Społeczeństwo polityka

Lustracja czyli szansa na pokute i pojednanie w Kościele


W lip­cu bie­żą­ce­go roku, poru­szo­ny arty­ku­łem w „New­swe­eku” o licz­bie księ­ży — kon­fi­den­tów w Koście­le, otwo­rzy­łem Nowy Testa­ment, prze­czy­ta­łem frag­ment z Dru­gie­go Listu św. Paw­ła do Koryn­tian: “Prze­to odda­ni posłu­gi­wa­niu (…) uni­ka­my postę­po­wa­nie ukry­wa­ją­ce­go spra­wy hań­bią­ce, nie ucie­ka­my się do żad­nych pod­stę­pów, ani nie fał­szu­je­my sło­wa Boże­go, lecz oka­zy­wa­niem praw­dy przed­sta­wia­my sie­bie samych w obli­czu Boga osą­do­wi sumie­nia każ­de­go czło­wie­ka”. Ten cytat cho­dzi za mną do dzi­siaj. Myślę, że w dys­ku­sji na temat […]


W lip­cu bie­żą­ce­go roku, poru­szo­ny arty­ku­łem w „New­swe­eku” o licz­bie księ­ży — kon­fi­den­tów w Koście­le, otwo­rzy­łem Nowy Testa­ment, prze­czy­ta­łem frag­ment z Dru­gie­go Listu św. Paw­ła do Koryn­tian: “Prze­to odda­ni posłu­gi­wa­niu (…) uni­ka­my postę­po­wa­nie ukry­wa­ją­ce­go spra­wy hań­bią­ce, nie ucie­ka­my się do żad­nych pod­stę­pów, ani nie fał­szu­je­my sło­wa Boże­go, lecz oka­zy­wa­niem praw­dy przed­sta­wia­my sie­bie samych w obli­czu Boga osą­do­wi sumie­nia każ­de­go czło­wie­ka”. Ten cytat cho­dzi za mną do dzi­siaj. Myślę, że w dys­ku­sji na temat lustra­cji duchow­nych zapo­mi­na o się o obja­wie­niu Biblii, któ­re rzu­ca potęż­ne świa­tło na całe zagad­nie­nie.

Wedle słów same­go Jezu­sa w Ewan­ge­lii, Kościół ma być świa­tłem dla tego świa­ta i solą zie­mi. Ale co to zna­czy i jakich kwe­stii doty­czy? Myślę, że moż­na ten cytat odnieść bez nad­użyć, do pro­ble­mu lustra­cji w Koście­le. Pro­blem duchow­nych – współ­pra­cow­ni­ków SB trze­ba roz­wią­zać w świe­tle obja­wie­nia, a nie w kate­go­riach: „broń­my naszych” na wzór orga­ni­za­cji kor­po­ra­cyj­nych (adwo­ka­ci, dzien­ni­ka­rze). Przy­kład bra­ku jasnych postaw w kwe­stii lustra­cji w Koście­le jest jakimś upodob­nie­niem się do świa­ta. Po cóż sól, któ­rą nic nie moż­na poso­lić? Jakie czy­ny podą­ży­ły za wezwa­niem bisku­pów z tego­rocz­nej 278 Komi­sji Ple­nar­nej Epi­sko­pa­tu: „uzna­je­my potrze­bę lustra­cji i że praw­da nale­ży się całe­mu naro­do­wi”. Skąd ta nad­mier­na oba­wa o zgor­sze­nie czy łama­nie życia byłych kon­fi­den­tów? Gdzie zapo­wia­da­na Komi­sja Praw­dy i Pojed­na­nia? Prze­cież kazus księ­ży, któ­rzy współ­pra­co­wa­li z SB był­by dosko­na­łym miej­scem do ewan­ge­li­za­cji dla całe­go spo­łe­czeń­stwa. Wyobraź­my sobie, że zna­la­zł­by się jeden ksiądz, któ­ry sta­nął­by przed opi­nią publicz­ną i przy­kła­do­wo wyznał: Bra­cia i sio­stry. Dono­si­łem. Bałem sie, że mnie skom­pro­mi­tu­ją. Nie mia­łem świa­do­mo­ści, że moje roz­mo­wy mogły kogo­kol­wiek skrzyw­dzić. Ale teraz pro­szę was, w imię Miło­ści Chry­stu­sa, wybacz­cie!” Czy to nie zro­bi­ło­by na nas wra­że­nia? Czy nie było­by kate­che­zą na temat odwa­gi wyzna­nia swo­jej winy i wia­ry w miło­sier­dzie i prze­ba­cze­nie chrze­ści­jań­skie? Wystar­czył­by tyl­ko jeden, taki ksiądz. Ale na razie żaden się nie zna­lazł. Dla­cze­go? Może mię­dzy inny­mi dla­te­go, że nikt mu nie dodał odwa­gi, nie zachę­cił do takiej posta­wy. Raczej otrzy­mu­je on obec­ne sygnał, że nie war­to, że jest roz­grze­szo­ny, ze wzglę­du na ówcze­sne oko­licz­no­ści, że nie ma co roz­dra­py­wać ran. Że wystar­czy, to co powie­dział w spo­wie­dzi usznej swo­je­mu bisku­po­wi lub inne­mu księ­dzu. „Kościół zre­zy­gno­wał ze spo­wie­dzi publicz­nej już na począt­ku swo­jej dzia­łal­no­ści, bo wie­dział, ile wsku­tek tego powsta­je zła „ — mówił w nie­daw­nym wywia­dzie dla KAI, bp Sta­ni­sław Wiel­gus. Dobrze, zre­zy­gno­wał, ale śmiem twier­dzić, że bar­dziej na sku­tek zani­ku zmy­słu wspól­no­ty, ani­że­li ze wzglę­du na fun­da­men­tal­ną pomył­kę prak­sis pier­wot­ne­go Kościo­ła. Kie­dy św. Paweł pisze publicz­nie do Koryn­tian o grze­chu jed­ne­go bra­ta, wszy­scy wie­dzą o kogo cho­dzi, a jego zawsty­dze­nie ma być powo­dem jego nawró­ce­nia. Zawsty­dze­nie było wyra­zem publicz­nej poku­ty i zapro­sze­niem do nawró­ce­nia. O jak­że nam dale­ko dzi­siaj do takiej odwa­gi! Teraz panu­je dyplo­ma­cja kato­lic­ka, któ­ra ma wie­le wspól­ne­go z poli­ty­ką (czy kto sły­szał kie­dyś o poli­ty­ku, któ­ry się przy­znał do błę­du?), ale nie­wie­le z rady­ka­li­zmem ewan­ge­licz­nym. Prze­cież ksiądz spo­wia­da­ją­cy i roz­grze­sza­ją­cy nie jest tyl­ko przed­sta­wi­cie­lem Boga, ale też repre­zen­tan­tem wspól­no­ty Kościo­ła – o czym prak­tycz­nie zapo­mnia­no — któ­ra wyba­cza i przyj­mu­je do swo­je­go gro­na? Czyż nie praw­da? Ale przy­pu­ść­my, że nie­któ­rzy księ­ża chcie­li wyznać to publicz­nie i jakoś ich to męczy. Nie mogli za bar­dzo zna­leźć odpo­wied­niej prze­strze­ni medial­nej do takie­go wyzna­nia. Czy mie­li to ogło­sić jako wyzna­nie w kato­lic­kim tygo­dni­ku, czy wyjść na ambo­nę w nie­dzie­le i powie­dzieć: Dro­dzy para­fia­nie, dono­si­łem. Może, tak, a może nie? Cho­ciaż przyj­mu­jąc nawet za słusz­ny pogląd, że publicz­ne wyzna­nie win przez księ­dza w mediach czy z ambo­ny przy­nio­sło­by wię­cej szko­dy (sen­sa­cja medial­na, napięt­no­wa­nie publicz­ne, zgor­sze­nie innych), to jed­nak każ­dy wie­rzą­cy funk­cjo­nu­je w jakiejś wspól­no­cie, gdzie nie jest ano­ni­mo­wy, gdzie jest czyjmś bra­tem w Chry­stu­sie. Zako­ny mają swo­je kapi­tu­ły, księ­ża swo­je rady kapłań­skie. W koń­cu takie­mu wyzna­niu winy mogła­by słu­żyć zapo­wia­da kie­dyś kościel­na komi­sja Praw­dy i Pojed­na­nia. Moż­na by posze­rzyć spo­tka­nie przed taką komi­sją o gro­no ludzi, któ­rzy ‑być może nawet wska­za­ni przez dane­go księ­dza — któ­rzy byli przez nie­go pokrzyw­dze­ni. Zapro­sze­nie ich przez pro­win­cja­ła czy bisku­pa na taką swo­istą „litur­gię poku­ty i pojed­na­nia” było­by zapew­ne jakąś for­mą napra­wie­nia ponie­sio­nych przez nich krzywd. Może się mylę? Może zali­czyć mnie moż­na do gro­na „lustra­to­rów”, któ­rzy nie rozu­mie­ją zło­żo­no­ści mate­rii histo­rycz­nej. Ale jeże­li się mylę, to co robią w ewan­ge­liach, histo­rie świę­tych ladacz­nic, apo­sto­ła, któ­ry był zło­dzie­jem, zapi­sy o zapar­ciu się Pio­tra, o mor­do­wa­niu pierw­szych chrze­ści­jan przez Szaw­ła, pisa­ne przez nie­go same­go? Co robą w tra­dy­cji kościel­nej „Wyzna­nia” bisku­pa Augu­sty­na (żył już wszak­że gdy spo­wiedź była już indy­wi­du­al­na)?. Albo jest to istot­ny ele­ment obja­wie­nia chrze­ści­jań­skie­go, albo te „lustra­cyj­ne” frag­men­ty nale­ża­ło­by wrzu­cić „do pie­ca” uwa­run­ko­wań histo­rycz­nych? Wszyst­kim przy­cho­dzi trud­no mówić o swo­ich grze­chach, ale według mnie ludzie Kościo­ła swo­ją zacho­waw­czo­ścią w kwe­stii lustra­cji, tra­cą oka­zję na danie świa­dec­twu praw­dzie w spo­sób, któ­ry może pogłę­bić kato­lic­kość pol­skie­go spo­łe­czeń­stwa. Dariusz Kwie­cień


Czy­taj wię­cej o lustra­cji w Koście­le, w dzia­le “Opi­nie”.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.