Miłosierdzie i sprawiedliwość
- 29 maja, 2006
- przeczytasz w 3 minuty
Niecałe dwa tygodnie temu szok i niedowierzanie wywołało oskarżenie, wysunięte pod adresem księdza Michała Czajkowskiego – asystenta katolickiego miesięcznika Więź, oraz współprzewodniczącego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów – o długoletnią współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Dzień po zakończeniu pielgrzymki papieża Benedykta XVI media podały informację, że Tygodnik Powszechny zawiesił współpracę z księdzem Mieczysławem Malińskim (na zdj.), na którym również ciążą poważne podejrzenia o współpracę, czyli mówiąc wprost […]
Niecałe dwa tygodnie temu szok i niedowierzanie wywołało oskarżenie, wysunięte pod adresem księdza Michała Czajkowskiego – asystenta katolickiego miesięcznika Więź, oraz współprzewodniczącego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów – o długoletnią współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Dzień po zakończeniu pielgrzymki papieża Benedykta XVI media podały informację, że Tygodnik Powszechny zawiesił współpracę z księdzem Mieczysławem Malińskim (na zdj.), na którym również ciążą poważne podejrzenia o współpracę, czyli mówiąc wprost o donoszenie na swoich kolegów i współpracowników.
Nazwisko księdza Malińskiego jako ewentualnego TW bezpieki wypłynęło już podczas zeszłorocznej sprawy ojca Hejmo. Rok po tamtych oskarżeniach środowisko Tygodnika Powszechnego uznało, że zarzuty należy potraktowaćpoważnie. Tym bardziej, że przez cały ten czas prowadzone były badania nad rolą tajnych agentów, znajdujących się w otoczeniu arcybiskupa krakowskiego, a późniejszego papieża.
Sprawa obu księży wywołała ze strony wielu życzliwych im osób niedowierzanie, wyrazy współczucia z powodu “nagonki” prasowej, a nawet wyrazy niechęci w stosunku do osób, które oskarżenie wysunęły. Pojawiały się sugestie, że nie jest przypadkiem wybranie czasu ujawnienia rewelacji tak, jakby w ogóle byłjakiś dobry czas dla wysłuchiwania złych wieści.Dla osób publicznie zajmujących się omawianiem spraw z zakresu wiary i moralności, takie oskarżenia powodują konieczność wycofania się z tejdziałalności. Z tego względuwyrażanoubolewanie nad skazywaniem bez dowodów na śmierć publiczną. Jednakże nie padło stwierdzenie, że o ile zarzuty okażą się prawdziwe można przejść nad nimi do porządku dziennego. Nikt nie oświadczył, że nie liczy się fakt agenturalnej przeszłości – nawet wobec niewątpliwych zasług tychże osób.
Z wielką ulgą powitałabym wiadomość o tym, że wysuwane oskarżenia nie są prawdziwe. Także jestem w stanie pochylić się nad dziwnymi meandrami osób – niezwykle żarliwych i niechętnych generalnie złu – którzy wdali się we flirt ze złem, i zarazem nie potrafili jasno odróżniać dobra od zła. Trochę mnie jednak rażą wezwania do okazywania miłosierdzia, skoro nie wiadomo nawet komu i za jakie czyny miłosierdzie mamy okazywać. „Miłosierdzie to piękna rzecz, ale sąd musi być pierwszy. Inaczej byś nie wiedział,dlaczego to miłosierdzie okazujesz”. Te słowa mówi jedna z bohaterek powieści Terry’ego Pratchetta – angielskiego pisarza fantasy i jednocześnie trafnego obserwatora, i moralisty. W imię miłosierdzia powinniśmy postarać się dowiedzieć i zrozumieć na czym polegała pokusa dla której człowiek – dobry, wspaniałomyślny i życzliwy – jest gotów na składanie donosów – nawet tylko na tych, z którymi się nie zgadza, i których nie lubi. Prosimy w modlitwie, żeby Bóg nas strzegł od pokus. Jak to się stało, że wielu z tych, których zadaniem było nauczyć nas modlić się i odróżniać dobro od zła sami się tych pokus nie ustrzegli.
Nie należy udawać, że nie stanowi to problemu. Dobry lekarz bez moralnych kwalifikacji nadal może być dobrym lekarzem. Od osób powołanych do zajmowania się sprawami duchowymi jednak już wymaga się czegoś więcej. Nasz Mistrz nie przekonał nas zapewnieniami, że gotów jest umrzeć za swoich przyjaciół, ale tym, że rzeczywiście to zrobił. Inaczej byłyby to tylko słowa. Czekam więc na wyjaśnienie. I to nie na wyjaśnienie, które będzie się usprawiedliwiać naiwnością czy brakiem rozsądku, ale na wyjaśnienie, które pozwoli zajrzeć w ciemny zaułek człowieczeństwa. Czekam na wyjaśnienie nie z kamieniem w ręku, ale z pochyloną głową i z sercem otwartym na zrozumienie. Bo być może rację mają ci, którzy widzą świat w biało-czarnej tonacji i uważają, że nie ma odcieni szarości, gdyż kolor szary to przybrudzony biały.
:: Ekumenizm.pl: Nie rzucajmy kamieniami