Białe i czarne
- 20 lipca, 2006
- przeczytasz w 2 minuty
Z zaciekawieniem przeczytalem tekstTomasza Terlikowskiegona tematKaczyńskiej wizjipanstwa. Można by sięw zasadzie zgodzić ze wszystkimi jego wnioskami poza końcowym optymizmem. Oberwuje wydarzenia polityczne jakby trochę z boku, zza zachodniej granicy. Nie wiem czy to ten dystans, czy też wrodzony sceptycyzm zmusza mnie do postawienia następujacej diagnozy: Jarosław Kaczyński robił i będzie robił wszystko w jednym jedynym celu — utrzymania władzy. Nie nazwałbym go też politykiem, a raczej wytrawnym i sprytnym graczem politycznym, […]
Z zaciekawieniem przeczytalem tekstTomasza Terlikowskiegona tematKaczyńskiej wizjipanstwa. Można by sięw zasadzie zgodzić ze wszystkimi jego wnioskami poza końcowym optymizmem. Oberwuje wydarzenia polityczne jakby trochę z boku, zza zachodniej granicy. Nie wiem czy to ten dystans, czy też wrodzony sceptycyzm zmusza mnie do postawienia następujacej diagnozy: Jarosław Kaczyński robił i będzie robił wszystko w jednym jedynym celu — utrzymania władzy.
Nie nazwałbym go też politykiem, a raczej wytrawnym i sprytnym graczem politycznym, który wykorzystuje każdą nadarzającą się sposobność do jej umocnienia. W tym celu też od momentu wygranych wyborów do dziś używa wszystkich bez mała dostępnych mu instrumentów, łącznie ze stanowiskiem swojego brata. Dlatego też, kiedy mówi o demokracji i wolności słowa to tylko takiej, która odpowiada jemu i jego partii. Kiedy mówi ozachowaniu wartościchrześcijanskich to ma na myśli wartości katolickie.
Doskonale zdaje sobie sprawe, jakim wpływem dysponuje na przykład ojciec z Torunia, jakim wpływem dysponuje pozostały Kościół i tak też dzieli swoją przychylność i upodobania. Wątpie, czy obywatele innych wyznań kiedykolwiek będą przez nową władzę zauważani. Oni nie mają wystarczającej ilości głosów, nie są znaczącą klientelą wyborczą. A propos wyborów. Jasne jest jak na dłoni, że łagodny ton premierowskiego wystąpienia podyktowany jest zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Łatwo sobie wyobrazić, że po ewentualnym sukcesie rządy Polaka — katolika dadzą się we znaki wszystkim inaczej myślącym. A jak zapewnić sobie zwycięstwo? Poprzez odpowiednią zmianę ordynacji wyborczej. Nie ważne kogo społeczeństwo wybierze i tak wygrają ci, co powinni. Skąd my to znamy. Pan premier dobrze pamięta, że puszczenie na żywioł ostatnich wyborów w PRL‑u skończyło się zmianą władzy i rozpadem komunistycznej partii. A historia lubi się powatrzać.
Przykre lub nawet niebezpieczne jest to, że jedno jedyne ego, wizja jednego tylko człowieka będzie stanowić o wyglądzie naszego państwa. Autokratyczny styl rządzenia oparty na partii służącej do wygrywania wyborów i stawiającej do dyspozycji wodzowi oddane zastępy posłusznych wykonawców to moim zdaniem kiepska perspektywa na udział obywateli w rządzeniu. Jak to powiedział pan premier: białe jest białe, a czarne jest czarne. Na szare nie ma już miejsca.