Minister Dorn i szpiedzy z kościelnej wieży
- 10 listopada, 2006
- przeczytasz w 2 minuty
Trzy lata temu wraz z innymi wiernymi parafii ewangelicko-augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego, podczas głosowania Zgromadzenia Parafialnego, podniosłem rękę by zaakceptować pomysł budowy budynku-biurowca na ziemi należącej do parafii. Od trzech lat trwały w tej sprawie uzgodnienia z Urzędem Dzielnicy Mokotów. Teraz szefujący MSWiA Ludwik Dorn tuż przed wyborami doszedł do wniosku, że w luterskim budynku, który nie istnieje, mogą zalęgnąć się szpiedzy… Minister Dorn i jego świta nie są konsekwentni. Boją się […]
Trzy lata temu wraz z innymi wiernymi parafii ewangelicko-augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego, podczas głosowania Zgromadzenia Parafialnego, podniosłem rękę by zaakceptować pomysł budowy budynku-biurowca na ziemi należącej do parafii. Od trzech lat trwały w tej sprawie uzgodnienia z Urzędem Dzielnicy Mokotów. Teraz szefujący MSWiA Ludwik Dorn tuż przed wyborami doszedł do wniosku, że w luterskim budynku, który nie istnieje, mogą zalęgnąć się szpiedzy…
Minister Dorn i jego świta nie są konsekwentni. Boją się szpiegów w nieistniejącym biurowcu, a nie przyszło im na myśl, że już od dawna szpiedzy mogą działać np. w kościelnej wieży. Parafia ewangelicka, to i szpiedzy na pewno z Reichu przyjechali. Panowie, sprawdziliście? Absurdalne? Nie bardziej, od waszej kampanii.
“To tak, jakby przed Białym Domem ktoś postanowił wybudować wieżowiec! Tak bliskie usytuowanie budynku zagraża bezpieczeństwu teleinformatycznemu rządowych instytucji” — grzmi w “Życiu Warszawy” Rajmund Jaroszek, szef gabinetu ministra. Ja oczywiście pomijam tyleż śmieszne co przesadzone porównanie obecnego kierownictwa MSWiA do administracji amerykańskiej. W tym samym tekście wszak jest jasno napisane, że w resorcie istnieją specjalne pokoje do prowadzenia poufnych rozmów, a to oznacza, że nawet luterskie spojrzenia przez luterskie okna nie zagrożą rozmowom ministra Dorna z premierem Kaczyńskim.
Tyle się w Polsce mówi o “świętej własności”. Ostatnio nawet rządowy kolega ministra Dorna, minister Ziobro przypomniał anglosaskie przysłowie “Mój dom moją twierdzą”. Jak zwykle na słowach się skończyło. Użytkowany obecnie przez ewangelików kościół, wybudowano w 1902 roku, na rosyjskim poligonie. Polska była pod zaborami i nie było polskiego ministerstwa. To MSWiA postanowiło zamieszkać obok. Na nasze, parafian, nieszczęście. Okazało się, że nasz duchowy dom przestał być nagle niezależną twierdzą.
Co mnie jeszcze dziwi? Ano wydźwięk trzech tekstów, które ukazały się w “ŻW”. To, że tylko w jednym oddano głos proboszczowi parafii, ks. Adamowi Pilchowi. To, że redaktor Aneta Stabryła szafuje zwrotami typu: “groziła nam afera”, “w resorcie zawrzało”, “inwestycja Kościoła augsburskiego przestraszyła urzędników” itd. To, że informację o tym, iż po wojnie budynki zwróciło parafii MSWiA, okrasza się słowem “paradoksalnie”. Zupełnie tak, jakby ewangelicy nie mieli prawa do swojej własności. Smutne to wszystko i chciałbym wierzyć, że dla dobra Polski.
Do mojej parafii należeli przed wojną generałowie Juliusz Rómmel i Wiktor Thommee. Pamięć o obydwu bohaterach i ich czynach wśród parafian nigdy nie zniknęła. Tym bardziej perfidne są podejrzenia, którymi tak łatwo szafują resort i dziennikarze. Ale kto dziś pamięta kim obydwaj generałowie byli?
:: EAI Ekumenizm.pl: Ministerstwo w walce z Kościołem
:: EAI Ekumenizm.pl: Parafia Ewangelicko-Augsburska Wniebowstąpienia Pańskiego
:: EAI Ekumenizm.pl: Fińska kongregacja w Warszawie