Co wolno papieżowi

- “Jan Paweł II odmó­wił pod­da­nia się upo­rczy­wej tera­pii” — powie­dział prze­wod­ni­czą­cy Papie­skiej Rady Dusz­pa­ster­stwa Pra­cow­ni­ków Służ­by Zdro­wia, kar­dy­nał Javier Loza­no Bar­ra­gan. Jego sło­wa zacy­to­wał w czwar­tek wło­ski dzien­nik “Cor­rie­re del­la Sera”. Komen­tarz

Pra­wo do odmo­wy pod­da­nia się upo­rczy­wej tera­pii to tzw. euta­na­zja bier­na. Czę­sto w dys­ku­sji o euta­na­zji poja­wia się argu­ment, że życie jako dar Boga nie może być zakoń­czo­ne na życze­nie, a pacjent ma obo­wią­zek cier­pli­wie zno­sić wszel­kie agre­syw­ne meto­dy utrzy­my­wa­nia go przy życiu. Jego cier­pie­nie nie ma żad­ne­go zna­cze­nia. Euta­na­zja (w tym euta­na­zja bier­na) jest złem i nie może być zale­ga­li­zo­wa­na.

Tym­cza­sem w wie­lu kra­jach euta­na­zja bier­na funk­cjo­nu­je od wie­lu lat. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych Ame­ry­ki Pół­noc­nej i w Zjed­no­czo­nym Kró­le­stwie jest to tzw. DNR (Do Not Resu­sci­ta­te) lub DNI (Do Not Intu­ba­te). W Nowej Zelan­dii i Austra­lii funk­cjo­nu­je ona jako tzw. NFR (Not For Resu­sci­ta­tion). Jest to pisem­ne oświad­cze­nie, w któ­rym pacjent decy­du­je się na rezy­gna­cję z upo­rczy­wej tera­pii w tym na przy­kład intu­ba­cji, reani­ma­cji czy sztucz­ne­go odżywiania.W USA euta­na­zja bier­na jest dopusz­czal­na od lat sześć­dzie­sią­tych i funk­cjo­nu­je jako jed­no z pod­sta­wo­wych praw pacjen­ta.

Pró­by zale­ga­li­zo­wa­nia euta­na­zji bier­nej w Niem­czech skoń­czy­ły się nie­po­wo­dze­niem m.in. ze wzglę­du na sprze­ciw Kościo­ła kato­lic­kie­go. Choć ofi­cjal­na nauka tego Kościo­ła dopusz­cza rezy­gna­cję z upo­rczy­wej tera­pii (tak np. Evan­ge­lium Vitae, nr 65), to czę­ściej przed­sta­wi­cie­le Kościo­ła kato­lic­kie­go powo­łu­ją się na moral­ny obo­wią­zek pod­da­nia się lecze­niu. W kaza­niach, listach i ofi­cjal­nych pismach bisku­pi ogra­ni­cza­ją się do kry­ty­ku euta­na­zji, a w publicz­nej deba­cie chwa­lą jej prze­ciw­ni­ków. W tym samym cza­sie, papież korzy­sta z pra­wa do euta­na­zji bier­nej.

Cóż, co wol­no woje­wo­dzie…