Społeczeństwo

Moja Reformacja


Kazi­mierz Bem Moja Refor­ma­cja „Jeże­li Bóg zechce obja­wić wam cokol­wiek przez inne swo­je narzę­dzie, bądź­cie goto­wi otrzy­mać je, tak jak­by­ście byli goto­wi otrzy­mać jakąś praw­dę ode mnie lub mojej posłu­gi. Jestem bowiem głę­bo­ko prze­ko­na­ny, że Pan ma jesz­cze wie­le praw­dy i świa­tła do obja­wie­nia ze swe­go Sło­wa” ‑John Robin­son, prze­ma­wia­ją­cy do Pury­ta­nów wypły­wa­ją­cych do Nowe­go Świa­ta (1620) Wra­ca­łem z nabo­żeń­stwa refor­ma­cyj­ne­go. W Holan­dii nie świę­tu­je się bowiem w sam […]


Kazi­mierz Bem


Moja Refor­ma­cja


Jeże­li Bóg zechce obja­wić wam cokol­wiek przez inne swo­je narzę­dzie, bądź­cie goto­wi otrzy­mać je, tak jak­by­ście byli goto­wi otrzy­mać jakąś praw­dę ode mnie lub mojej posłu­gi. Jestem bowiem głę­bo­ko prze­ko­na­ny, że Pan ma jesz­cze wie­le praw­dy i świa­tła do obja­wie­nia ze swe­go Słowa”


-John Robin­son, prze­ma­wia­ją­cy do Pury­ta­nów wypły­wa­ją­cych do Nowe­go Świa­ta (1620)


Wra­ca­łem z nabo­żeń­stwa refor­ma­cyj­ne­go. W Holan­dii nie świę­tu­je się bowiem w sam Dzień Refor­ma­cji, ale raczej w nie­dzie­lę poprze­dza­ją­cą 31 paź­dzier­ni­ka, zwa­ną stąd „Nie­dzie­lą Refor­ma­cji”. Nabo­żeń­stwo we fran­cu­skim koście­le refor­mo­wa­nym pro­wa­dzo­ne przez dwóch pasto­rów oraz panią pastor, połą­czo­ne było z Wie­cze­rzą Pań­ską.

Oprócz „Warow­nym Gro­dem” po fran­cu­sku, śpie­wa­li­śmy oczy­wi­ście Psal­my do melo­dii uło­żo­nych w Gene­wie jesz­cze za życia Kal­wi­na i Bezy. W gotyc­kim koście­le, w oto­cze­niu potom­ków huge­no­tów oraz afry­kań­skich imi­gran­tów, śpie­wa­łem w rytm bojo­wej melo­dii Psal­mu 68:


Mais, en présen­ce du Seni­gneur, / Les Justes chan­tant sa gran­deur / Et sa glo­ire immor­tel­le; / Car sur la nue il est por­té, / Son nom est ple­in de maje­sté, / Le Seigneur il s’appelle. / Réjo­uis­sez vouz devant lui: / il est de la veu­ve l’appui, / Des orphe­lins le père; / Aux cap­tifs il por­te secours/ Et de l’affligé tous les jours / Il entand la pri­ère



  • co w dość swo­bod­nym prze­kła­dzie ozna­cza:

Ale, w obec­no­ści Pana, spra­wie­dli­wi wychwa­la­ją jego wiel­kość i nie­śmier­tel­ną chwa­łę, albo­wiem z nico­ści ich powo­łał, jego imię jest peł­ne chwa­ły, Pan to jego imię. Raduj­cie się zatem przed nim: pomo­cą jest dla wdo­wy, ojcem dla sie­ro­ty, uciecz­ką dla uwię­zio­nych i zawsze wysłu­chu­je modlitw utra­pio­nych.”


No tak, ale dla­cze­go posze­dłem na to wła­śnie nabo­żeń­stwo, kie­dy mogłem spo­koj­nie śpie­wać szkoc­kie pre­zbi­te­riań­skie psal­my w swo­jej macie­rzy­stej para­fii? Dla­cze­go uczęsz­czam co rok na nabo­żeń­stwa refor­ma­cyj­ne, pra­wie 500 lat po tym wyda­rze­niu? Sta­wia­jąc spra­wę na ostrzu noża: jaki to ma sens na począt­ku XXI wie­ku?


Nie przy­cho­dzę na nie tyl­ko ze wzglę­du na to, że tak trze­ba, albo żeby napić się kawy po nabo­żeń­stwie i poroz­ma­wiać. Nie, za każ­dym razem gdy śpie­wam „Warow­nym Gro­dem” zasta­na­wiam się, co to wszyst­ko ma za zna­cze­nie dzi­siaj. Refor­ma­cja i jej pamiąt­ka skła­nia mnie do prze­my­śleń na temat Kościo­ła na zie­mi. Myślę wte­dy o tym, jak wpły­nę­ła ona na kościo­ły refor­ma­cyj­ne, ale tak­że i na kato­li­cyzm i pra­wo­sła­wie. Pamiąt­ka Refor­ma­cji jest dniem reflek­sji na temat, gdzie my wszy­scy jeste­śmy i gdzie zdą­ża­my. Gdzie powin­ni­śmy zdą­żać.


Co mnie nie­po­koi?


Mar­twi mnie coś, co nazy­wam try­wial­nie „kom­plek­sem sta­rusz­ka”. Prze­ja­wia się on zwy­kłe w kaza­niach nie­któ­rych kazno­dzie­jów wes­tchnie­niem lirycz­nym: „Za daw­nych cza­sów było lepiej”. Kie­dy sły­szę ten uro­czy zwrot od razu ciar­ki mnie prze­cho­dzą. Wiem bowiem, że zaraz usły­szę lamen­ta­cję o upad­ku oby­cza­jów, o zgor­sze­niu, o roz­pu­ście i rui, o „odcho­dze­niu” i ogól­nym upad­ku. Następ­nie nastę­pu­je cześć „chwa­leb­na” kaza­nia, któ­ra jest jesz­cze gor­sza. Otóż w niej dowia­du­ję się o poboż­nym lud­ku, któ­ry to gdzieś i kie­dyś „trzy­mał się” i „nie odstę­po­wał”, modlił się, pra­co­wał, nie ule­gał rujom i roz­pu­ście, a i tak się roz­mna­żał! Gene­ral­nie ów ludek żył „po boże­mu” — cokol­wiek ma to ozna­czać. Wzo­ry życia z XVI, XVII, XVIII wie­ku mają pozo­stać nie­zmien­ne i dzi­siaj. Zwy­kle na zakoń­cze­nie wzy­wa­ny jestem do „powro­tu”, cho­ciaż nigdy nie byłem w miej­scu, do któ­re­go mam powró­cić.


Nic dziw­ne­go, że mło­dzież drzwia­mi i okna­mi ucie­ka w popło­chu z kościo­łów. Jeże­li bowiem przy­pa­trzy­my się owym „poboż­nym” poko­le­niom, to ujrzy­my woj­ny, mor­der­stwa, bie­dę i nędzę, ciem­no­tę i fana­tyzm, rasizm, dys­kry­mi­na­cję i nie­na­wiść, zacho­wa­nia ludzi i kościo­łów, któ­re teraz przy­pra­wia­ją nas o mdło­ści. A prze­cież ci chwa­leb­ni rze­ko­mo „nie odstę­po­wa­li” i „trzy­ma­li się”.


Mar­twi mnie w dzi­siej­szym koście­le ten­den­cja do wyra­bia­nia sobie nowych wro­gów, wokół któ­rych kazno­dzie­ja gru­pu­je swo­ich para­fian. Zamiast mobi­li­zo­wać ich do dzia­łań pozy­tyw­nych, wska­zu­je się na rze­ko­mych wro­gów: kobie­ty pastor­ki, homo­sek­su­ali­ści w koście­le, libe­ral­ni teo­lo­go­wie, her­me­neu­ty­kę biblij­ną etc. Kie­dyś mówi­li­śmy o spi­sku Żydów, maso­nów i cykli­stów, dziś pochod­nię dzier­żą już tyl­ko ci ostat­ni i kon­ty­nu­ują tę swo­ją kre­cią robo­tę z pomo­cą ordy­no­wa­nych bab i kryp­to ate­istów na uni­wer­sy­te­tach teo­lo­gicz­nych. Nie prze­sa­dzam! Sły­sza­łem o pew­nym duchow­nym jed­ne­go z pol­skich kościo­łów pro­te­stanc­kich, któ­ry z miną odkryw­cy Ame­ry­ki oświad­czył, iż ate­iza­cję spo­łe­czeń­stwa na Zacho­dzie spo­wo­do­wa­ło ordy­no­wa­nie kobiet. Głę­bo­kość i odkryw­czość tej myśli mówi sama za sie­bie. Podob­ne przy­kła­dy moż­na mno­żyć.


Ktoś kie­dyś pisał o „Pro­te­stanc­kiej alter­na­ty­wie”. Oba­wiam się, że o ile opi­sa­ne pobież­nie prze­ze mnie pro­ce­sy nie zosta­ną zaha­mo­wa­ne, nie będzie żad­nej alter­na­ty­wy. Kazno­dzie­je będą wra­ca­li do cza­sów, kie­dy kobie­ty szły kil­ka kro­ków za mał­żon­kiem, nie odzy­wa­ły się w koście­le, nie gło­so­wa­ły, tyl­ko zakry­wa­ły się przed chu­tli­wy­mi anio­ła­mi, haro­wa­ły w domu i w polu. W tam­tych dobrych cza­sach inno­wier­ców pali­ło się na sto­sie lub wie­sza­ło, kamie­nio­wa­ło cudzo­łoż­ni­ce, ist­nia­ła pańsz­czy­zna, nie­wol­nic­two i cen­zu­ra. Toż to było życie „po boże­mu” i do takie­go wzor­ca mamy dążyć. Oto owa świe­ża alter­na­ty­wa!


Pro­blem w tym, że sły­sząc tak gło­szo­ną Ewan­ge­lię mło­dzież uciek­nie zupeł­nie z kościo­łów, bo nie­wie­lu odpo­wia­da życie Ami­szów. Pozo­sta­łym w pustym koście­le duchow­nym i świec­kim zosta­nie tyl­ko zga­sić świa­tło.


Co mnie cie­szy?


Cie­szą mnie mło­dzi duchow­ni w Pol­sce, któ­rzy pomi­mo nara­sta­ją­cej fali opi­sa­nej powy­żej, usi­łu­ją odczy­tać Sło­wo tak, by u pro­gu XXI wie­ku było wia­ry­god­ne i żywe, a nie sta­wa­ło się jakąś kiep­ską gro­te­ską tego, co powie­dział Nasz Pan. Ci mło­dzi pasto­rzy są wiel­ką nadzie­ją nas wszyst­kich! Pozo­sta­je ufać, że świat ich nie zła­mie i nie oswoi.


Cie­szy mnie fakt, że coraz wię­cej kościo­łów na świe­cie zry­wa z dwu­ty­siąc­let­nią prak­ty­ką dys­kry­mi­na­cji kobiet w koście­le. Czas, gdy męż­czyź­ni uży­wa­li Dobrej Księ­gi, by uza­sad­nić trzy­ma­nie kobiet w domach, bić, uwa­żać za isto­ty niż­sze, głup­sze i słab­sze — dobie­ga koń­ca. Koń­czy się też pole manew­ru dla tych teo­lo­gów, któ­rzy na pod­sta­wie Dobrej Księ­gi chcą taki stan utrzy­mać. Nie jest się wia­ry­god­nym, gdy mówi­my, że dla Boga jeste­śmy rów­ni, ale kobie­ty nie mogą być pasto­ra­mi, ze wzglę­du na swo­ją budo­wę fizjo­lo­gicz­ną. Nie ocze­kuj­my po Stwo­rzy­cie­lu naszej małost­ko­wo­ści, bra­ku wyobraź­ni i szo­wi­ni­zmu – nasze­go jest aż nad­to. Mam nadzie­ję, że wraz z ordy­no­wa­niem pierw­szych kobiet pasto­rów i księ­ży wzbo­ga­ci­my naszą ducho­wość i pozwo­li­my na prze­pływ świe­że­go prą­du powie­trza przez kościo­ły i Kościół.


Cie­szy mnie, że i inne gru­py w spo­łe­czeń­stwie, dotych­czas spy­cha­ne i mar­gi­na­li­zo­wa­ne powo­li odnaj­du­ją swo­je pra­wo­wi­te miej­sce Koście­le Chry­stu­so­wym: Murzy­ni,


homo­sek­su­ali­ści, Azja­ci, ubo­dzy, India­nie, nie­do­ro­zwi­nię­ci, Maory­si, nie­peł­no­spraw­ni i Abo­ry­ge­ni, poka­zu­ją nam iż moż­na prze­ży­wać Zmar­twych­wsta­łe­go na inny i wspa­nia­ły spo­sób. Nowe spoj­rze­nie i kościo­ły inklu­zyw­ne poka­zu­ją nam jak wiel­kie moż­li­wo­ści życia i roz­wo­ju daje nam Stwór­ca. Raz jesz­cze przed naszy­mi oczy­ma, nie­na­wiść i pogar­da prze­kształ­co­na zosta­je przez Boga w miłość i dobro. Raz jesz­cze widzi­my, iż Pismo nie kła­mie mówiąc „Ja jestem Bogiem Żywym!”.


Cie­szą mnie nowe ini­cja­ty­wy teo­lo­gicz­ne, litur­gicz­ne, kościel­ne i eku­me­nicz­ne, poszu­ki­wa­nia nowych spo­so­bów dotar­cia z Ewan­ge­lią do poko­le­nia X i „Big Bro­the­ra”. I cho­ciaż czę­sto zda­rza­ją się pomył­ki, potknię­cia i nie­do­cią­gnię­cia, to jed­nak nie robi błę­dów tyl­ko ten, kto nic nie robi. Co wie­czór dzię­ku­ję w swo­ich modli­twach za te ini­cja­ty­wy i pro­szę, żeby ci nowi żni­wia­rze nigdy się nie znie­chę­ci­li.


Jestem chrze­ści­ja­ni­nem. Co nie­dzie­la recy­tu­ję razem z całym Kościo­łem Cre­do, w któ­rym wyzna­ję wia­rę w Boga Zmar­twych­wsta­łe­go i Żywe­go. Wie­rzę głę­bo­ko, że XXI wiek będzie wie­kiem, w któ­rym będzie­my mogli wszy­scy raz zgro­ma­dzić się razem i bez wzglę­du na nasz kolor skó­ry, płeć, orien­ta­cję sek­su­al­ną, wyzna­nie, naro­do­wość, uro­dę, pocho­dze­nie etnicz­ne i spo­łecz­ne wiel­bić Naj­wyż­sze­go na wie­le gło­sów a pomi­mo to uni­so­no.


Wte­dy, jak mówi Dobra Księ­ga: „nawet poga­nie zawo­ła­ją ‘Cóż za cuda uczy­nił dla nich Bóg’”. Dla­te­go też co noc wołam „Przyjdź Panie Jezu!”. Amen, niech tak się sta­nie!

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.