Przyjdź Panie… Dziennikarzu
- 3 kwietnia, 2004
- przeczytasz w 4 minuty
W Dużym Formacie Gazety Wyborczej (28–03–04) znalazł się tekst Marcina Kowalskiego pt. “Panie, przyjdź”; Relacja przedstawia działalność grupy Odnowy w Duchu Świętym na terenie Raciborza. Ponieważ nie jestem katolikiem, niezręcznie komentować mi konflikt pomiędzy hierarchią a wspomnianą grupą. Ponieważ jestem charyzmatykiem nie mogę nie skomentować stereotypowego i krzywdzącego obrazu charyzmatyków przekazanego w tekście Marcina Kowalskiego. Dla niewyrobionego czytelnika już pierwsze opisy nabożeństw charyzmatycznych budzą grozę. Marcin […]
W Dużym Formacie Gazety Wyborczej (28–03-04) znalazł się tekst Marcina Kowalskiego pt. “Panie, przyjdź”; Relacja przedstawia działalność grupy Odnowy w Duchu Świętym na terenie Raciborza. Ponieważ nie jestem katolikiem, niezręcznie komentować mi konflikt pomiędzy hierarchią a wspomnianą grupą. Ponieważ jestem charyzmatykiem nie mogę nie skomentować stereotypowego i krzywdzącego obrazu charyzmatyków przekazanego w tekście Marcina Kowalskiego. Dla niewyrobionego czytelnika już pierwsze opisy nabożeństw charyzmatycznych budzą grozę. Marcin Kowalski pisze:
“Pierwsze spotkanie w salce do dzisiaj śni mi się po nocach — Tomasz, szczupły, lekko znerwicowany 35-latek, do którego dotarłem przez nieformalne stowarzyszenie byłych członków raciborskiej wspólnoty, opisuje, jak otworzył swe serce. — Kiedy umilkły śpiewy i klaskanie, każdy modlił się, jak potrafił. Obok mnie stał mężczyzna, krzyczał, że wyrzuca z siebie złe moce, że narobił w życiu dużo zła, ale teraz znalazł nowe życie we wspólnocie. Bałem się go, to było przerażające.”
Autor przezornie posługuje się tu cytatem, gdyby się bowiem okazało, że nie wszyscy podzielali obawy „lekko znerwicowanego Tomasza”, Pan dziennikarz te i inne mrożące krew w żyłach opisy nawiedzonych charyzmatyków przypisze swoim rozmówcom.
A Prawda? – „co to jest prawda ?” (J18:38)
Następnie autor opisuje konflikt z hierarchią, by na końcu zająć się liderami wspólnoty, tutaj „niestety” okazało się, że są to szanowani obywatele zajmujący znaczące stanowiska w lokalnej społeczności. Niestety nie chcieli rozmawiać z Panem dziennikarzem, musiało się więc chyba jednak okazać, że przynajmniej należy się ich bać. Tak więc Pan dziennikarz napotyka na rozmownego starowinkę który rzecze:
„- Nie ma pan tu co za wiele rozpytywać. Nikt złego słowa nie powie. Idziesz pan do szpitala, tam lekarz z tych “odnów”, idziesz do urzędu, a tam inny z “odnowy”. U sąsiada w rodzinie też jest jeden, co do nich należy. Miał żonę, to się rozwiódł. Ja tam nic nie mówię, ale różni tam są. Mówią, że łatwo do nich wejść, a ciężko wyjść.”
Aby nie było kłopotów Pan dziennikarz wyjaśnia w kilku linijkach jak dotarł do tej opinii. Przy okazji zarzuca Odnowie sekciarstwo, ale powtórzmy to jeszcze raz – ludzie tak mówią – Pan dziennikarz tylko notuje.
Końcowe akapity tekstu, to wielokrotne powtórzenie tezy: “Nie jest łatwo opuścić grupę. Jeżeli ktoś jednak zdecyduje się na ten krok (często nie ma do kogo wracać — wszystkie kontakty z ludźmi spoza grupy są pozrywane), to najpierw jest nachodzony, przysyłane są listy — i to często łamie człowieka, wraca do grupy. Jeśli jednak nadal trwa z dala od wspólnoty, staje się trędowaty”.
To poważny zarzut i według nowoczesnych definicji sekty, jedna z najważniejszych przesłanek aby jakąś grupę zaklasyfikować właśnie jako sektę. Jest tylko jeden problem identyczny zarzut można by postawić tysiącom wiejskich i nie tylko wiejskich parafii Kościoła Rzymskokatolickiego. Łatwo się tam dostać (nieświadomie z woli rodziców) dużo trudniej wyjść. Natomiast jeżeli ktoś jednak zdecyduje się na ten krok często nie ma do kogo wracać — wszystkie kontakty z ludźmi spoza grupy są pozrywane. Szczególnie jaskrawo zaś widać najbardziej tragiczny, w wymiarze jednostkowym, aspekt odejść od KRK w Polsce: Jeśli jednak odstępca nadal trwa z dala od wspólnoty, staje się trędowaty.
Czy jednak oznacza to, że tu i ówdzie powielana teza, jakoby KRK był największą sektą jest prawdziwa? Oczywiście że nie! Jest równie oczywiste, że żadna grupa nie chce tracić swoich członków, żaden kościół nie jest dumny gdy ktoś od niego odchodzi, ani tego nie ułatwia. Nie znaczy to, że wszystkie kościoły które troszczą się o swoich członków to sekty.
Pisanie o zjawiskach ponadnaturalnych, a do takich niewątpliwie należy niespotykany nigdy wcześniej w historii chrześcijaństwa powrót do nowotestamentowych charyzmatów, nie jest rzeczą łatwą. Dlatego też chyba dla wszystkich będzie lepiej, jeżeli Panowie dziennikarze odrobią lekcję pt. “Powstawanie i Powielanie Stereotypów” zanim zasiądą do pisania na tak trudne tematy.
Pan dziennikarz Marek Kowalski ma prawo wyrażać swoje opinie, w jego gazecie jest dział “Opinie”.
Natomiast wyrażanie własnych opinii w formie reportażu, która ma w oczach czytelników zobiektywizować, własne zdanie Pana dziennikarza jest dla mnie niedopuszczalną manipulacją o czym z bólem jako stały czytelnik Gazety Wyborczej donoszę.