Polacy coraz bardziej negatywnie o Kościele
- 21 września, 2010
- przeczytasz w 2 minuty
Z badań opublikowanych przez CBOS wynika, że Polacy mają coraz gorsze zdanie o Kościele rzymskokatolickim – informuje ‘Rzeczpospolita’. Podczas gdy jeszcze w czerwcu aż 64 % ankietowanych miało dobre zdanie o Kościele, to we wrześniu odsetek ten spadł aż o 10%. Również o 10% wzrosła negatywna opinia nt. Kościoła. Socjologowie religii przyznają, że wpływ na pogorszenie notowań Kościoła mają wydarzenia spod Pałacu Prezydenckiego, jednak zauważalny podział wśród hierarchów i uwikłanie Kościoła w politykę […]
Z badań opublikowanych przez CBOS wynika, że Polacy mają coraz gorsze zdanie o Kościele rzymskokatolickim – informuje ‘Rzeczpospolita’. Podczas gdy jeszcze w czerwcu aż 64 % ankietowanych miało dobre zdanie o Kościele, to we wrześniu odsetek ten spadł aż o 10%. Również o 10% wzrosła negatywna opinia nt. Kościoła.
Socjologowie religii przyznają, że wpływ na pogorszenie notowań Kościoła mają wydarzenia spod Pałacu Prezydenckiego, jednak zauważalny podział wśród hierarchów i uwikłanie Kościoła w politykę wzmacniają negatywne opinie Polaków o Kościele.
O. Paweł Kozacki OP podkreślił, że złe zdanie o Kościele mają głównie ci, którzy do niego nie chodzą i nie dostrzegają codziennej, charytatywnej pracy Kościoła.
Komentarz
Wyniki ankiety przeprowadzonej przez CBOS nie powinny nikogo dziwić. O ile dominujący w Polsce Kościół dobrze zdał egzamin w czasie tragedii smoleńskiej, to im dalej od niej, tym bardziej Polacy dostrzegają polityczną nadaktywność Kościoła (w domyśle: hierarchicznego), a odczuwają jego bierność w kwestiach duszpasterskich.
Trudno nie odnieść wrażenia, że klerykalny triumfalizm generuje dystans wiernych do Kościoła i cementuje zwiększający się rozziew między duchownymi a większością wiernych, czyli tymi, którzy nie chodzą do kościoła. Gdy doliczyć do tego upolitycznienie Kościoła — przez większość odrzucane, a przez politycznie wpływową mniejszość wręcz wymagane – to deinstytucjonalizacja religijności stanie się coraz bardziej powszechna. Być może wtedy biskupi zauważą, że wielkopańsko-feudalny sposób bycia i prezentowania Kościoła jest po prostu archaiczny i szkodliwy, a wierni dostrzegą wtedy – cokolwiek za późno – że Kościół to nie polityka, ale znacznie coś więcej. W tym wypadku powiedzenie „lepiej późno niż wcale” może się okazać mało pocieszające.