Maoizm znika z historii ?
- 10 września, 2006
- przeczytasz w 3 minuty
Według informacji podawanych przez Dziennik po trzydziestu latach od śmierci Mao Zedonga pamięć o dyktatorze staje się w społeczeństwie chińskim “coraz bardziej wybiórcza”. Nie dla wszystkich jest on wzorem patrioty i przywódcy państwa, jednak nikt nie odważy się na śmiałą krytykę twórcy Chińskiej Republiki Ludowej. Mao jest wciąż istotną postacią w historii oraz świadomości każdego obywatela Chin. W pamięci starszego pokolenia dyktator jest wzorem komunisty i obrońcą praw obywatelskich. […]
Mao jest wciąż istotną postacią w historii oraz świadomości każdego obywatela Chin. W pamięci starszego pokolenia dyktator jest wzorem komunisty i obrońcą praw obywatelskich. Szczególnie rolnicy pozytywnie wypowiadają się o Mao. Nie jest on również obojętny dla przeciętnego, chińskiego biznesmena. Wielu z nich wiesza portret Zedonga w swoim biurze — “na szczęście”, tak samo, jak wielu katolików w Polsce lub Irlandii ustawia w widocznym miejscu portret chrześcijańskiego świętego — ze względu na przesąd.
Mimo oficjalnej czołobitności pod adresem Mao Zedonga sytuacja w Chinach zaczyna ulegać zmianie — ocenia Sebastian Kustra z Dziennika. Dowodem są podręczniki do historii opublikowane w Szanghaju, których wiadomości o socjalizmie i Mao autorzy zredukowali do niewielkich artykułów. Społeczeństwo chińskie wydaje się dystansować do postaci dyktatora. Jego wizerunkami ozdabia się pamiątki, a osoba Mao wtapia się w ogólnokrajowy folklor. Równocześnie mało kto ośmiela się oficjalnie krytykować twórcę ChRL.
Komentarz
Uznawanie kultu Mao za wyłącznie “oficjalną czołobitność”, nie jest zgodne z faktami, o których od lat informują światowe media. Według Dziennika Mao pozostaje niekwestionowanym bohaterem narodowym, nie poddaje się pod debatę jego zabiegów politycznych, a o kosztującą miliony istnień ludzkich wojnę kulturalną przedstawia się w Chinach w jak najlepszym świetle. Jeśli kult Mao byłby — jak chce Dziennik — wyłącznie podskórny, moglibyśmy spodziewać się, iż “maoizm” byłby po prostu najpowszechniejszą, ale zarazem jedną z wielu istniejących na terenie Chin religii.
Tymczasem za zabobonną czcią Chińczyków kryje się autentyczne przekonanie społeczeństwa i rządu o prawdach głoszonych przez Mao, który tępił nie-komunistów i wyznawców jakiejkolwiek innej ideologii poza jego własną! Choć Chińczycy dystansują się do Mao, a jego “święte” oblicze nierzadko zdobi liczne souveniry dla turystów, społeczeństwo lęka się stanąć w obronie jawnych wyznawców buddyzmu lub różnych religii, a chrześcijanie cierpią ze strony władz szczególne prześladowanie. W 2004 roku Christianity Tooday poinformowało o osadzeniu w chińskich więzieniach wielu teologów chrześcijańskich. Agencje informacyjne, w tym EAI Ekumenizm.pl, pisały o zatrzymaniach duchownych. W 2006 roku kilka chrześcijańskich miejsc modlitwy zostało zburzonych.
Chciałoby się powiedzieć, parafrazując nagłówek Dziennika, że maoizm nadal istnieje, utwierdza się i wywołuje niepokój wśród chrześcijan niepewnych o swą przyszłość. Oficjalna religia Chin zmienia się, może nawet łagodnieje, ale wciąż pozwala władzom na hołdowanie starej nienawiści.
Jan Skupiński