Misjonarz z Afryki
- 20 lutego, 2007
- przeczytasz w 3 minuty
W starożytności, średniowieczu i przez cały okres nowożytny Europa była ojczyzną chrześcijańskich misjonarzy. W XVIII wieku przybywali oni również z Ameryki. Dziś, w skutek ateizacji, to Europa i kraje pierwszego świata przyjmują coraz częściej misjonarzy z krajów, które niegdyś zaliczano do nieznających Chrystusa.W swojej książce Pamięć i tożsamość Jan Paweł II zastanawiał się nad misją Kościoła rzymskokatolickiego w XXI wieku. W obliczu prawie odseparowywania się kultury europejskiej od chrześcijaństwa, najpewniejszą ojczyzną misjonarzy […]
W starożytności, średniowieczu i przez cały okres nowożytny Europa była ojczyzną chrześcijańskich misjonarzy. W XVIII wieku przybywali oni również z Ameryki. Dziś, w skutek ateizacji, to Europa i kraje pierwszego świata przyjmują coraz częściej misjonarzy z krajów, które niegdyś zaliczano do nieznających Chrystusa.
W swojej książce Pamięć i tożsamość Jan Paweł II zastanawiał się nad misją Kościoła rzymskokatolickiego w XXI wieku. W obliczu prawie odseparowywania się kultury europejskiej od chrześcijaństwa, najpewniejszą ojczyzną misjonarzy staną się kraje niegdyś ewangelizowane. Papież mówił wtedy o możliwości “spłacenia długu” przez dawnych biorców Ewangelii. Taki proces ma miejsce od niedawna, ale jak informuje portal Christianpost.com, przynosi on już owoce.
Ks. Henry Mlinganisa (czyt. malynganisa) z Zachodniej Afryki jest wikarym w North Troy (Vermont) przy granicy z Kanadą. “Gdyby nie ten człowiek, dawno już musielibyśmy zamknąć nasze kościoły” żartuje Ernest Choquette, katolik z sąsiedniej parafii. Homilie afrykańskiego misjonarza przyciągają do North Troy tłumy chrześcijan. Jak wspomina Choquette dawniej to amerykańscy księża i zakonnice wyjeżdżali, aby nawracać Afrykę, teraz Afrykańczycy nawracają Amerykę.
Z danych zabranych przez magazyn Christianpost wynika, iż liczba misjonarzy pochodzących z dawnych kolonii wzrosła. Dziś w całym stanie Vermont jest wielu księży z Afryki. Henry Mlinganisa ma 55 lat, interesuje się jazdą rowerową i piłką nożna. Jest głęboko przekonany, iż naturą Kościoła jest misja. “Misjonarska natura Kościoła sprawia, iż nikt z nas (chrześcijan) nie jest przywiązany do miejsca, z którego pochodzi” — stanowczo stwierdza Mlinganisa.
Komentarz
Gdy czytałem informacje o ks. Mlinganisa przypomniała mi się msza w Londynie. Odprawiał ją czarnoskóry ksiądz, który podobnie, jak ksiądz z North Troy rozpoczął naukę angielskiego po to, aby udać się na misję. Myślami wróciłem też do artykułu zamieszczonego na EAI na temat tzw. teologii afrykańskiej, będącej popularnym trendem w myśli chrześcijańskiej w Afryce.
W swej eklezjologii teologia afrykańska kładzie akcent na misję. Modeste Malu, teolog z Fakultetu Teologii Katolickiej Uniwersytetu w Kinszasie, opisał ten fenomen w następujący sposób: Czarna Afryka przyjęła chrześcijaństwo pod postacią zorganizowanej misji, po dziś dzień Kościół to dla Afryki działalność misyjna na wielką skalę i ten aspekt życia Kościoła teologia afrykańska unaocznia. Teologia ta stawia sobie trzy cele: inkulturację, reinterpretację europejskiej teologii i historii Kościoła (na rzecz skutecznej działalności misyjnej) oraz przejście od bycia przedmiotem zbawiennej misji Kościoła do stania się podmiotem głoszenia Ewangelii.
Henry Mlinganisa daje świadectwo, iż postulaty te udaje się spełnić. Rozwojowi samoświadomości Kościoła w Afryce swego czasu z aprobatą przyglądał się Józef kard. Ratzinger. Zapytany przez włoskiego dziennikarza o to, czy cieszyłby się z wyboru na Stolicę Apostolską Rzymską czarnoskórego biskupa, odpowiedział: “byłbym rad”, ale dwa lata później sam został papieżem.
:: Ekumenizm.pl: Czy istnieje teologia afrykańska?