Prezydent i nadprzyrodzony znak
- 9 sierpnia, 2004
- przeczytasz w 1 minutę
W sierpniu odbędzie się w Wenezueli referedum, które zdecyduje, czy prezydent Hugo Chaves odejdzie ze swojego urzędu, czy też pozostanie. Z jednej strony ma on poparcie dużej części najbiedniejszej ludności kraju, która widzi w nim obrońcę uciśnionych, ale z drugiej strony jest szeroko krytykowany przez liczne sektory wenezuelskiego społeczeństwa, które oskarżają go o doprowadzenie do ruiny gospodarkę kraju. Tymczasem w czerwcu doszło do „nadprzyrodzonego” wydarzenia, które wstrząsnęło wieloma Wenezuelczykami, zostało onoodczytane jako […]
W sierpniu odbędzie się w Wenezueli referedum, które zdecyduje, czy prezydent Hugo Chaves odejdzie ze swojego urzędu, czy też pozostanie. Z jednej strony ma on poparcie dużej części najbiedniejszej ludności kraju, która widzi w nim obrońcę uciśnionych, ale z drugiej strony jest szeroko krytykowany przez liczne sektory wenezuelskiego społeczeństwa, które oskarżają go o doprowadzenie do ruiny gospodarkę kraju. Tymczasem w czerwcu doszło do „nadprzyrodzonego” wydarzenia, które wstrząsnęło wieloma Wenezuelczykami, zostało onoodczytane jako znak zapowiadający nadejście ciężkich dla nich czasów i to niezależnie, czy aktualny prezydent pozostanie przy władzy czy odejdzie.
Do wydarzenia doszło zaraz po czerwcowym zawiadomieniu o przeprowadzeniu w sierpniu referendum. Otóżposąg Marii Lionza, lokalnej świętej, do której modli się w Wenezueli miliony osób, nagle pękla i przełamała się na dwie połowy. Kult Marii Lionzy jest synkretyczną mieszanką wierzeń indiańskich, afrykańskich i chrześcijańskich i opiera się na komunikacji z przedstawicielami świata duchów za pomocą takich praktyk jak okadzenia, modlitwy i składanie ofiar ze zwierząt.
Ludności Wenezueli pozostaje tylko czekać i przekonać się na własne oczy, czy „posłanie z drugiej strony” rzeczywiście potwierdzi się w życiu ich i ich ojczyzny.