Wojen religijnych nie można wygrać! Czy grozi nam islamski faszyzm?
- 14 kwietnia, 2004
- przeczytasz w 4 minuty
O zderzeniu cywilizacji mówi się od dawna i to nie tylko za sprawą głośnej książki Samuela Huntingtona „Clash of Civilisations”, ale przede wszystkim na kanwie aktualnych wydarzeń politycznych. 11. września w USA oraz 11. marca w Madrycie w brutalny sposób unaoczniły radykalnie inny obraz świata widzianego oczami kultury zachodniej oraz islamskiego fundamentalizmu. Międzynarodowa interwencja militarna w Iraku, spirala nienawiści w Ziemi Świętej śledzone są z najwyższą uwagą. Dominują opinie, że jesteśmy świadkami zderzenia […]
O zderzeniu cywilizacji mówi się od dawna i to nie tylko za sprawą głośnej książki Samuela Huntingtona „Clash of Civilisations”, ale przede wszystkim na kanwie aktualnych wydarzeń politycznych. 11. września w USA oraz 11. marca w Madrycie w brutalny sposób unaoczniły radykalnie inny obraz świata widzianego oczami kultury zachodniej oraz islamskiego fundamentalizmu. Międzynarodowa interwencja militarna w Iraku, spirala nienawiści w Ziemi Świętej śledzone są z najwyższą uwagą. Dominują opinie, że jesteśmy świadkami zderzenia odmiennych kultur, wizji politycznych oraz sposobu życia. Przedstawiciele prawie wszystkich Kościołów chrześcijańskich robią wszystko, by obecny konflikt polityczny nie przeobraził się w kolejną wojnę religijną, które niegdyś zbierały krwawe żniwo w Europie.
Komentatorzy polityczni, teologowie, a także specjaliści z innych dziedzin unikają pojęcia wojny religijnej jak ognia. Są jednak i tacy, którzy uważają, że trzeba jasno, po imieniu nazwać zaistniałą sytuację. Jedna z najbardziej niepokojących diagnoz ostrzega: po anarchizmie, komunizmie, faszyzmie, narodowym socjalizmie przyszedł czas na islamofaszyzm, który jest kontynuacją europejskich tradycji totalitarnych XX wieku. Tak właśnie przed islamskim faszyzmem ostrzega amerykański publicysta Paul Berner, autor traktatu pt.: „Terror i liberalizm”. Niedawno na niemieckim rynku wydawniczym ukazało się tłumaczenie dzieła Bernera, które wywołało dość duże zainteresowanie niemieckich środowisk naukowych oraz prasy.
Berner dowodzi, że tak jak minione ustroje totalitarne, które przetoczyły się przez Europę, tak i islamski faszyzm charakteryzuje się nienawiścią wobec pluralistycznej cywilizacji, lękiem przed indywidualizmem, fragmentaryzacją społeczeństwa na konkurujące ze sobą modele życia oraz obawą przed utratą duchowego środka. Ponadto daje się zaobserwować prawie całkowity zanik jednostki w kolektywie organizmu społecznego, jak i utopijne dążenie do urzeczywistnienia pierwotnej czystości i niezachwianego autorytetu. Według Bernera siłą napędową opisanych resentymentów oraz ocen rzeczywistości jest islam. Berner rozpoczął swoje badania w przeddzień ataku terrorystycznego na WTC oraz Waszyngton i zagłębił się w literaturę arabskiego fundamentalizmu z najbardziej prężnych ośrodków islamskich na świecie.
Duchem przewodnim islamskiego buntu wobec „Zachodu” jest dla wielu intelektualistów Sayyid Qutb (1906–66), komentator Koranu i autor 30-tomowego dzieła „W cieniu Koranu”, w którym dokonana jest bezwzględna krytyka europejsko-amerykańskiej rzeczywistości. Qutb spisywał swoje myśli w egipskich więzieniach, a dziś cytowany jest przez wielu islamskich ideologów.
Krytycy dopatrują się w tezie Bernera pewnej niespójności. Z jednej strony Berner widzi w fundamentalistycznym islamie elementy nihilistyczne (gotowość do samobójczej śmierci), a z drugiej dostrzega pęd ku archaicznym wartościom. Oczywiście możliwa jest przekonywująca kompilacja obydwóch tendencji, które ogniskują się we wspólnym celu: opór przeciwko zachodniej cywilizacji. Berner zauważa, że islamski fundamentalizm sam jest produktem współczesności (modernity), a co za tym idzie od niej uzależniony. Amerykański publicysta szkicuje analogie z Europą XX wieku: najpierw pierwsza, a później druga wojna światowa.
Wszystkie ustroje totalitarne jakie przetoczyły się przez Europę były w swojej istocie antychrześcijańskie. Nawet jeśli Kościoły na różny sposób paktowały z poszczególnymi reżimami, to jednak wewnętrzny opór opozycji kościelnej oraz jasna nauka umożliwiły sytuację, w której po zakończeniu działań wojennych Kościoły cieszyły się dużym autorytetem w przeciwieństwie do skompromitowanych instytucji państwowych. Antymodernizm, który cechuje islamski fundamentalizm, odcisnął się też mocnym piętnem w historii chrześcijaństwa, w szczególności zaś w rzymskim katolicyzmie i prawosławiu, a także w protestantyzmie.
W swojej analizie rzeczywistości Brenerowi nie chodzi o to, czy islamiści mają prawo powoływać się na Koran, ale o to, że czynią to z ogromnym sukcesem, że pozyskują coraz to nowych i coraz młodszych zwolenników gotowych iść na pewną śmierć, jeśli mieliby tylko dzięki temu zabić choć jednego Izraelczyka. Walka z islamskimi fanatykami jest według Bernera niebezpieczna przede wszystkim dlatego, że może przerodzić się w wojnę religijną, a więc nie tylko w walkę przeciwko zepsutemu Zachodowi, ale też przeciwko chrześcijaństwu.
Wysiłki społeczności międzynarodowej powinny skoncentrować się na tym, żeby uniknąć wojny religijnej z islamem. Dlaczego? Ponieważ islamowi przypięto by niesprawiedliwie łatkę religii terrorystycznej oraz przede wszystkim dlatego, że wojny religijnej wygrać nie można, gdyż powodują one dalsze zacietrzewienie i ideologizują nieuprawnioną nienawiść do drugiego człowieka, wypierając się tym samym własnych korzeni.
Coraz częściej można usłyszeć o aktach terroru dokonywanych na chrześcijanach w różnych częściach świata. Ostatnio w Nigerii zamordowano 1,5 tysiąca chrześcijan, wyznawcy Chrystusa nie mogą swobodnie wyznawać swojej wiary w wielu krajach arabskich. Nawet kandydująca do Unii Europejskiej Turcja nie ma pod tym względem czystego sumienia i ma jeszcze daleko (mimo deklarowanego laicyzmu) do europejskich standardów. Dialogu nie ułatwiają z całą pewnością absurdalne regulacje prawne, dotyczące religijnych symboli, jak np. we Francji, a także nieodpowiedzialne deklaracje niektórych chrześcijan, zachęcających Izrael do likwidacji członków organizacji terrorystycznych. Krótkowzroczna polityka zdobywa z całą pewnością ogromny elektorat, bowiem zaspokaja nadzieje i tęsknoty za „świętym spokojem”, jednakże to, czy taka polityka jest efektywna i przynosi pożądane owoce (pokój i sprawiedliwość) pozostawiam ocenie Czytelników.
Zob. też ten artykuł w wersji angielskiej
Zobacz także:
Ekumenizm.pl: Ewangelikalna poprawka do Jezusowego przykazania
Ekumenizm.pl: Rzeź chrześcijan w Nigerii — 1500 osób nie żyje!