Społeczeństwo polityka

Pokusa państwa, pokusa Kościoła


Pra­gnie­nie wła­dzy sko­rzy­sta­nia ze wspar­cia Kościo­ła czy marze­nia Kościo­ła o ści­słej współ­pra­cy z pań­stwem i jego orga­na­mi — to jed­na z naj­sil­niej­szych pokus, z jaką przy­cho­dzi się zmie­rzyć rzą­do­wi i hie­rar­chom. Dzię­ki zre­ali­zo­wa­niu takie­go pla­nu wszyst­ko mia­ło­by stać się prost­sze: Kościół wspar­ty przez moc­ną wła­dzę odwo­łu­ją­cą się do chrze­ści­jań­stwa uzy­skał­by (i już uzy­sku­je) środ­ki na śli­ma­czą­cą się budo­wę Świą­ty­ni Opatrz­no­ści Bożej, kato­lic­kie uczel­nie wzmoc­ni­ły­by zaple­cze, a bisku­pi uzy­ska­li pew­ność, że urzęd­ni­cy […]


Pra­gnie­nie wła­dzy sko­rzy­sta­nia ze wspar­cia Kościo­ła czy marze­nia Kościo­ła o ści­słej współ­pra­cy z pań­stwem i jego orga­na­mi — to jed­na z naj­sil­niej­szych pokus, z jaką przy­cho­dzi się zmie­rzyć rzą­do­wi i hie­rar­chom. Dzię­ki zre­ali­zo­wa­niu takie­go pla­nu wszyst­ko mia­ło­by stać się prost­sze: Kościół wspar­ty przez moc­ną wła­dzę odwo­łu­ją­cą się do chrze­ści­jań­stwa uzy­skał­by (i już uzy­sku­je) środ­ki na śli­ma­czą­cą się budo­wę Świą­ty­ni Opatrz­no­ści Bożej, kato­lic­kie uczel­nie wzmoc­ni­ły­by zaple­cze, a bisku­pi uzy­ska­li pew­ność, że urzęd­ni­cy pań­stwo­wi będą w mia­rę moż­li­wo­ści blo­ko­wać lustra­cję duchow­nych. W zamian wła­dza uzy­ska­ła­by moral­ne popar­cie hie­rar­chów, któ­rzy jasno opo­wie­dzie­li­by się po stro­nie pro­jek­tu ide­olo­gicz­no-poli­tycz­ne­go, któ­re­go celem ma być prze­bu­do­wa pań­stwa. Pro­blem pole­ga tyl­ko na tym, że — jak to z poku­sa­mi bywa — pod płasz­czy­kiem pięk­na kry­ją gorz­kie owo­ce — prze­ko­nu­je na łamach “Rzecz­po­spo­li­tej” redak­tor naczel­ny EAI Tomasz P. Ter­li­kow­ski.

Pierw­sze obja­wy bra­ku opar­cia się tej poku­sie dostrzec moż­na już teraz. Pre­mier Jaro­sław Kaczyń­ski suge­ru­ją­cy w Waty­ka­nie, kto był­by odpo­wied­nim kan­dy­da­tem na metro­po­li­tę war­szaw­skie­go (a zatem wykra­cza­ją­cy poza kon­kor­dat, któ­ry pozwa­la jedy­nie na oce­nę kan­dy­da­tu­ry) i prze­ko­nu­ją­cy papie­ża, że Gnie­zno nie jest odpo­wied­nim miej­scem dla sto­li­cy pry­ma­sow­skiej — to tyl­ko jeden z przy­kła­dów. Wcze­śniej świa­dec­twem tego nie­zdro­we­go pro­ce­su były kra­kow­skie piel­grzym­ki poli­ty­ków zarów­no rzą­du, jak i opo­zy­cji do kar­dy­na­ła Sta­ni­sła­wa Dzi­wi­sza, bez­po­śred­nie zaan­ga­żo­wa­nie bisku­pów w budo­wa­nie koali­cji PiS, Samo­obro­ny, LPR oraz poli­ty­ka zawsze otwar­tych drzwi dla hie­rar­chów czy duchow­nych pro­wa­dzo­na w więk­szo­ści pol­skich mini­sterstw.


(…) Pol­ska wer­sja józe­fi­ni­zmu — pre­zen­to­wa­na, jak się wyda­je, np. przez pre­mie­ra Kaczyń­skie­go — jest oczy­wi­ście o wie­le bar­dziej ostroż­na. Jed­nak kry­je się w niej podob­ne do austriac­kie­go zało­że­nie, że da się wyko­rzy­stać Kościół do budo­wa­nia popar­cia dla kon­kret­nej (i w wie­lu miej­scach słusz­nej) wizji sana­cji pol­skie­go życia poli­tycz­ne­go i spo­łecz­ne­go.


Śla­dy takie­go myśle­nia dostrzec moż­na nie tyl­ko w infor­ma­cjach o rze­ko­mych suge­stiach pre­mie­ra odno­śnie wybo­ru metro­po­li­ty war­szaw­skie­go, ale też we wcze­śniej­szych wypo­wie­dziach pre­ze­sa Kaczyń­skie­go na temat epi­sko­pa­tu i jego podej­ścia do Radia Mary­ja. Pomysł bowiem, by dzie­lić hie­rar­chów na tych, któ­rzy są czę­ścią ukła­du III RP i jako tacy wystę­pu­ją prze­ciw­ko Radiu Mary­ja, i na tych, któ­rzy są anty­ukła­do­wi i jako tacy chcą budo­wy IV RP, a zatem wspie­ra­ją toruń­ską roz­gło­śnię, musi budzić sprze­ciw. Rolą Kościo­ła nie jest wspie­ra­nie ani II, I ani IV RP, ale prze­kaz wia­ry i obro­na chrze­ści­jań­stwa. Na wspie­ra­niu poli­tycz­nych sys­te­mów chrze­ści­jań­stwo zawsze tra­ci­ło. I nie ma naj­mniej­szych powo­dów, by sądzić, że obec­nie może zyskać!


(…)


Zbyt ści­sła współ­pra­ca wła­dzy i Kościo­ła jest szko­dli­wa tak­że dla spo­isto­ści naro­du. Świa­do­mość korze­ni reli­gij­nych pań­stwa nie powin­na prze­sła­niać fak­tu, że jest ono reli­gij­nie i świa­to­po­glą­do­wo splu­ra­li­zo­wa­ne. A zatem zbyt jed­no­znacz­ne opo­wie­dze­nie się po stro­nie tyl­ko jed­nej (zasłu­żo­nej i licznej)wspólnoty wyzna­nio­wej może rodzić, i rodzi, poczu­cie odrzu­ce­nia wśród wier­nych innych wyznań (któ­re tak­że, jak cie­szyń­scy lute­ra­nie, mają ogrom­ne zasłu­gi dla obro­ny pol­skiej toż­sa­mo­ści). Tra­ci na tym zaś nie tyle Pol­ska, ile wizja repu­bli­kań­skiej i soli­dar­nej Pol­ski, o któ­rą chcą wal­czyć poli­ty­cy Pra­wa i Spra­wie­dli­wo­ści.


Pamięć o toż­sa­mo­ści czy zasłu­gach Kościo­ła nie może zastę­po­wać budo­wa­nia nowo­cze­snej toż­sa­mo­ści naro­do­wej, któ­ra o wie­le moc­niej niż na reli­gii opie­ra się na kul­tu­rze, języ­ku, eko­no­mii czy poli­ty­ce histo­rycz­nej. Bez tych ele­men­tów współ­pra­ca pań­stwa i Kościo­ła może się wyro­dzić (na razie nastę­pu­je to tyl­ko w nie­licz­nych miej­scach i raczej na dole) w poli­tycz­ną reali­za­cję płyt­kie­go hasła “Polak — kato­lik”.


Bene­fi­cjen­ta­mi zbyt ści­słych i nie­re­spek­tu­ją­cych zasa­dy dwóch mie­czy współ­pra­cy pań­stwa i Kościo­ła pozo­stać zatem mogą nie tyle pań­stwo (któ­re potrze­bu­je reli­gii­choć­by dla zacho­wa­nia moral­nych fun­da­men­tów) i Kościół (któ­ry potrze­bu­je pań­stwa dla zacho­wa­nia moż­li­wo­ści dzia­ła­nia), ile nie­któ­rzy hie­rar­cho­wie i nie­któ­rzy poli­ty­cy. Ci pierw­si mogą uzy­skać, ści­śle współ­pra­cu­jąc z wła­dzą, nie tyl­ko wspar­cie finan­so­we dla swo­ich pro­jek­tów, ale tak­że pomoc w blo­ko­wa­nia lustra­cji Kościo­ła, ci dru­dzy nato­miast, ogrze­wa­jąc się w bla­sku hie­rar­chów — uzy­skać tak cen­ne w demo­kra­cji gło­sy lub poczu­cie, że nie­waż­ne, czy ich poli­ty­ka jest dobra, czy zła, waż­ne, czy jest kato­lic­ka. Pyta­nie tyl­ko, czy za dobre samo­po­czu­cie kościel­nych i poli­tycz­nych elit, za gło­sy wybor­cze war­to pła­cić auto­ry­te­tem Kościo­ła i spo­isto­ścią spo­łecz­ną.


Całość arty­ku­łu w Rzecz­po­spo­li­tej

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.