Społeczeństwo

Boże Narodzenie w Japonii


Już w poło­wie grud­nia wszyst­kie skle­py, hote­le, restau­ra­cje, sta­cje kole­jo­we i lot­ni­ska w Japo­nii są uro­czy­ście przy­stra­ja­ne lamp­ka­mi, sztucz­ny­mi sosno­wy­mi wień­ca­mi, koły­szą­cy­mi się w san­kach Miko­ła­ja­mi i anioł­ka­mi dmą­cy­mi w trą­by. Japoń­czy­cy obcho­dzą Boże Naro­dze­nie powszech­nie i z entu­zja­zmem, ale tyl­ko dla zni­ko­me­go pro­cen­tu tutej­szych chrze­ści­jan (0.7%) jest to świę­to reli­gij­ne. Więk­szość Japoń­czy­ków uwa­ża Boże Naro­dze­nie za odmia­nę Walen­ty­nek. Śnie­go­we zaspy i mróz na pół­no­cy, ciem­ne nie­bo i przej­mu­ją­cy chłód […]


Już w poło­wie grud­nia wszyst­kie skle­py, hote­le, restau­ra­cje, sta­cje kole­jo­we i lot­ni­ska w Japo­nii są uro­czy­ście przy­stra­ja­ne lamp­ka­mi, sztucz­ny­mi sosno­wy­mi wień­ca­mi, koły­szą­cy­mi się w san­kach Miko­ła­ja­mi i anioł­ka­mi dmą­cy­mi w trą­by. Japoń­czy­cy obcho­dzą Boże Naro­dze­nie powszech­nie i z entu­zja­zmem, ale tyl­ko dla zni­ko­me­go pro­cen­tu tutej­szych chrze­ści­jan (0.7%) jest to świę­to reli­gij­ne.

Więk­szość Japoń­czy­ków uwa­ża Boże Naro­dze­nie za odmia­nę Walen­ty­nek. Śnie­go­we zaspy i mróz na pół­no­cy, ciem­ne nie­bo i przej­mu­ją­cy chłód na połu­dniu — tak wyglą­da zima w Japo­nii. Nie­gdyś trud­ne warun­ki atmos­fe­rycz­ne, szcze­gól­nie po stro­nie Morza Japoń­skie­go, gdzie odno­to­wu­je się jed­ne z naj­ob­fit­szych opa­dów śnie­gu na świe­cie i gdzie na wsiach zda­rza­ją się jesz­cze domy bez okien na par­te­rze (świa­tło sło­necz­ne i tak nie docho­dzi przez więk­szą część roku), zbli­ża­ły do sie­bie człon­ków rodzi­ny.

Wie­czo­ra­mi wszy­scy zbie­ra­li się wokół tzw. “kotat­su” — wpusz­czo­ne­go w pod­ło­gę niskie­go sto­łu z ogrze­wa­niem — słu­cha­jąc opo­wie­ści star­szych, jedząc man­da­ryn­ki i cho­ciaż­by oglą­da­jąc wspól­nie tele­wi­zję. Teraz wie­lo­po­ko­le­nio­wych rodzin jest w Japo­nii coraz mniej i doro­śli są zbyt zaję­ci na spę­dza­nie cza­su z dzieć­mi, ale dłu­gie zimo­we wie­czo­ry budzą zdwo­jo­ną tęsk­no­tę za ludz­kim cie­płem. Spra­gnie­ni tego cie­pła Japoń­czy­cy, w ocze­ki­wa­niu na tra­dy­cyj­ne i rodzin­ne świę­ta Nowe­go Roku, ocho­czo zaak­cep­to­wa­li Boże Naro­dze­nie, prze­kształ­ca­jąc je cał­ko­wi­cie na swo­ją modłę.

Powszech­na nie­zna­jo­mość jego reli­gij­ne­go zna­cze­nia niko­mu tutaj nie prze­szka­dza, waż­na jest sama atmos­fe­ra świę­ta, a bóstwa bud­dyj­sko-shin­to­istycz­ne­go pan­te­onu są towa­rzy­sko uspo­so­bio­ne i chęt­nie wita­ją w swo­im gro­nie św. Miko­ła­ja, anioł­ki i Świę­tą Rodzi­nę (któ­rzy w tej wła­śnie kolej­no­ści zdo­bią coraz popu­lar­niej­sze w Japo­nii kart­ki świą­tecz­ne).

Boże­go Naro­dze­nia raczej nie obcho­dzi się w rodzi­nach, a jeśli już, to ze wzglę­du na dzie­ci. Wyglą­da to tak, że rodzi­ce, mama pod­czas codzien­nych zaku­pów albo tata po dro­dze z pra­cy (nie jest to bowiem dzień wol­ny, choć cza­sa­mi może być łączo­ny z 23. grud­nia, kie­dy obcho­dzi się uro­dzi­ny cesa­rza), kupu­ją tzw. “Kuri­su­ma­su keiki”, czy­li Chri­st­mas cake, dość kosz­mar­ne tor­to­we cia­sto, nie­wy­po­wie­dzia­nie słod­kie, z tona­mi kre­mu i naj­czę­ściej obla­ne dwu­cen­ty­me­tro­wą war­stwą cze­ko­la­dy, do tego kur­cza­ka i małe pre­zen­ci­ki dla dzie­ci, po czym wszyst­ko jest uro­czy­ście zja­da­ne wie­czo­rem — i na tym koniec. Świę­tu­ją głów­nie ludzie mło­dzi, i to oni prze­waż­nie napę­dza­ją całą komer­cjal­ną machi­nę kupu­jąc pre­zen­ty, rezer­wu­jąc miej­sca w hote­lach i restau­ra­cjach.

Boże Naro­dze­nie ze swo­ją kame­ral­no-baśnio­wą atmos­fe­rą, pło­ną­cy­mi wszę­dzie świecz­ka­mi i słod­ką nadzie­ją na pre­zen­ty sta­ło się bowiem świę­tem zako­cha­nych. Popo­łu­dnie i noc 24. grud­nia nale­żą do par. Przede wszyst­kim chłop­cy sta­ra­ją się tego dnia zro­bić dobre wra­że­nie na swo­ich uko­cha­nych, kupu­jąc im kosz­tow­ne pre­zen­ty — naj­czę­ściej biżu­te­rię i mar­ko­we ubra­nia albo toreb­ki, a poza tym zapra­sza­jąc je na wystaw­ną kola­cję w restau­ra­cji.

Kil­ka lat temu popu­lar­ne były restau­ra­cje fran­cu­skie, w tym roku zaś połu­dnio­wo­azja­tyc­kie — wiet­nam­skie, taj­wań­skie i kore­ań­skie. “Wigi­lij­na” kola­cja przy świe­cach to dobry moment na pro­po­zy­cję mał­żeń­stwa albo wyzna­nie uczuć; już samo przy­ję­cie zapro­sze­nia zobo­wią­zu­je dziew­czy­nę i świad­czy o jej wstęp­nej zgo­dzie. Tego wie­czo­ru popu­lar­ne restau­ra­cje pęka­ją w szwach i nie ma prak­tycz­nie szans na zdo­by­cie sto­li­ka bez rezer­wa­cji.

Per­spek­ty­wa spę­dze­nia “wigi­lij­ne­go” wie­czo­ru samot­nie jest dla wie­lu mło­dych ludzi szcze­gól­nie przy­gnę­bia­ją­ca, toteż przed świę­ta­mi inter­ne­to­we ser­wi­sy zaj­mu­ją­ce się orga­ni­zo­wa­niem ran­dek nasi­la­ją swo­ją dzia­łal­ność, wysy­ła­jąc na tele­fo­ny komór­ko­we mnó­stwo pro­po­zy­cji i reklam, z regu­ły zaczy­na­ją­cych się od słów: “Samot­ne Świę­ta?… Pomo­że­my Ci z przy­jem­no­ścią…” Tym bar­dziej, że roman­tycz­na kola­cja jest pre­lu­dium do wspól­ne­go spę­dze­nia nocy, i nie tyl­ko domy towa­ro­we i restau­ra­cje, ale tak­że i hote­le zara­bia­ją potęż­nie na świę­tach Boże­go Naro­dze­nia.

Uczą­cych się jesz­cze i dora­bia­ją­cych mło­dych ludzi naj­czę­ściej nie stać co praw­da na luk­su­so­we poko­je i muszą poprze­sta­wać na skrom­nych “love hote­lach”, czy­li czymś w rodza­ju hote­li na godzi­ny — ale ludzie z poko­le­nia ich rodzi­ców coraz czę­ściej wynaj­mu­ją na tę jed­ną noc ele­ganc­ki apar­ta­ment w hote­lu, z roman­tycz­nym wido­kiem na noc­ne mia­sto albo zato­kę z mru­ga­ją­cy­mi na por­to­wych dźwi­gach świa­tła­mi.

Wie­czór 24. grud­nia jest dla wie­lu Japoń­czy­ków, szcze­gól­nie tych mło­dych, prze­ło­mem w ich życiu uczu­cio­wym, i każ­dy ma nadzie­ję, że powi­ta ranek 25 grud­nia z uko­cha­ną oso­bą u boku i nadzie­ją na wspól­ne szczę­ście w ser­cu.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.