Ewangelikalna batalia ws. tortur
- 18 marca, 2007
- przeczytasz w 2 minuty

Jeden z liderów Południowych Baptystów skrytykował ostatnią deklarację Narodowego Stowarzyszenia Ewangelikalnego (NAE) ws. potępienia tortur. Problem z tym oświadczeniem nie jest natury moralnej, ale racjonalnej — napisał Daniel R. Heimbach, profesor etyki Baptystycznego Seminarium Teologicznego. Na żadnej z 18 stron dokumentu nie określono, czym właściwie są tortury — dodał.
Jeden z liderów Południowych Baptystów skrytykował ostatnią deklarację Narodowego Stowarzyszenia Ewangelikalnego (NAE) ws. potępienia tortur. Problem z tym oświadczeniem nie jest natury moralnej, ale racjonalnej — napisał Daniel R. Heimbach, profesor etyki Baptystycznego Seminarium Teologicznego. Na żadnej z 18 stron dokumentu nie określono, czym właściwie są tortury — dodał.
W zeszłym tygodniu NAE wydało oświadczenie “Ewangelikalna Deklaracja Przeciwko Torturom: Ochrona Praw Człowieka w Czasach Terroru”.
Rich Cizik, jeden z twórców deklaracji i wiceprezydent NAE, powiedział Associated Press, że jej sygnatariusze są konserwatystami i popierają wojnę z terroryzmem, ale nie oznacza to, że cel uświęca środki.
Heimbach odpowiedział, że dokument prowadzi do niebezpiecznego podziału na chrześcijan kategorycznie odrzucających tortury i tych, dla których liczy się sprawiedliwość Pojawił się też argument, że NAE, które musiało niedawno zmagać się z potężnym skandalem seksualnym, nie powinno ingerować w politykę.
Jerald Walz z Instytutu Religii i Demokracji oraz członek zarządu NAE, stwierdził, że pomysł oświadczenia jest dziełem chrześcijańskiej lewicy. “Powinno się także wspomnieć o krajach, w których tortury są na porządku dziennym. Nie można porównywać USA do Korei Północnej, bo to jakaś parodia – powiedział magazynowi Christianity Today.
Komentarz
Debata o torturach jest znakiem zbliżającej się w USA kampanii przedwyborczej. Tematy religijne są obecne w prawyborach w Partii Demokratycznej i Republikańskiej. Ewangelikalni nie chcieliby zapewne narazić się elektoratowi “pasa biblijnego”, który popiera wojnę z terroryzmem, karę śmierci czy liberalne przepisy dotyczące posiadania broni. Ta grupa chrześcijan pomogła George’owi W. Bushowi w reelekcji, może też pomóc wygrać wybory republikańskiemu kandydatowi w 2008 roku. Nie ma się więc co narażać, bo na sukces muszą pracować obie strony. Pytanie tylko, ile to ma wspólnego z chrześcijaństwem?