Społeczeństwo

Kobieca twarz Kościoła


Kościół dys­kry­mi­nu­je kobie­ty — prze­ko­nu­ją femi­nist­ki i media libe­ral­ne. Dowo­dem ma być to, że kobie­ty nie mogą peł­nić w nim funk­cji duchow­nych, a księ­ża czę­sto przy­po­mi­na­ją, że karie­ra zawo­do­wa nie musi być głów­nym celem kobie­ty. — To zupeł­na bzdu­ra — dener­wu­je się Joan­na, gdy sły­szy takie zarzu­ty. — Jestem mło­da aktyw­na i Kościół nie tyl­ko mi w tym nie prze­szka­dza, ale wręcz poma­ga. Dzię­ki wspól­no­cie “Komu­nia i Wyzwo­le­nie”, do któ­rej nale­żę pozna­łam tysią­ce osób, z całe­go świa­ta. […]


Kościół dys­kry­mi­nu­je kobie­ty — prze­ko­nu­ją femi­nist­ki i media libe­ral­ne. Dowo­dem ma być to, że kobie­ty nie mogą peł­nić w nim funk­cji duchow­nych, a księ­ża czę­sto przy­po­mi­na­ją, że karie­ra zawo­do­wa nie musi być głów­nym celem kobie­ty.

- To zupeł­na bzdu­ra — dener­wu­je się Joan­na, gdy sły­szy takie zarzu­ty. — Jestem mło­da aktyw­na i Kościół nie tyl­ko mi w tym nie prze­szka­dza, ale wręcz poma­ga. Dzię­ki wspól­no­cie “Komu­nia i Wyzwo­le­nie”, do któ­rej nale­żę pozna­łam tysią­ce osób, z całe­go świa­ta. Nauczy­łam się dawać i brać. A, że nie mogę być księ­dzem! Ja wca­le tego nie chcę, chcę świad­czyć o Chry­stu­sie na innych dro­gach, bo jestem kobie­tą - tłu­ma­czy Joan­na.


Obec­ność dys­kret­na


I to świa­dec­two jest widocz­ne. Joan­na pra­cu­je od momen­tu ukoń­cze­nia stu­diów w liceum ogól­no­kształ­cą­cym. Uczy tam filo­zo­fii i ety­ki, orga­ni­zu­je kół­ko fil­mo­we, zabie­ra mło­dzież na spo­tka­nia z cie­ka­wy­mi ludź­mi. Po pra­cy, mimo zmę­cze­nia, a cza­sem znie­chę­ce­nia, bie­gnie w kolej­ne miej­sca. Pro­wa­dzi audy­cje radio­we, orga­ni­zu­je dys­ku­sje fil­mo­we. Przy­naj­mniej raz w tygo­dniu jest na spo­tka­niu swo­jej wspól­no­ty. — To daje mi nie­sły­cha­ną siłę do dzia­ła­nia — wyja­śnia. Zaan­ga­żo­wa­nie w pra­cę i dzia­ła­nie nie prze­sła­nie jej jed­nak innych, rów­nież waż­nych rze­czy. Joan­na ma narze­czo­ne­go, z któ­rym za pół roku zamie­rza się pobrać.


Jej życie jest zupeł­nie nor­mal­ne, ale dla wie­lu jej zna­jo­mych czy uczniów jest ono świa­dec­twem, ist­nie­nia innej rze­czy­wi­sto­ści. Jest to tym waż­niej­sze, że na lek­cjach ety­ki, dziew­czy­na czę­sto spo­ty­ka się z oso­ba­mi nie­wie­rzą­cy­mi lub wro­go nasta­wio­ny­mi do chrze­ści­jań­stwa. Do takich osób ksiądz, by nie dotarł, ona czy­ni to bez pro­ble­mów, poka­zu­jąc kobie­cą, uśmiech­nię­tą, sym­pa­tycz­ną, i co tu dużo mówić uro­czą twarz Kościo­ła.


Trud­no sobie wyobra­zić współ­cze­sny Kościół bez obec­no­ści, czę­sto nie­zwy­kle dys­kret­nej, zupeł­nie zwy­czaj­nych kobiet, takich jak Joan­na. Bez Mar­ty Robin — nie było­by kil­ku­dzie­się­ciu wspól­not kato­lic­kich, któ­re nada­ją dyna­mizm Kościo­ło­wi we Fran­cji. A prze­cież ta kobie­ta nie osią­gnę­ła żad­nych god­no­ści. Przez całe swo­je życie leża­ła w łóż­ku, modli­ła się i od cza­su do cza­su przyj­mo­wa­ła gości.


Nie było­by tak­że wiel­kiej teo­lo­gicz­nej myśli Han­sa Ursa von Bal­tha­sa­ra, gdy­by nie obec­ność cięż­ko cho­rej lekar­ki, nawró­co­nej przez nie­go z pro­te­stan­ty­zmu, Adrian­ny von Speyr. Ta wiel­ka mistycz­ka dyk­tu­jąc mu swo­je książ­ki, jak sam po latach przy­zna­wał, wpły­nę­ła w spo­sób decy­du­ją­cy na kształ­to­wa­nie się jego myśle­nia i ducho­wo­ści. To od niej prze­jął Bal­tha­sar prze­ko­na­nie o szcze­gól­nym zna­cze­niu pism św. Jana w Nowym Testa­men­cie. To dzię­ki niej kształ­to­wa­ła się jego teo­lo­gia Wiel­kiej Sobo­ty. To ona nauczy­ła go swo­im przy­kła­dem (przez więk­szość życia była cięż­ko cho­ra), że posłusz­ne poda­nie się woli Bożej powin­no być zasad­ni­czą posta­wą czło­wie­ka wobec jego Stwór­cy.


Kobie­ce wie­ki śred­nie


Tak duża rola kobiet nie jest w histo­rii Kościo­ła niczym wyjąt­ko­wym. Wystar­czy wspo­mnieć, że refor­mę jed­ne­go z naj­waż­niej­szych zako­nów męskich, kar­me­li­tów zain­spi­ro­wa­ła kobie­ta, św. Tere­sa z Avil­la. Wcze­śniej, św. Kata­rzy­na Sie­neń­ska, domi­ni­kan­ka, dopro­wa­dzi­ła do zakoń­cze­nia nie­wo­li awi­nioń­skiej papie­ży, i naucza­ła nie­mal cały ówcze­sny świat — modli­twy, zaufa­nia do Boga oraz miło­ści do bisku­pa Rzy­mu.


Śre­dnio­wie­cze zresz­tą, wbrew powszech­nej opi­nii, było okre­sem szcze­gól­nie aktyw­nej dzia­łal­no­ści kobiet w Koście­le. Hil­de­gar­da z Bin­gen (ur. W 1098 roku), nie tyl­ko pisa­ła wów­czas trak­ta­ty teo­lo­gicz­ne i filo­zo­ficz­ne, ale tak­że dzie­ła z zakre­su medy­cy­ny, utwo­ry muzycz­ne czy malar­skie. Jak by tego było mało zarzą­dza­ła spo­rym klasz­to­rem, gło­si­ła reko­lek­cje na obsza­rze całej Nor­man­dii oraz pro­wa­dzi­ła obfi­tą kore­spon­den­cję z moż­ny­mi tam­tych cza­sów. I nie były to listy doty­czą­ce tyl­ko spraw klasz­tor­nych. W liście skie­ro­wa­nym do cesa­rza nie­miec­kie­go Fry­de­ry­ka Bar­bos­sy, któ­ry chciał pod­po­rząd­ko­wać sobie Kościół, Hil­de­gar­da potę­pi­ła takie pla­ny i ostrze­ga­ła go: Posłu­chaj mnie kró­lu, jeśli chcesz żyć — bo ina­czej prze­szy­je Cię mój miecz.


Zakon­ni­ca potra­fi­ła sprze­ci­wić się rów­nież bisku­pom. Gdy mia­ła ponad 80 lat pocho­wa­ła na klasz­tor­nym cmen­ta­rzu szlach­ci­ca, na któ­rym cią­żyć mia­ła eks­ko­mu­ni­ka (Hil­de­gar­da wie­dzia­ła z obja­wień, że zarzu­ty te były nie­praw­dzi­we). Gdy jej zwierzch­ni­cy dowie­dzie­li się o tym, zażą­da­li usu­nię­cia zwłok z poświę­co­nej zie­mi. W odpo­wie­dzi Hil­de­gar­da uczy­ni­ła swo­im pasto­ra­łem znak krzy­ża nad gro­bem i kaza­ła zatrzeć jego zary­sy, tak by nikt nie mógł zakłó­cać spo­ko­ju zmar­łe­go. Za karę na klasz­tor nało­żo­no eks­ko­mu­ni­kę. Nie­ustę­pli­wa kobie­ta odwo­ła­ła się jed­nak do papie­ża i karę tę, jako nie­słusz­ną, zdję­to.


Dar macie­rzyń­stwa


Kościół nigdy więc nie ogra­ni­czał roli kobiet do przy­sło­wio­wej kuch­ni, dzie­ci i kościo­ła. Wie­le kobiet w jego histo­rii dzia­ła­ło nie­zwy­kle aktyw­nie nawet na niwie pań­stwo­wej. Jed­no­cze­śnie chrze­ści­ja­nie zawsze wska­zy­wa­li, że kobie­ta i męż­czy­zna róż­nią się od sie­bie, i stąd wyni­ka­ją ich róż­ne zada­nia do wyko­na­nia, tak­że w koście­le.


Tę róż­ni­cę wła­śnie, któ­rej głów­nym wyra­zem jest macie­rzyń­stwo, femi­nist­ki i libe­ra­ło­wie róż­nej maści okre­śla­ją dys­kry­mi­na­cją. — To śmiesz­ne — komen­tu­je Joan­na — Jak moż­na bowiem okre­ślić dys­kry­mi­na­cją naj­więk­szy dar, jaki Bóg daje kobie­tom? — doda­je.


Może więc trze­ba przy­jąć, że tak napraw­dę dys­kry­mi­no­wa­ni są męż­czyź­ni?


Tomasz P. Ter­li­kow­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.