Społeczeństwo

Klerykalna ofensywa na przykładzie perypetii ks. Alfreda i nie tylko


Sza­now­ni Czy­tel­ni­cy, czy Kościół, tudzież Kościo­ły w Pol­sce są kon­ser­wa­tyw­ne czy libe­ral­ne? Szcze­rze przy­znam, że sama nie potra­fię udzie­lić na to pyta­nie jed­no­znacz­nej odpo­wie­dzi. Jeśli Kościo­ły w Pol­sce nie są kon­ser­wa­tyw­ne, ani też libe­ral­ne (war­to­ścio­wa­nie dok­try­ny jest zabie­giem „ska­żo­nym” wyso­kim stop­niem subiek­ty­wi­zmu) – a moim zda­niem nie są – to w takim razie jakie są? Po dłu­gich prze­my­śle­niach zna­la­złam odpo­wiedź: cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną Kościo­łów w Pol­sce – śmiem twier­dzić eku­me­nicz­ną przy­pa­dło­ścią – jest płyt­ki […]


Sza­now­ni Czy­tel­ni­cy, czy Kościół, tudzież Kościo­ły w Pol­sce są kon­ser­wa­tyw­ne czy libe­ral­ne? Szcze­rze przy­znam, że sama nie potra­fię udzie­lić na to pyta­nie jed­no­znacz­nej odpo­wie­dzi. Jeśli Kościo­ły w Pol­sce nie są kon­ser­wa­tyw­ne, ani też libe­ral­ne (war­to­ścio­wa­nie dok­try­ny jest zabie­giem „ska­żo­nym” wyso­kim stop­niem subiek­ty­wi­zmu) – a moim zda­niem nie są – to w takim razie jakie są? Po dłu­gich prze­my­śle­niach zna­la­złam odpo­wiedź: cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną Kościo­łów w Pol­sce – śmiem twier­dzić eku­me­nicz­ną przy­pa­dło­ścią – jest płyt­ki kle­ry­ka­lizm. Pro­blem ten doty­czy nie tyl­ko Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, lecz co może bar­dziej dzi­wić Kościo­łów… pro­te­stanc­kich, w tym w szcze­gól­no­ści Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go. Ale po kolei…

Nasu­wa­ją mi się na myśl dwie spra­wy: jed­na dość dobrze zna­na i nagła­śnia­na przez media oraz dru­ga, pra­wie w ogó­le nie zna­na, bo doty­czą­ca Kościo­ła mniej­szo­ścio­we­go, moje­go Kościo­ła, w któ­rym wzra­sta­łam. Pierw­szą spra­wą jest skan­dal wokół tylaw­skie­go pro­bosz­cza ska­za­ne­go pra­wo­moc­nym wyro­kiem sądu za pedo­fi­lię. Nie będę się sze­rzej o tym wypo­wia­dać, ponie­waż uczy­nił to dość jasno redak­tor naczel­ny EAI, któ­ry uprzej­mie udo­stęp­nił mi wir­tu­al­ne szpal­ty ser­wi­su.

Kło­po­ty (byłe­go) lute­rań­skie­go duchow­ne­go – pery­pe­tie ks. Alfre­da

Ale dość tego. Nie­ład­nie się wypo­wia­dać o „kon­ku­ren­cji”, nie dopa­tru­jąc się bel­ki we wła­snym oku. Powo­du szu­kać nie musia­łam. Sama się przy­to­czy­ła, a raczej przy­peł­zła inter­ne­to­wy­mi łącza­mi. Naiw­na raczej nigdy nie byłam. Z nie­uf­no­ścią spo­glą­da­łam na rodzi­me, cie­szyń­skie egzal­ta­cje tutej­szym lute­ra­ni­zmem. Slo­gan „twar­dy jak Luter spod Cie­szy­na” nie napa­wał mnie dumą, a raczej nie­po­ko­jem przed popad­nię­ciem w skraj­ny pro­win­cjo­na­lizm. Uczest­ni­cząc w życiu kościel­nym moż­na wie­le się nauczyć, dowie­dzieć, usły­szeć – szcze­gól­nie jeśli cho­dzi o tak małą spo­łecz­ność, jaką jest Kościół Lute­rań­ski w Pol­sce. Jed­nak to cze­go się dowie­dzia­łam ze stron inter­ne­to­wych nt. spra­wy ks. Alfre­da wpra­wi­ło mnie w osłu­pie­nie… czy jest tak źle?

W inter­ne­cie poja­wi­ła się stro­na Alfre­da, któ­ry do nie­daw­na był duchow­nym nasze­go Kościo­ła. Zre­zy­gno­wał na wła­sne życze­nie – było to decy­zja dra­ma­tycz­na, a wie to każ­dy, kto ks. Alfre­da znał. Duchow­ny nie­zwy­kle zaan­ga­żo­wa­ny, „wszę­dzie go peł­no” było, a mimo to znaj­do­wał czas na coraz to nowe ini­cja­ty­wy z mło­dzie­żą para­fial­ną. A było to nie­zwy­kłe wyzwa­nie, bowiem ks. Alfred pra­co­wał jako wika­ry w naj­więk­szej w Pol­sce para­fii ewan­ge­lic­kiej, w Cie­szy­nie. O czym jest stro­na? O kło­po­tach, o żalu, ogrom­nym roz­cza­ro­wa­niu Kościo­łem i, jeśli sta­wia­ne zarzu­ty są praw­dzi­we, o nie­zbyt czy­stych zagra­niach naj­wyż­szych władz moje­go Kościo­ła.

Jak wyni­ka z dostęp­nych doku­men­tów ks. Alfred zre­zy­gno­wał w pra­cy w Koście­le po dłu­go­trwa­łych kon­flik­tach z pro­bosz­czem w Cie­szy­nie. Nie­zgod­nie z obo­wią­zu­ją­cym pra­wem kościel­nym został prze­nie­sio­ny do jed­nej z para­fii na Kuja­wach. Po 9 mie­sią­cach powie­dział dość, zło­żył urząd i wyemi­gro­wał do Nie­miec. Głów­ny zarzut ks. Alfre­da, jak już wspo­mnia­łam, to bez­praw­ne prze­nie­sie­nie ze Ślą­ska Cie­szyń­skie­go na Kuja­wy, ponad­to: oskar­że­nia wobec pro­bosz­cza o „ukry­wa­nie czę­ści ofiar i kolekt w okre­sie od koń­ca mar­ca 2002 roku do momen­tu upu­blicz­nie­nia pro­ce­de­ru” (ks. Alfred infor­mu­je, że posia­da odpo­wied­nią doku­men­ta­cję, świad­ków, a nawet nagra­nie na taśmie magne­to­fo­no­wej – przy­po­mi­na się słyn­ne nagra­nie w Ago­rze, w biu­rze Ada­ma Mich­ni­ka, gdy odwie­dził go Lew pro­du­cent fil­mo­wy Rywin), oskar­że­nie o obsa­dza­nie sta­no­wisk kościel­nych oso­ba­mi „wygod­ny­mi”, dopro­wa­dze­nie do likwi­da­cji „Gaze­ty Ewan­ge­lic­kiej”, któ­rej zało­ży­cie­lem i redak­to­rem naczel­nym był ks. Alfred, udo­ku­men­to­wa­ne wie­rzy­tel­no­ści Kościo­ła wobec ks. Alfre­da w wyso­ko­ści 10.375 PLN oraz oskar­że­nie o kłam­stwo cie­szyń­skie­go pro­bosz­cza (nota bene rad­ca Kon­sy­sto­rza!!!) i jed­ne­go z bisku­pów die­ce­zjal­nych.

Spra­wa jest nie­zwy­kle skom­pli­ko­wa­na, roz­gry­wa się w wie­lu miej­scach i trwa od co naj­mniej dwóch lat. W tym cza­sie ks. Alfred wysy­łał kil­ka pism do rady syno­dal­nej (Synod jest u nas naj­wyż­szą wła­dzą) oraz pre­ze­sa Syno­du, para­fii, do któ­rej został kar­nie prze­nie­sio­ny, i w któ­rej prze­pro­wa­dził kapi­tal­ny remont ple­ba­ni, a tak­że listy do pre­ze­sa (z urzę­du biskup Kościo­ła) i wice­pre­ze­sa Kon­sy­sto­rza (wła­dza wyko­naw­cza w Koście­le, pro­wa­dzą­ca bie­żą­ce spra­wy) oraz kil­ku duchow­nych. Naj­bar­dziej pikant­ne szcze­gó­ły nie są udo­stęp­nio­ne inter­nau­tom, a, jak pod­kre­śla ks. Alfred, mogą zostać prze­sła­ne na życze­nie każ­de­mu duchow­ne­mu oraz człon­kom Syno­du. Wyba­czą Pań­stwo, że sucho prze­ka­zu­je fak­ty bez głęb­szych szcze­gó­łów – nie jestem kore­spon­dent­ką wojen­ną, a zaku­li­so­we gier­ki męż­czyzn, jak­kol­wiek przy­stoj­nych, mnie nie inte­re­su­ją. Jestem po pro­stu wście­kła: zarów­no na wła­dze moje­go Kościo­ła, a tak­że na same­go ks. Alfre­da. Oczy­wi­ście poziom i rodzaj wście­kło­ści w sto­sun­ku do oby­dwu adre­sa­tów jest inny, ale jest i jestem wście­kła. Oj bar­dzo…

Wście­kła jestem (zacznij­my od koń­ca) na ks. Alfre­da za: despe­rac­ki czyn wywle­ka­nia na świa­tło dzien­ne wewnętrz­nych „bru­dów” Kościo­ła, za kiczo­wa­te obraz­ki ks. Alfre­da z Janem Paw­łem II pod­czas audien­cji gene­ral­nej w Rzy­mie (to ma niby wzmoc­nić jego wia­ry­god­ność?), za noto­rycz­ne orna­men­ty do wysu­wa­nych zarzu­tów w for­mie licz­nych, miej­sca­mi nad­in­ter­pre­to­wa­nych cyta­tów biblij­nych… to chy­ba tyle i aż tyle. Jed­nak­że pozwo­lę sobie zazna­czyć: wście­kłość nie ozna­cza potę­pie­nia i bra­ku zro­zu­mie­nia – napraw­dę nie wiem, jak­bym zacho­wa­ła się na miej­scu ks. Alfre­da, gdy­bym zosta­ła potrak­to­wa­na tak obce­so­wo przez wła­dze Kościo­ła, któ­re­mu poświę­ci­łam spo­ry kawa­łek nie­mło­de­go już życia.

Wście­kła jestem na wła­dze Kościo­ła za obce­so­we wypo­wie­dzi, brak wyro­zu­mia­ło­ści, brak odpo­wie­dzi na zarzu­ty i pyta­nia ks. Alfre­da i nie tyl­ko. Praw­da, ks. Alfred pró­bo­wał szu­kać spra­wie­dli­wo­ści pomi­ja­jąc dro­gę służ­bo­wą, któ­rą w koń­cu odna­lazł, ale i to nie pomo­gło, więc zna­lazł inne, mało szczę­śli­we wyj­ście. Ks. Alfred ma peł­ne pra­wo doma­gać się wypła­ce­nia mu zale­głej pen­sji. Wice­pre­zes kon­sy­sto­rza i rad­ca die­ce­zji w jed­nej oso­bie wysy­ła mu list z infor­ma­cją, że „nie skła­dał Pan żąd­nych rosz­czeń finan­so­wych, gdy rezy­gno­wał Pan z pra­cy w Koście­le” i dla­te­go „Pana proś­bę o wypła­ce­nie zale­głych pen­sji, skie­ro­wa­ną do Rady Para­fial­nej we Wło­cław­ku i do Kon­sy­sto­rza, uwa­żam za bez­za­sad­ną.” Że jak pro­szę? W piśmie do rady syno­dal­nej z 7. stycz­nia 2004 roku ks. Alfred pisze na samym koń­cu: „Bar­dzo pro­szę Radę Syno­dal­ną o popar­cie moich sta­rań, bym nie musiał docie­kać spra­wie­dli­wo­ści i swo­ich praw w insty­tu­cjach poza­ko­ściel­nych.”

Szan­taż? Nie wyda­je mi się, raczej ostrze­że­nie zde­spe­ro­wa­ne­go czło­wie­ka, któ­ry zda­je się myśleć, że nie ma już nic do stra­ce­nia. Ze wszyst­kich udo­stęp­nio­nych na stro­nie doku­men­tów wyni­ka, że poda­nia, proś­by ks. Alfre­da zosta­ły przez wyso­ki Kon­sy­storz i radę syno­dal­ną KEA naj­zwy­czaj­niej zigno­ro­wa­ne. A szko­da… czyż­by tak­że w naszym Koście­le, wśród sza­cow­ne­go ducho­wieństw
a pano­wa­ła opi­nia, że lepiej zamia­tać pro­ble­my pod dywan, nie nagła­śniać, a wszyst­ko „jakoś” się zała­twi. Kore­spon­den­cja mnie zdu­mia­ła. Szcze­gól­nie listy, jakie wypi­sy­wa­li co ponie­któ­rzy bisku­pi. Nie­smacz­ne, czy wręcz nawet obrzy­dli­we. Wyśru­bo­wa­ny hie­rar­chicz­nie język, patrze­nie z góry nie godzi się ewan­ge­lic­kie­mu bisku­po­wi… zabrnę­li­śmy chy­ba w jakiś śle­py zaułek. Czy ks. Alfred odnaj­dzie spra­wie­dli­wość, czy wszech­wład­ny Kon­sy­storz wypła­ci mu zale­głą pen­sję, czy (sic!) prze­pro­si..? Nie wiem i nie śmiem pro­ro­ko­wać. Cała ta spra­wa, pomi­ja­jąc dra­ma­tycz­ny wątek pery­pe­tii ks. Alfre­da, wska­zu­je jed­nak na głęb­szy pro­blem: pro­pa­go­wa­ny od wie­lu lat w naszym Koście­le kle­ry­ka­lizm, wpro­wa­dza­nie sztucz­ne­go podzia­łu na świec­kich i duchow­nych (nie bez winy samych „świec­kich”!), wyraź­ny brak sza­cun­ku dla tych, któ­rzy mają inną wizję dobra Kościo­ła.

Ksiądz Alfred bez­sku­tecz­nie dopo­mi­nał się od wie­lu kościel­nych decy­den­tów reak­cji, decy­zji. Ostat­nio znów skie­ro­wał pismo do duchow­nych i syno­da­łów Kościo­ła tuż przed zakoń­czo­ną nie­daw­no ogól­no­pol­ską kon­fe­ren­cją księ­ży i katech­tek KEA. Zwierzch­nik Kościo­ła mil­czy, mówi o „spra­wie Bor­skie­go” i spra­wia wra­że­nie bez­rad­ne­go… zresz­tą nie tyl­ko w tej spra­wie.

Co dalej?

Eku­me­nicz­ny akcent: nie­daw­no czy­ta­łam książ­kę kar­dy­na­ła Con­ga­ra o eku­me­ni­zmie. Choć sama nie stu­dio­wa­łam teo­lo­gii na ChAT, a jedy­nie peda­go­gi­kę nad Olzą, to jed­nak zawsze inte­re­so­wa­ły mnie pro­ble­my eku­me­nicz­ne, szcze­gól­nie w odnie­sie­niu do Kościo­ła kato­lic­kie­go. Pole­cił mi ją mój zna­jo­my jezu­ita, czło­wiek otwar­ty, miły, sym­pa­tycz­ny, obec­nie pro­boszcz para­fii kato­lic­kiej nie­opo­dal Kolo­nii. Na stro­nie 281 dzie­ła Con­ga­ra („Praw­dzi­wa i fał­szy­wa refor­ma w Koście­le”, Kra­ków 2001) zna­la­złam taki oto pas­sus, któ­ry wpra­wił mnie z jed­nej stro­ny w ogrom­ne roz­ba­wie­nie, a z dru­giej w smu­tek (schi­zo­fre­nia poznaw­cza w ska­li mikro):

„Bisku­pi nie tyl­ko dla­te­go lubią ludzi ule­głych, że dzier­żą wła­dzę i lubią ją spra­wo­wać, i tym bar­dziej nie dla­te­go, że taka posta­wa bar­dziej odpo­wia­da wymo­gom admi­ni­stra­cji, ale dla­te­go, że noszą, mówiąc sło­wa­mi św. Cypria­na, sakra­ment jed­no­ści, ponie­waż są ojca­mi, nauczy­cie­la­mi i paste­rza­mi.”

Stron­ni­czo chcia­ła­bym się skon­cen­tro­wać na pierw­szej czę­ści cyta­tu, któ­ry wywo­łał we mnie ogrom­ne roz­ba­wie­nie i to nie dla­te­go, że z natu­ry jestem rze­ko­mo nie­uf­na wobec „prze­ło­żo­nych”, ale że uka­za­ny przez Con­ga­ra obraz pozo­sta­je w pierw­szej czę­ści kary­ka­tu­ral­ną ilu­stra­cją rze­czy­wi­sto­ści, a w dru­giej jest poboż­nym postu­la­tem. Jestem przy­wią­za­na do Kościo­ła ludo­we­go, do sta­rych tra­dy­cji, kan­cjo­na­łów, Dąbrów­ki, para­fial­no-chó­ro­wej jajecz­ni­cy w Zie­lo­ne Świę­ta, nabo­żeństw przy kamie­niu na Rów­ni­cy. Moż­na mnie nawet okre­ślić jako oso­bę mało postę­po­wą, bo nie jestem entu­zjast­ką ordy­no­wa­nia nie­wiast, ale nie rozu­miem dla­cze­go od kil­ku lat obser­wu­je się tak wyraź­ną „kato­li­cy­za­cję”, tudzież butę naj­wyż­szych i sze­re­go­wych przed­sta­wi­cie­li nasze­go Kościo­ła. Mamy prze­cież tyl­ko 80 tys. wier­nych (wer­sja pra­so­wa), 6 die­ce­zji, w któ­rych (oprócz cie­szyń­skiej) jest tyle wier­nych, ile ma prze­cięt­na para­fia rzym­sko­ka­to­lic­ka. Obec­nie nasz maleń­ki Kościół ma 6 die­ce­zjal­nych bisku­pów, jed­ne­go głów­ne­go, jed­ne­go woj­sko­we­go oraz trzech w spo­czyn­ku – w sumie 11… to tro­chę dużo. Pra­wo­sław­nych jest w Pol­sce 600–800 tys. (sami dokład­nie nie wie­dzą ile ich jest), a mają podob­ną ilość bisku­pów co KEA. Po co? Admi­ni­stra­cja i bły­skot­ki kosz­tu­ją. By lepiej wyglą­dać w TV obok kato­lic­kie­go pur­pu­ra­ta? Aż tak jeste­śmy zakom­plek­sie­ni?

Nie widać poko­ry u bisku­pów, któ­rzy tak czę­sto wygła­sza­ją o niej kaza­nia. Widać za to butę, absur­dal­ne spo­so­by komu­ni­ko­wa­nia się z wier­ny­mi za pomo­cą komu­ni­ka­tów kon­fe­ren­cji bisku­pów na łamach Zwia­stu­na oraz lek­ce­wa­żą­ce mil­cze­nie. Bra­ku­je zwy­czaj­ne­go cie­pła, ale za to nie bra­ku­je żenu­ją­cej sty­li­za­cji na modę kato­lic­kich bisku­pów. To nie jest anty­eku­me­nicz­ny zarzut. Inną funk­cję ma biskup w KEA, a inną w Koście­le kato­lic­kim. To, co wypa­da bisku­po­wi kato­lic­kie­mu nie wypa­da ewan­ge­lic­kie­mu i na odwrót. Stań się tym kim jesteś (a raczej kim być powi­nie­neś), a nie pró­buj dowar­to­ścio­wać się kle­ry­kal­ny­mi świe­ci­deł­ka­mi, czy szkar­łat­ny­mi naszyw­ka­mi na ręka­wach. Zaczy­na się od głu­pot, a koń­czy się na idio­tycz­nych snach o potę­dze: a może tytuł arcy­bi­sku­pa, a może słab­szy synod, a może kosza­ry o zaostrzo­nym rygo­rze zamiast wspól­no­ty, jaką zawsze dla mnie był Kościół? Pomo­cy!

Z ukło­na­mi

Jolan­ta Sztwiert­nia-Pilch

Link: Stro­na ks. Alfre­da

Ekumenizm.pl: 4. Nie­dzie­la po Trój­cy Świę­tej — nie osą­dzaj!

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.