Społeczeństwo

Labirynt w Londynie


W dru­gą nie­dzie­lę mar­ca, w ponie­dzia­łek i wto­rek w angli­kań­skim koście­le St. John The Divi­ne w Rich­mond mogli­śmy doświad­czyć nie­sa­mo­wi­tej podró­ży wgłąb sie­bie. Samot­nej podró­ży przez Labi­rynt, któ­re­go krę­ta tra­sa zosta­ła wyty­czo­na rzę­da­mi pło­ną­cych świec. Po dro­dze wędrow­cy naty­ka­ją się na jede­na­ście sta­cji, któ­re poma­ga­ją sku­pić się na swo­ich uczu­ciach i dozna­niach, zro­zu­mieć drę­czą­ce nas tęsk­no­ty i pro­ble­my, a tak­że zna­leźć roz­wią­za­nia i odpo­wie­dzi. Jed­nak nie ma w tym żad­nej […]


W dru­gą nie­dzie­lę mar­ca, w ponie­dzia­łek i wto­rek w angli­kań­skim koście­le St. John The Divi­ne w Rich­mond mogli­śmy doświad­czyć nie­sa­mo­wi­tej podró­ży wgłąb sie­bie. Samot­nej podró­ży przez Labi­rynt, któ­re­go krę­ta tra­sa zosta­ła wyty­czo­na rzę­da­mi pło­ną­cych świec.

Po dro­dze wędrow­cy naty­ka­ją się na jede­na­ście sta­cji, któ­re poma­ga­ją sku­pić
się na swo­ich uczu­ciach i dozna­niach, zro­zu­mieć drę­czą­ce nas tęsk­no­ty i
pro­ble­my, a tak­że zna­leźć roz­wią­za­nia i odpo­wie­dzi. Jed­nak nie ma w tym żad­nej
indok­try­na­cji, bo odpo­wie­dzi te każ­dy z nas zwy­kle ma gdzieś w sobie. Cza­sem
tyl­ko boimy się tego, co może­my usły­szeć, więc nie dopusz­cza­my ich do
świa­do­mo­ści.


Wyda­rze­nie to, z pogra­ni­cza ducho­wo­ści, psy­cho­te­ra­pii, relak­sa­cji, nie­wie­le
mia­ło wspól­ne­go z jaką­kol­wiek for­mą kul­tu, każ­dy — wie­rzą­cy czy nie­wie­rzą­cy -
mógł tam się odna­leźć. Każ­dy doświad­czał innych wra­żeń i uczuć, Labi­rynt bowiem
nie ma żad­nej “jedy­nie słusz­nej” inter­pre­ta­cji. Może być sym­bo­lem nasze­go życia,
przez któ­re tak napraw­dę idzie­my sami i, popy­cha­ni przez roz­ma­ite bodź­ce w róż­ne
stro­ny, rzad­ko zasta­na­wia­my się nad tym, że nikt tego życia za nas nie prze­ży­je.


Tym razem Labi­rynt zor­ga­ni­zo­wał pro­boszcz ks. dr Piotr Ash­win-Siej­kow­ski z
gru­pą para­fian. Jed­nak, jak sam mówił, czę­sto labi­ryn­ty poja­wia­ją sie w zupeł­nie
świec­kich miej­scach — szpi­ta­lach, czy wię­zie­niach.


War­to było na chwi­lę zatrzy­mać się w tym lon­dyń­skim pędzie i zasta­no­wić się,
cze­go tak napraw­dę chce­my i co jest dla nas waż­ne. War­to przejść przez
Labi­rynt.


***


Tekst red. Kuch­now­skiej uka­zał się pier­wot­nie na por­ta­lu Londynek.net. Ser­decz­nie dzię­ku­je­my Autor­ce
za udo­stęp­nie­nie arty­ku­łu EAI Ekumenizm.pl.


Link: Labi­rynt
para­fii św. Jana w Rich­mond

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.