Koniec chrześcijańskiej Ameryki?
- 22 kwietnia, 2009
- przeczytasz w 3 minuty
W ciągu ostatnich dwóch dekad liczba osób identyfikujących się z chrześcijaństwem spadła w USA o 10% — grupa obywateli, którzy określają się jako ateiści lub agnostycy zwiększyła się z miliona do ponad 3,6 mln. Liczba Amerykanów nie posiadających religijnej przynależności podwoiła się od 1990 roku i stanowi obecnie ok. 15% społeczeństwa – informuje amerykańskie wydanie Newsweeka, powołując się na Amerykańskie Badania Identyfikacji Religijnej (ARIS). Autor publikacji, […]
W ciągu ostatnich dwóch dekad liczba osób identyfikujących się z chrześcijaństwem spadła w USA o 10% — grupa obywateli, którzy określają się jako ateiści lub agnostycy zwiększyła się z miliona do ponad 3,6 mln. Liczba Amerykanów nie posiadających religijnej przynależności podwoiła się od 1990 roku i stanowi obecnie ok. 15% społeczeństwa – informuje amerykańskie wydanie Newsweeka, powołując się na Amerykańskie Badania Identyfikacji Religijnej (ARIS).
Autor publikacji, Jon Macham, przekonuje, że słabną także wpływy religii na życie społeczne z korzyścią zarówno dla państwa, jak i dla samych Kościołów. Jednak mimo iż procentowo chrześcijaństwo w Ameryce kurczy się, to jednak mówienie o powolnej śmierci chrześcijaństwa w USA jest przesadne – przekonuje Meacham. Mniejszy wpływ chrześcijan na bieżącą politykę i życie społeczne nie oznacza, że Ameryka staje się postchrześcijańska. W końcu 1/3 Amerykanów wciąż określa się mianem ‘narodzonych na nowo’, a wspólnoty ewangelikalne, w tym szczególnie zielonoświątkowe, oraz Kościół rzymskokatolicki odnotowują wzrost wiernych w przeciwieństwie do liberalnych Kościołów głównego nurtu protestanckiego (reformowani, metodyści, luteranie i episkopalianie).
Meacham zwraca również uwagę na fakt, że samo wyrażenie postchrześcijański zmieniało znaczenie na przestrzeni wieków. I tak w XIX wieku oznaczało głownie ateistów i agnostyków, już pod koniec lat 20. XX wieku postchrześcijański odnosił się do społeczeństw lub regionów, w których odnotowano spadek wpływów chrześcijaństwa. Kolejną odmianą „postchrześcijaństwa” była popularność tak zwanej teologii śmierci Boga w USA w rewolucyjnych latach 60. minionego stulecia. Macham przekonuje, że biorąc pod uwagę przemiany w świadomości społecznej związane z obyczajowością, miejscem religii w przestrzeni życia publicznego oraz sprawami teologicznymi i moralno-etycznymi (kreacjonizm, aborcja, związki jednopłciowe) pokazują, że „chrześcijańska Ameryka” coraz bardziej staje się mitem niż rzeczywistością.
Co więcej, publicysta podkreśla, że przemiany te korespondują z intencjami ojców założycieli USA, którzy przy uwzględnieniu wolności sumienia, chcieli stworzyć republikę, w której wprawdzie religia i polityka przenikają się, jednak nie można tego samego powiedzieć o Kościele i państwie.
Z Meachamem w dużej mierze zgadza się Michael Gerson z ‘Washington Post’, zwracając jednak uwagę na to, że rzeczywistość opisana przez publicystę Newsweek’a nie jest kompletna. To prawda, że religijna prawica w swej surowej postaci jest fenomenem bez przeszłości, jednak nie oznacza to końca kulturowo konserwatywnego chrześcijaństwa lansowanego przez wspólnoty ewangelikalne młodego pokolenia oraz konserwatywne skrzydło w Kościele rzymskokatolickim. Według Gersona mówienie o „chrześcijańskiej Ameryce” zawsze było herezją i błędem – herezją, ponieważ żadne królestwo budowane przez człowieka nie może porównywane w żadnym stopniu do Królestwa Bożego, a błędem, gdyż łączenie wiary i ideologii doprowadza do upolitycznienia i unarodowienia wiary, która traci przez to na swojej atrakcyjności.
Gerson powołuje się również na wyniki ankiet Pew Forum, zgodnie z którymi to nie ewangelikalni, a Kościoły głównego nurtu protestanckiego straciły członków na rzecz osób bez określonej przynależności religijnej, składającej się nie tyle z ateistów i agnostyków, co z najczęściej bardzo religijnych osób, zdystansowanych wobec instytucjonalnej religijności. Według Johna Greena, eksperta Pew Forum, grupa ta charakteryzuje się również dużymi wahaniami liczbowymi, podobnie jak całe religijne spektrum Ameryki, w której religijność jest płynna. Green stawia tezę, że Ameryka wcale nie przeżywa spadku znaczenia chrześcijaństwa, a jego daleko idącą polaryzację i to właśnie ona jest powodem do niepokoju.
:: Ekumenizm.pl: Ameryka narodem chrześcijańskim