Jezus kocha Osamę
- 2 lutego, 2007
- przeczytasz w 3 minuty
Central Baptist Church w centrum Sydney wywiesił przy wejściu do swego kościoła plakat o takiej właśnie treści. Rzeczniczka tej parafii, Hy Lam, wyjaśniła, że „Osama jest głową terroryzmu („Osama is the head of terrorism”). Mówimy, że Jezus Chrystus kocha każdego człowieka w świecie, nawet jego”. Sprawa odnotowana została w mediach zarówno w samej Australii jak i poza jej granicami. Arcybiskup Sydney, dr Peter Jensen, komentując ten […]
Central Baptist Church w centrum Sydney wywiesił przy wejściu do swego kościoła plakat o takiej właśnie treści. Rzeczniczka tej parafii, Hy Lam, wyjaśniła, że „Osama jest głową terroryzmu („Osama is the head of terrorism”). Mówimy, że Jezus Chrystus kocha każdego człowieka w świecie, nawet jego”. Sprawa odnotowana została w mediach zarówno w samej Australii jak i poza jej granicami.
Arcybiskup Sydney, dr Peter Jensen, komentując ten plakat, powiedział między innymi, że jest prawda w przesłaniu tej parafii baptystycznej, ale że to jednocześnie nie oznacza, że Chrystus aprobuje akty terroryzmu Osamy bin Ladena. Uznał on owo przesłanie za „nieco mylące”. „Gdybym był krewnym którejś z ofiar działalności Osamy, mógłbym uznać ją za afront” – powiedział, dodając, że brzmi ono tak, jakby Osama postępował we właściwy sposób.Premier Australii, John Howard (Liberal Party) wyraził się nieco bardziej wprost, stwierdzając, że kościoły wystawiające na pokaz podobne przesłania mają skrzywione priorytety. „Rozumiem chrześcijańską motywację kościoła baptystów, mam jednak nadzieję, że zrozumie on, jeśli wielu Australijczyków, w tym wielu australijskich chrześcijan, uważa, że modlitewne priorytety kościoła mogłyby być w tym wypadku gdzie indziej”.Od głupawego plakatu dystansuje się nawet rzeczniczka kościoła baptystów, Anne Cameron, która oświadczyła: „Oni sami są odpowiedzialni za swoje afisze i zazwyczaj nie są one tak kontrowersyjne”.Sama sprawa doczekała się oczywiście zauważenia przez media, krótkie informacje zaserwowała w czwartek australijska telewizja. Jednak zainteresowanie opinii publicznej wydaje się być bliskie zera. Nawet na fotografiach pokazujących wejście do tej baptystycznej parafii nie widnieją żadne oburzone tłumy, nikt też nie zrywa plakatu ani go niczym nie zasmarowuje. Cała „afera” nie jest tu przedmiotem rozmów na ulicach, w pubach, sklepach czy w pracy. Najwyraźniej ludzie przyzwyczaili się już do tego, że najszlachetniejsze nawet przesłania biblijne serwowane są publicznie nieraz w wyjątkowo niewydarzony sposób przez niektórych „głosicieli ewangelii”. Można sobie wyobrazić, że gdyby podobną opinię wyraził któryś z australijskich polityków, niechby nawet trzeciorzędnych, to oddźwięk byłby bardziej zauważalny. Stosunek do plakatu oraz do miejsca, jakie poświęciły mu media, odzwierciedlają uwagi niektórych internautów. I tak do tytułu “Kościół proklamuje, że Jezus miłuje Osamę” pewien dowcipny internauta dopisał:
“Tak, miłuje i jeśli mu to sprawia przyjemność, niechby go już wkrótce zabrał na swój sąd”Ktoś inny napisał: „Jezus również miłuje punka, który może podpali ten kościół – czemu więc zamiast tego nie ogłaszać cotygodniowej loterii?”Nie brak również żartów będących grą słów. Na przykład do informacji mówiącej, że afisz powoływał się na autorytet fragmentu z Ewangelii Mateusza, którym został „skomplementowany” zacytowaniem na spodzie afisza („sub-heading”), ktoś dorzucił: „oczywiście, gdyby to był meczet, to afisz byłby skomplementowany odrąbaniem głowy” („beheading”). Niektóre komentarze zamieszczone w internecie na temat całej tej „afery” mówią o „furii” jako reakcji, ale można mi w tym wypadku wierzyć, że żadnej „furii” nie ma. I raczej nie należy się jej już spodziewać. W Polsce w podobnym wypadku reakcja byłaby zapewne żywsza.