Moralny kościół Jankowskiego?!
- 25 października, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
Kto jak nie ksiądz powinien umieć doskonale manipulować uczuciami ludzi. Mamy tego doskonały przykład za sprawą ks. Jankowskiego. Kapłan, proboszcz podejrzany o czyny niemoralne usiłuje wiernym sobie (bo raczej nie Kościołowi) ludziom trzymać mocno klapki na oczach. Nie wierzcie prasie, ja jestem ważniejszy od biskupa, to po mojej stronie jest prawda. No dobrze, nie staram się nawet nikogo osądzać i nawet, jeśli Prałat jest „Bogu ducha winnym” to przynajmniej nie powinien podsycać nienawiści […]
Kto jak nie ksiądz powinien umieć doskonale manipulować uczuciami ludzi. Mamy tego doskonały przykład za sprawą ks. Jankowskiego. Kapłan, proboszcz podejrzany o czyny niemoralne usiłuje wiernym sobie (bo raczej nie Kościołowi) ludziom trzymać mocno klapki na oczach. Nie wierzcie prasie, ja jestem ważniejszy od biskupa, to po mojej stronie jest prawda. No dobrze, nie staram się nawet nikogo osądzać i nawet, jeśli Prałat jest „Bogu ducha winnym” to przynajmniej nie powinien podsycać nienawiści do wszystkich, którzy starają się być obiektywni. Tu, tylko z tej ambony, płynie prawda — czy aby na pewno?
Wielokrotnie ks. Jankowski podkreślał, że jego obowiązkiem jest dbanie o prawdę, wskazywanie zła, wskazywanie na niemoralność i zagrożenia płynące z odrzucenia Boga i hołdowania materialistycznemu porządkowi świata. Mnie też zdarza się czasem powiedzieć coś nieprzemyślanego, ale słowa księdza z ambony, ucznia Chrystusa, choć tu bym polemizował…
Jezus walczył ze złem i niemoralnością, poprzez miłość do wszystkich, a skromnemu proboszczowi trochę trudno zrozumieć, dlaczego ludzie mogą mieć nieprzyjazny stosunek do jego osoby. Ewangelia naprawdę nie jest trudna do zrozumienia, ale dla wielu „biednych” proboszczów troszkę nie na rękę.
Ja osobiście wychodzę z kościoła na czas kazania, gdy poruszane są w nim sprawy związane z polityką. A wszystkich kapłanów-polityków zapraszam do sejmu, będziecie mieli mniej wiernych, ale za to na „ambonie” sejmowej jest więcej czasu na gadanie.
A wracając do ks. prałata Jankowskiego, czy tak naprawdę jest bez winy? Zaślepiony różnymi sprawami materialistycznymi nie widzi, kim jest, a kim powinien być. Czy nie lepiej by było przeczekać całą sprawę, usunąć się na bok?
Powstała burza, ale tylko na wyraźne życzenie Prałata. Jasne, że plebania to nie kościół, jednak mimo wszystko wiele rzeczy, które tam miały miejsce (wspominał o tym abp Gocłowski) pokazują nam szerszą prawdę o proboszczu jakże gościnnym dla ministrantów.
Jarosław Kaźmierczak