Labirynt w Londynie
- 17 marca, 2005
- przeczytasz w 2 minuty
W drugą niedzielę marca, w poniedziałek i wtorek w anglikańskim kościele St. John The Divine w Richmond mogliśmy doświadczyć niesamowitej podróży wgłąb siebie. Samotnej podróży przez Labirynt, którego kręta trasa została wytyczona rzędami płonących świec. Po drodze wędrowcy natykają się na jedenaście stacji, które pomagają skupić się na swoich uczuciach i doznaniach, zrozumieć dręczące nas tęsknoty i problemy, a także znaleźć rozwiązania i odpowiedzi. Jednak nie ma w tym żadnej […]
W drugą niedzielę marca, w poniedziałek i wtorek w anglikańskim kościele St. John The Divine w Richmond mogliśmy doświadczyć niesamowitej podróży wgłąb siebie. Samotnej podróży przez Labirynt, którego kręta trasa została wytyczona rzędami płonących świec.
Po drodze wędrowcy natykają się na jedenaście stacji, które pomagają skupić
się na swoich uczuciach i doznaniach, zrozumieć dręczące nas tęsknoty i
problemy, a także znaleźć rozwiązania i odpowiedzi. Jednak nie ma w tym żadnej
indoktrynacji, bo odpowiedzi te każdy z nas zwykle ma gdzieś w sobie. Czasem
tylko boimy się tego, co możemy usłyszeć, więc nie dopuszczamy ich do
świadomości.
Wydarzenie to, z pogranicza duchowości, psychoterapii, relaksacji, niewiele
miało wspólnego z jakąkolwiek formą kultu, każdy — wierzący czy niewierzący -
mógł tam się odnaleźć. Każdy doświadczał innych wrażeń i uczuć, Labirynt bowiem
nie ma żadnej “jedynie słusznej” interpretacji. Może być symbolem naszego życia,
przez które tak naprawdę idziemy sami i, popychani przez rozmaite bodźce w różne
strony, rzadko zastanawiamy się nad tym, że nikt tego życia za nas nie przeżyje.
Tym razem Labirynt zorganizował proboszcz ks. dr Piotr Ashwin-Siejkowski z
grupą parafian. Jednak, jak sam mówił, często labirynty pojawiają sie w zupełnie
świeckich miejscach — szpitalach, czy więzieniach.
Warto było na chwilę zatrzymać się w tym londyńskim pędzie i zastanowić się,
czego tak naprawdę chcemy i co jest dla nas ważne. Warto przejść przez
Labirynt.
***
Tekst red. Kuchnowskiej ukazał się pierwotnie na portalu Londynek.net. Serdecznie dziękujemy Autorce
za udostępnienie artykułu EAI Ekumenizm.pl.