Bóg chce co najmniej dziesięć procent. Antysekciarska sekta.
- 7 stycznia, 2005
- przeczytasz w 5 minut
Z niesmakiem przeczytałem tekst “Bóg chce dziesięć procent. Sekta dla bogatych.” we wczorajszym Dużym Formacie Gazety Wyborczej. Mój niesmak budzi nie tyle opisywany w tekście mało znany (mi w ogóle nieznany) Kościół Dobra Nowina z Pabianic, co dyletanctwo młodych autorów. Polityka szacownej Redakcji, dopuszczającej do druku tak słabe teksty, jest dla mnie kompletnie niezrozumiała. Tym bardziej, że jest to w ostatnim czasie druga tego typu wpadka — tekst “Przyjdź Panie” […]
Z niesmakiem przeczytałem tekst “Bóg chce dziesięć procent. Sekta dla bogatych.” we wczorajszym Dużym Formacie Gazety Wyborczej. Mój niesmak budzi nie tyle opisywany w tekście mało znany (mi w ogóle nieznany) Kościół Dobra Nowina z Pabianic, co dyletanctwo młodych autorów. Polityka szacownej Redakcji, dopuszczającej do druku tak słabe teksty, jest dla mnie kompletnie niezrozumiała. Tym bardziej, że jest to w ostatnim czasie druga tego typu wpadka — tekst “Przyjdź Panie” o Raciborskiej Odnowie w Duchu Świętym — był podobnym stekiem stereotypów i krzywdzących sądów. Przez całe dorosłe życie czytam Gazetę Wyborczą niemal codziennie, jednak uwłacza mi jako obywatelowi i członkowi mniejszości religijnej, że Redakcja tak zasłużonego dla demokracji pisma feruje wyroki, w oparciu o tak kiepski materiał dowodowy, przy okazji rozpowszechniając niesprawiedliwe stereotypy. Media to władza, ale niektórzy chyba zbyt ochoczo się do wykonywania tej władzy garną!
1. O czym to jest?Jeśli nawet wszystko co napisano o pastorze kościoła Dobra Nowina z Pabianic jest prawdą to nie oznacza to jeszcze, że Kościół Dobra Nowina jest sektą. Państwu, którzy stworzyli ten tekst proponuje, aby w podobny sposób jak do kazania o dziesięcinie podeszli do nawoływań o “co łaskę” proboszcza najbliższej parafii rzymskokatolickiej, a na pewno po trzech miesiącach dojdą do przekonania, że znowu trafili do sekty! Radzę także dokładnie przyjrzeć się praktyce “kolędy”! Nie tylko, że proboszcz odwiedza wiernych w pracy, on ich bezczelnie odwiedza w domu i zbiera koperty! To dopiero sekciarstwo! No i proszę powiedzieć jaką pensje ma proboszcz (pastor miał “tajną” co było kolejnym dowodem na sekciarstwo), bo zdaje się tego nie wie nikt, nawet kuria.
Ciekawie w tym kontekście brzmią słowa bp. Adama Smigielkiego w ostatnim “Tygodniku Powszechnym”, gdzie gani on proboszczów za wygórowane cenniki posługi duszpasterskiej (za chrzest np. dziesięć procent pensji), każe osoby zatrudnione na czarno w parafiach ubezpieczyć i opłacić składkę ZUS, a redaktor dodaje do tego rewolucyjne postanowienia synodu, o tym, że w parafii “winna być prowadzona książka kasowa przychodów i wydatków parafialnych oraz książka akcydensu i intencji mszalnych”. Czyżby do tej pory takiej ewidencji nie prowadzono???
Widać więc, że wkażdym Kościele znajdziemy nadużycia w sferach finansowych. Ciekawe tylko dlaczego w oczach niedouczonych dziennikarzy niektóre Kościoły to sekty, a inne już nie???
Czyli tekst jest o Kościele, tyle tylko że autorzy nie rozumieją tematu o którym chcą pisać.
Gdyby rozumieli to by wiedzieli, że nieznana im praktyka oddawania dziesięciny na rzecz zboru, jest w Kościołach ewangelikalnych czymś powszechnym, dziesięcinę oddają ludzie bardzo zamożni i wysoko postawieni (w tym głowy państw), ale także ludzie bardzo ubodzy, jest to kwestia ich wiary, a właściwie pobożności.
Gdyby autorzy zechcieli zapoznać się z literatura tematu, to wiedzieliby w jaki sposób — nikogo nie obrażając napisać o praktyce “bełkotliwej” modlitwy.
Gdyby autorzy nie chcieli udowodnić swojej tezy o tym, że Kościół Dobra Nowina to sekta to nie posługiwaliby się sztuczką polegającą na sugerowaniu Czytelnikom podejrzanej działalności Kościoła poprzez śródtytuły i stosowania słów “szef”, “kierownicy”, “klient” itd. Kiedy GW pisała o proboszczu z Tylawy, to nie używała w odniesieniu do niego terminu “kochający inaczej” chociaż byłoby to może uzasadnione, dlaczego nikt nie napisał per “szef” o arcybiskupie poważnie zadłużonej diecezji?
2. O czym to nie jest!Tekst oczywiście nie jest o sekcie, problemie sekt, ani nawet o nadużyciach w małym niezależnym kościele-zborze, po prostu brakuje dowodów! Pod jednoznacznie brzmiącym śródtytułem “Tajna pensja szefa” nie znajdujemy nic oprócz sugestii. Dlaczego niektóre cytaty są podpisane imieniem i nazwiskiem a inne tylko imieniem?Dlaczego autorzy nie zacytowali choćby jednej definicji sekty, a wielkim i jedynym autorytetem w sprawach sekt jest pani Karolina z fundacji o której z dzisiejszych poszukiwań w Internecie dowiedziałem się tylko tyle, że istnieje i prowadziła latem 2004 półkolonie.
Dlaczego autorzy nie napisali nic o tym JAK ludzie z którymi rozmawiali odeszli z Kościoła Dobra Nowina w Pabianicach? Jak długi był to proces i czy utrudniano im odejście. Bo to jest jeden z najważniejszych wyznaczników czy jakaś grupa jest sektą czy nie! Ludzi odchodzących z powodów, o których mówią osoby, które odeszły z Dobrej Nowiny, znajdziemy w każdym Kościele.
A może w tekście młodych autorów chodziło o wypromowanie nowego eksperta do spraw sekt, wszak pani mgr Laura Gallas — Zielińska z fundacji “Równe Szanse” wygłosiła dwudziestominutowy wykład pt. “Propozycja profilaktyki uzależnień od grup destrukcyjnych — Program antymanipulacji” na konferencji “Sekty — problem wciąż aktualny” zorganizowanej przez poznańską Akcje Katolicką w czerwcu zeszłego roku. Do innych ważnych osiągnięć czy publikacji tej pani nie udało mi się dotrzeć, ale po takim demaskatorskim tekście w GW to pewnie szybko się zmieni.
A może młodzi tropiciele sekt, sami należą do antysekciarskiej sekty?
Gorzkie żale przybywajcie — czyli poważne zakończenie
Do młodych tropicieli sekt: przed kolejnym zdemaskowaniem sekty proszę przeczytać kilka książek z tej dziedziny. Proponuje zacząć od dostępnej po polsku “Psychomanipulacja w sektach” autorstwa Steva Hassana. Jeśli państwo składają po angielsku, to można zajrzeć na strony Freedom of Mind Center i dowiedzieć się czegoś więcej od znanych ekspertów i potem demaskować do woli.
Zawsze mi się wydawało, że redaktorom “Gazety Wyborczej” daleko jest do tropicieli masonów, cyklistów i Żydów, jeśli jednak już muszą państwo kogoś tropić, to prosze to robić rzetelnie.
Do redaktora Jana Turnau:
Szanowny Panie Redaktorze, Z rozrzewnieniem wspominam czasy kiedy od starszych kolegów słyszałem relacje z Pańskich wykładów w zielonoświątkowym seminarium teologicznym. Katolicki teolog w naszym seminarium był wtedy rzadkością. Choć w Pańskich wykładach nie uczestniczyłem (mnie uczył już inny wykładowca), to sama Pańska obecność była dla nas znakiem otwarcia, zaś Pański dodatek w GW stał się dla mnie do dziś obowiązkową i cenną lekturą.
Dlatego szczególnie smuci mnie fakt, że GW po raz drugi w niewielkim odstępie czasu drukuje tekst bazujący na stereotypach w odniesieniu do szeroko pojętego środowiska charyzmatycznego w Polsce. Uważam, że nadużycia w Kościele, to sprawy, o których dziennikarze powinni pisać jak najwięcej w celu zawstydzenia i oczyszczenia Kościoła (także mojego). Jednak jakość i staranność tego pisania w dwóch wzmiankowanych tekstach jest zatrważająco niska.
Szanowny Panie Redaktorze zapewne Pańska wiedza i autorytet mogą przekonać redakcyjnych kolegów do nieco poważniejszego traktowania drażliwych tematów kościelnych w przyszłości.