Społeczeństwo

Nieudana katecheza – parę słów o Bełchatowie


W ostat­nich dniach Pol­ska, a w zasa­dzie ta jej część, któ­rą inte­re­su­ją spra­wy reli­gii, żyje wyda­rze­nia­mi z Para­fii Naj­święt­szej Marii Pan­ny Mat­ki Kościo­ła w Beł­cha­to­wie. Spra­wa jest dla mnie o tyle cie­ka­wa, że doty­czy zda­rze­nia, któ­re mia­ło miej­sce w mie­ście, z któ­re­go pocho­dzę, w koście­le, w któ­rym przez wie­le lat uczest­ni­czy­łem w paster­kach i wyda­rze­niach eku­me­nicz­nych.


Ukry­cie przez trzy­na­sto­lat­ka hostii w kie­sze­ni i reak­cja księ­ży na jego postę­po­wa­nie skła­nia­ją wie­lu komen­ta­to­rów do zada­wa­nia pytań o aspek­ty praw­ne, przede wszyst­kim zwią­za­ne z nad­uży­cia­mi w sto­so­wa­niu Art. 196 KK, mówią­ce­go o obra­zie uczuć reli­gij­nych.

Spra­wa beł­cha­tow­ska daje tak­że oka­zję do popi­su róż­ne­go rodza­ju kry­ty­kom Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, któ­rych wie­dza w dzie­dzi­nie rzym­sko­ka­to­lic­kiej teo­lo­gii jest nie­ste­ty nie­wiel­ka. W nie­któ­rych komen­ta­rzach czuć powrót XVI-wiecz­nych spo­rów, zna­nych z histo­rii Refor­ma­cji. Znów poja­wia się okrzy­ki­wa­nie kato­lic­kiej wykład­ni sakra­men­tu Eucha­ry­stii mia­nem kani­ba­li­zmu lub krwa­wej ofia­ry, nawią­zu­jąc przy tym do pogań­skich obrzę­dów. W efek­cie obra­ża­ją oni nie tyl­ko Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki, ale tak­że Kościo­ły sta­ro­ka­to­lic­kie, będą­ce w naszym kra­ju w mniej­szo­ści.

Muszę przy­znać, posta­wa księ­ży z beł­cha­tow­skiej para­fii była nad­uży­ciem. Ponad­to, jak się wyda­je, spra­wa jest bar­dziej przy­pad­kiem do roz­wa­ża­nia dla znaw­ców pra­wa kano­nicz­ne­go niż dla spe­cja­li­stów od pra­wa kar­ne­go. Powo­ły­wa­nie się na art. 196 KK wobec nasto­lat­ka, abs­tra­hu­jąc od zasad­no­ści jego sto­so­wa­nia, brzmi jak cho­ry absurd. Chciał­bym jed­nak zejść z aspek­tów praw­nych i sku­pić się na kwe­stiach peda­go­gicz­nych i kate­che­tycz­nych.

Zadaj­my pyta­nie: co spra­wi­ło, że nasto­la­tek (co trze­ba szcze­gól­nie zazna­czyć — nasto­la­tek, któ­ry mniej wię­cej pięć lat temu po raz pierw­szy przy­stę­po­wał do sakra­men­tu Komu­nii Świę­tej, i któ­ry będzie może przy­stę­po­wał do bierz­mo­wa­nia) zacho­wał się w taki spo­sób? Być może była to chęć popi­sa­nia się przed zna­jo­my­mi – głu­pi wybryk albo zakład z kole­ga­mi – nie­istot­ne. Spra­wa poka­zu­je inny pro­blem. Na ile kate­che­ci, czy to świec­cy, czy księ­ża pro­wa­dzą­cy zaję­cia, byli w sta­nie przy­go­to­wać ucznia do god­ne­go przyj­mo­wa­nia sakra­men­tu Komu­nii? Czy w ogó­le samo przy­go­to­wa­nie w dru­giej, czy trze­ciej kla­sie szko­ły pod­sta­wo­wej, ogra­ni­cze­nie się do jed­ne­go eta­pu z życia czło­wie­ka jest wystar­cza­ją­ce? Czy aspek­ty zwią­za­ne z sakra­men­to­lo­gią nie powin­ny poja­wiać się czę­ściej wśród tema­tów reali­zo­wa­nych na lek­cjach reli­gii?

Wraz z poszcze­gól­ny­mi eta­pa­mi dora­sta­nia dziec­ka zagad­nie­nia zwią­za­ne z wia­rą, dok­try­ną kościel­ną, czy histo­ria­mi biblij­ny­mi powin­ny być oma­wia­ne w spo­sób pozwa­la­ją­cy na przed­sta­wie­nie kolej­nych aspek­tów. Cho­dzi o to, żeby prze­cho­dzić od czy­stych obra­zów, do form bar­dziej abs­trak­cyj­nych, odpo­wia­da­ją­cych roz­wo­jo­wi inte­lek­tu­al­ne­mu uczniów. Ogra­ni­cze­nie się do obra­zów lub w ogó­le pozo­sta­wie­nie ucznia z wie­dzą zdo­by­tą tyl­ko na jed­nym z eta­pów dora­sta­nia, może pro­wa­dzić do dwóch nega­tyw­nych sytu­acji – z jed­nej stro­ny, do fun­da­men­ta­li­zmu i życia obra­za­mi tak­że w doro­słym wie­ku, spły­ce­nia zna­cze­nia kon­kret­nych ele­men­tów życia reli­gij­ne­go do form naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych, a z dru­giej – do bra­ku świa­do­mo­ści same­go sie­bie, wła­snej wia­ry i reli­gij­no­ści.

Czy w Beł­cha­to­wie nauczy­cie­le w ogó­le sta­ra­li się, żeby roz­bu­dzić w swo­ich uczniach zain­te­re­so­wa­nie? Czy może ogra­ni­czy­li się tyl­ko do nauki modlitw, powta­rza­nia kil­ku histo­rii o Janie Paw­le II i przed­sta­wie­nia listy for­mu­łek, któ­rych trze­ba nauczyć się na pamięć? Tak wyglą­da­ło to przy­naj­mniej w cza­sach, kie­dy cho­dzi­łem do jed­nej z beł­cha­tow­skich pod­sta­wó­wek. Zna­łem daty piel­grzy­mek Jana Paw­ła II do Pol­ski, nato­miast tego, czym jest Komu­nia Świę­ta w Koście­le rzym­sko­ka­to­lic­kim dowie­dzia­łem się dopie­ro na stu­diach z teo­lo­gii ewan­ge­lic­kiej.

Spra­wa z Beł­cha­to­wa rodzi pyta­nia, jak wyglą­da pro­wa­dze­nie lek­cji reli­gii w Pol­sce, a tak­że – jakie jest przy­go­to­wa­nie peda­go­gicz­ne kate­che­tów i księ­ży. To dru­gie pyta­nie jest tym bar­dziej zasad­ne, że reak­cja księ­ży na sytu­ację wytwo­rzo­ną przez trzy­na­sto­lat­ka była wybit­nie nie­pe­da­go­gicz­na. Zmu­sza­nie dziec­ka do cze­go­kol­wiek, czy ter­ro­ry­zo­wa­nie nie są meto­dą wycho­waw­czą, nawet jeśli w grę wcho­dzą kano­ny. Kwe­stia ta jest nie­zmier­nie waż­na dla Kościo­łów chrze­ści­jań­skich. Duchow­ny, a więc oso­ba, któ­ra w swo­jej służ­bie dusz­pa­ster­skiej jest odpo­wie­dzial­na tak­że za pra­cę z dzieć­mi i mło­dzie­żą, powi­nien być świa­do­my, kim jest dziec­ko i jak postrze­ga świat.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.