od fran­cu­skiej sytu­acji kon­fe­syj­nej Nie­miec, w warun­kach ówcze­sne­go demo­gra­ficz­ne­go „pary­te­tu” kato­lic­ko-pro­te­stanc­kie­go i to też powo­do­wa­ło koniecz­ność stwo­rze­nia inne­go mode­lu wza­jem­nych odnie­sień, uwzględ­nia­jąc też fede­ral­ną struk­tu­rę pań­stwa nie­miec­kie­go i wyni­ka­ją­ce stąd odmien­ne doświad­cze­nia z jed­nej stro­ny przy­kła­do­wo Prus, a z dru­giej Bawa­rii. Bez tego waż­ne­go aspek­tu, nie jest moż­li­we zro­zu­mie­nie roz­wią­zań weimar­skich w tej mie­rze.

Sfor­mu­ło­wa­nia wyzna­nio­we zawar­te w kon­sty­tu­cjach dzi­siej­szych lan­dów odno­szą się – czę­sto­kroć wprost jak w art. 22 kon­sty­tu­cji Pół­noc­nej Nad­re­nii West­fa­lii – do wspo­mnia­nych wyżej weimar­skich arty­ku­łów kościel­nych.

Posta­wio­no zatem na „dro­gę środ­ka” – ani pań­stwo wyzna­nio­we ani rady­kal­ny roz­dział Kościo­łów od pań­stwa (w tym w ramach ówcze­snych i dzi­siej­szych kra­jów związ­ko­wych – lan­dów). Stwo­rzo­no sys­tem insty­tu­cjo­nal­ne­go roz­dzia­łu, ale zara­zem z wie­lo­ma pola­mi wza­jem­nej współ­pra­cy. Nie­któ­rzy nie­miec­cy znaw­cy pra­wa wyzna­nio­we­go, jak Axel Fre­iherr von Cam­pen­hau­sen, nazwa­li ów sys­tem mia­nem „kule­ją­ce­go roz­dzia­łu”, nie­peł­ne­go rzec moż­na selek­tyw­ne­go roz­dzia­łu. Przy czym moc­no pod­kre­śla się w Niem­czech to, co tam nazy­wa­ją neu­tral­no­ścią „reli­gij­no-świa­to­po­glą­do­wą” pań­stwa, jako klu­czo­wy ele­ment tego sys­te­mu, nie­za­leż­nie od tak, czy ina­czej widzia­ne­go „kuś­ty­ka­nia” roz­dzia­łu.

A co to wszyst­ko i ten jubi­le­usz nas obcho­dzi? Odpo­wiem, że obcho­dzi i to bar­dzo, bo mimo sezo­nu ogór­ko­we­go mamy prze­cież kam­pa­nię wybor­czą do par­la­men­tu, a w niej zwo­len­ni­ków usta­no­wie­nia w Pol­sce pań­stwa wyzna­nio­we­go, nie tyl­ko w krę­gach obo­zu rzą­dzą­ce­go, ale tak­że w ramach Kon­fe­de­ra­cji (np. Grze­gorz Braun), nato­miast z dru­giej stro­ny optu­ją­cych za rady­kal­ną laicy­za­cją pań­stwa na wzór fran­cu­ski, abso­lut­nie igno­ru­ją­ce­go pol­ską rze­czy­wi­stość (np. Wio­sna Rober­ta Bie­dro­nia). Przed­sta­wi­cie­li obu tych skraj­nych opcji łączy z pew­no­ścią jed­no – cał­ko­wi­te lek­ce­wa­że­nie w naszym kra­ju obec­no­ści innych niż rzym­sko­ka­to­lic­ki – Kościo­łów chrze­ści­jań­skich, ale też i innych związ­ków wyzna­nio­wych.

Pod­czas, gdy jed­ni chcie­li­by mon­to­wać pań­stwo i pra­wo wyłącz­nie „pod” Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki, nie bacząc na licz­ne doku­men­ty Sobo­ru Waty­kań­skie­go II i wypo­wie­dzi papie­ży Jana Paw­ła II, Bene­dyk­ta XVI oraz Fran­cisz­ka (w tym jego ubie­gło­rocz­ny wywiad dla kato­lic­kie­go fran­cu­skie­go tygo­dni­ka „La Cro­ix”, w któ­rym mówił, że pań­stwo wyzna­nio­we to histo­ria) – to dru­dzy chcą two­rzyć roz­wią­za­nia prze­ciw temu Kościo­ło­wi, by kolo­kwial­nie rzecz ujmu­jąc mu „dowa­lić” ale i chrze­ści­jań­stwu całe­mu też, nie bacząc na potrze­by i spe­cy­fi­kę tak­że innych Kościo­łów, a wszak laicyzm (nie myl­my go z laic­ko­ścią) –  przez nich foro­wa­ny to też ide­olo­gia. Dla­te­go ja wolę pań­stwo neu­tral­ne świa­to­po­glą­do­wo, bez żad­nych kościo­łów i ide­olo­gii pań­stwo­wych, pań­stwo przy­ja­zne­go roz­dzia­łu kościo­ła od pań­stwa, w duchu Tade­usza Mazo­wiec­kie­go, Jerze­go Turo­wi­cza, Ste­fa­na Wil­ka­no­wi­cza, Jac­ka Kuro­nia, Bro­ni­sła­wa Gerem­ka, ale też pre­zy­den­tów Alek­san­dra Kwa­śniew­skie­go i Bro­ni­sła­wa Komo­row­skie­go. Przy czym przy­jaźń tak jak w życiu, zakła­da też roz­mo­wy obu stron o spra­wach trud­nych.

Wyda­je się, że taki model koope­ra­cji pań­stwa i wspól­not reli­gij­nych, przyj­mu­ją­cy jego neu­tral­ny świa­to­po­glą­do­wo cha­rak­ter (art. 137 ust. 1 kon­sty­tu­cji Nie­miec z 1919 r. – Kościół pań­stwo­wy nie ist­nie­je) przy­jął się u naszych sąsia­dów. Bo zwa­żyć trze­ba, że w art. 136 obo­wią­zu­ją­cych do dziś roz­wią­zań mamy gwa­ran­cje wol­no­ści reli­gij­nej w wymia­rze indy­wi­du­al­nym, a tak­że pra­wo do mil­cze­nia, choć z dwo­ma wyjąt­ka­mi (jeśli od przy­na­leż­no­ści kon­fe­syj­nej uza­leż­nio­ne są pra­wa i obo­wiąz­ki czło­wie­ka, np. poda­nie przez cho­re­go wyzna­nia umoż­li­wia posłu­gę duchow­ne­go, któ­ry je repre­zen­tu­je np. w szpi­ta­lu) i jeśli wymóg bie­rze się z usta­wo­wo zarzą­dzo­nych badań sta­ty­stycz­nych).

Art. 137, oprócz zacy­to­wa­nej wyżej for­mu­ły, zawie­ra też licz­ne gwa­ran­cje wol­no­ści reli­gij­nej w wymia­rze wspól­no­to­wym, a ponad­to potwier­dza sta­tus kor­po­ra­cji pra­wa publicz­ne­go w odnie­sie­niu do tych Kościo­łów, któ­re go mia­ły w dniu wej­ścia w życie kon­sty­tu­cji, nie zamy­ka­jąc dro­gi do takie­go mia­na dla innych wspól­not reli­gij­nych – w zgo­dzie z usta­wo­daw­stwem poszcze­gól­nych kra­jów związ­ko­wych – lan­dów, a więc jest to mate­ria zde­cen­tra­li­zo­wa­na, nie pod­le­ga­ją­ca szcze­blo­wi fede­ral­ne­mu w Ber­li­nie. Z tym sta­tu­sem kor­po­ra­cji pań­stwa publicz­ne­go zwią­za­ne jest upraw­nie­nie Kościo­łów, któ­re go posia­da­ją, do pobie­ra­nia od swo­ich wier­nych na pod­sta­wie cywil­nych list podat­ko­wych – tak­że na pod­sta­wie usta­wo­dawstw lan­do­wych – podat­ków kościel­nych, a więc świad­czeń pie­nięż­nych o cha­rak­te­rze obli­ga­to­ryj­nym od człon­ków na rzecz tych wspól­not. Z tymi podat­ka­mi kościel­ny­mi wią­żą się po dzień dzi­siej­szy pew­ne kon­tro­wer­sje, choć ich znie­sie­nia doma­ga­ją się dzi­siaj tyl­ko libe­ral­na FDP oraz moc­no lewi­co­wa Die Lin­ke. Dzi­siaj trwa w Niem­czech dys­ku­sja na temat wpro­wa­dze­nia obok owe­go Kir­chen­steu­ertak­że Mosche­esteu­er„podat­ku mecze­to­we­go” na rzecz orga­ni­za­cji muzuł­mań­skich utrzy­mu­ją­cych mecze­ty, któ­re tak­że są zróż­ni­co­wa­ne, włącz­nie ze spo­łecz­no­ścią turec­ką.

Nie­daw­no pre­mier Turyn­gii Bodo Rame­low (repre­zen­tu­ją­cy Die Lin­ke), zapro­po­no­wał wpro­wa­dze­nie podat­ku kul­tu­ral­ne­go (Kul­tur­steu­er), w miej­sce podat­ku kościel­ne­go. W tym mode­lu podat­ni­cy decy­do­wa­li­by, czy chcą tę część podat­ku docho­do­we­go prze­zna­czyć na wybra­ny Kościół lub inny zwią­zek wyzna­nio­wy, czy na inne cele kul­tu­ral­ne. Ale rzecz zna­mien­na – ponie­waż środ­ki z podat­ku kościel­ne­go idą też na utrzy­ma­nie m.in. ewan­ge­lic­kich i kato­lic­kich szpi­ta­li, zakła­dów opie­kuń­czych itd., to słu­żą one utrzy­ma­nia infra­struk­tu­ry usług spo­łecz­nych dla miesz­kań­ców, a więc swo­iste­go part­ner­stwa publicz­no-spo­łecz­ne­go, to żaden z pro­mi­nent­nych poli­ty­ków socjal­de­mo­kra­tycz­nych z SPD jesz­cze z cza­sów sta­rej RFN (Kurt Schu­ma­cher, Wil­ly Brandt, Hel­mut Schmidt, Hans-Jochen Vogel), nie kwe­stio­no­wał pobo­ru sys­te­mu podat­ku kościel­ne­go ani innych skład­ni­ków tam­tej­sze­go, zde­fi­nio­wa­ne­go wła­śnie w 1919 r. mode­lu sto­sun­ków pań­stwo-Kościół. Co cie­ka­we, sto­sun­ko­wo nie­daw­no, fede­ral­ny zarząd tej par­tii nie wyra­ził zgo­dy na dzia­łal­ność laic­kiej gru­py robo­czej w ramach SPD, któ­rej sym­pa­ty­cy opo­wia­da­li się w skró­cie za prze­nie­sie­niem na grunt nie­miec­ki roz­wią­zań zza dru­giej, kon­kret­nie fran­cu­skiej stro­ny Renu. Socjal­de­mo­kra­tycz­ni seku­la­ry­ści powo­ły­wa­li się na dzia­łal­ność w łonie par­tii for­mal­nych plat­form: chrze­ści­jan, żydów i muzuł­ma­nów.

Wie­lu poli­ty­ków SPD (np. pre­zy­dent Nie­miec Johan­nes Rau), czy FDP (Irm­gard Schwa­et­zer) peł­ni­ło i peł­ni wie­le odpo­wie­dzial­nych funk­cji w ramach ewan­ge­lic­kich Kościo­łów kra­jo­wych, tudzież w struk­tu­rze np. Syno­du EKD (Ewan­ge­lic­kie­go Kościo­ła Nie­miec), a były prze­wod­ni­czą­cy Bun­de­sta­gu z ramie­nia SPD Wol­fgang Thier­se to dzia­łacz Cen­tral­ne­go Komi­te­tu Nie­miec­kich Kato­li­ków. A zatem wia­ra w tam­tej­szym życiu publicz­nym nie jest wyłącz­nie dome­ną ugru­po­wań chrze­ści­jań­sko-demo­kra­tycz­nych CDU i CSU. I o to cho­dzi. Wypa­da nad­mie­nić, że były sekre­tarz gene­ral­ny CDU Heiner Geißler, napi­sał nie­daw­no inte­re­su­ją­cą książ­kę o poli­tycz­nej wymo­wie Ewan­ge­lii w odnie­sie­niu do współ­cze­snych dyle­ma­tów.

Art. 138 utrzy­ma­nych w mocy prze­pi­sów weimar­skich, m.in. zawie­ra gwa­ran­cje wła­sno­ści dla wspól­not reli­gij­nych ich zakła­dów, fun­da­cji i inne­go mająt­ku, któ­rych celem jest kult, naucza­nie i dzia­łal­ność dobro­czyn­na. Art. 139 odno­si się do wol­ne­go cha­rak­te­ru nie­dzie­li i innych uzna­nych przez pań­stwo dni świą­tecz­nych, a art. 141 zawie­ra porę­cze­nie kon­sty­tu­cyj­ne dla posług dusz­pa­ster­skich w woj­sku, szpi­ta­lach, zakła­dach kar­nych i innych pla­ców­kach publicz­nych – w spo­sób wol­ny od wszel­kie­go przy­mu­su.

Tzw. życie przy­nio­sło wie­le nowych tema­tów spor­nych w rela­cjach mię­dzy pań­stwem a Kościo­ła­mi w Niem­czech, np. kwe­stia azy­lu kościel­ne­go, a więc (nie)legalności pomo­cy udzie­la­nej przez nie­miec­kich chrze­ści­jan oso­bom, któ­rym odmó­wio­no w RFN sta­tu­su uchodź­cy i któ­re są zagro­żo­ne depor­ta­cją do kra­ju swo­je­go pocho­dze­nia, ze wszyst­ki­mi wyni­ka­ją­cy­mi stąd ryzy­ka­mi. Przed dyle­ma­ta­mi zwią­za­ny­mi z legal­no­ścią tego typu prak­tyk sta­ją poli­ty­cy nie kry­ja­cy się z tym, że są chrze­ści­ja­na­mi, jak w odnie­sie­niu do poprzed­nie­go fede­ral­ne­go mini­stra spraw wewnętrz­nych, ewan­ge­li­ka Tho­ma­sa de Maizi­ére, spo­krew­nio­ne­go z ostat­nim pre­mie­rem NRD, a zara­zem pierw­szym nie­ko­mu­ni­stycz­nym sze­fem rzą­du tego pań­stwa – Lotha­rem de Maizi­ére. Oczy­wi­ście, azyl kościel­ny to nie tyl­ko spe­cy­fi­ka nie­miec­ka, bo wystę­pu­ją­ca w wie­lu innych pań­stwach (np. Holan­dii), a wią­żą­ca się ze sta­ro­żyt­nym już roz­wią­za­niem bez­piecz­ne­go (przy­naj­mniej cza­so­wo) schro­nie­nia w obrę­bie świą­ty­ni, przez oso­by będą­ce „na bakier” z pra­wem.

Naj­now­sza wer­sja azy­lu kościel­ne­go to USA Trum­pa, któ­ry w poło­wie lip­ca br. na zasa­dzie „nie chcę, ale muszę”, roz­po­czął depor­ta­cje osób nie­le­gal­nie prze­by­wa­ją­cych w Sta­nach, a pocho­dzą­cych z Mek­sy­ku i innych państw laty­no­ame­ry­kań­skich. Doty­czy to nawet rodzi­ców dzie­ci, któ­re uro­dzi­ły się na tery­to­rium ame­ry­kań­skim, a więc są oby­wa­te­la­mi USA według zasa­dy pra­wa zie­mi (ius soli). Wie­le Kościo­łów ame­ry­kań­skich roż­nych kon­fe­sji, wspie­ra akcję azy­lu kościel­ne­go.

Wspo­mi­na­jąc 100. rocz­ni­cę weimar­skiej „dro­gi środ­ka” w sfe­rze roz­wią­zań pań­stwo-kościo­ły i gwa­ran­cji wol­no­ści reli­gij­nej, w ramach pań­stwa libe­ral­no-demo­kra­tycz­ne­go stwier­dzam, że sys­tem ten, oczy­wi­ście jak każ­dy nie­wol­ny od wad, udo­wod­nił swo­ją żywot­ność, będąc dzię­ki odrzu­ce­niu obu zide­olo­gi­zo­wa­nych skraj­no­ści, opty­mal­ną dro­gą ukła­da­nia tych skom­pli­ko­wa­nych tak­że histo­rycz­nie rela­cji. Myślę, że w tym kon­tek­ście moż­na usy­tu­ować tak­że nasze regu­la­cje zawar­te szcze­gól­nie w art. 25 ust. 1–2 oraz w art. 53 Kon­sty­tu­cji RP z 2 kwiet­nia 1997 r.


dr hab. Paweł A. Lesz­czyń­ski jest eks­per­tem pra­wa wyzna­nio­we­go, auto­rem ksią­żek z zakre­su pra­wa, poli­to­lo­gii i histo­rii, jest wykła­dow­cą Aka­de­mii im. Jaku­ba z Para­dy­ża w Gorzo­wie Wiel­ko­pol­skim oraz sekre­ta­rzem Oddzia­łu Gorzow­skie­go Pol­skiej Rady Eku­me­nicz­nej



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.