Rada Kościołów oburzona wypowiedzią pastora
- 27 sierpnia, 2005
- przeczytasz w 1 minutę
Latynoamerykańska Rada Kościołów (Consejo Latinoamericano de Iglesias – CLAI) wyraziła zdziwienie i oburzenie z powodu telewizyjnych wypowiedzi sławnego amerykańskiego kaznodziei, pastora Pata Robertsona, który zwrócił się z prośbą do rządu USA o zabicie prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza. O sprawie informowaliśmy na łamach EAI Ekumenizm.pl.W oświadczeniu przedstawiciele CLAI zarzucili pastorowi Robertsonowi, że propaguje „państwowy teroryzm”, prosząc o zamordowanie prezydenta niepodległego kraju, wybranego w demokratycznych wyborach. Z oburzeniem odrzucili budowanie […]
Latynoamerykańska Rada Kościołów (Consejo Latinoamericano de Iglesias – CLAI) wyraziła zdziwienie i oburzenie z powodu telewizyjnych wypowiedzi sławnego amerykańskiego kaznodziei, pastora Pata Robertsona, który zwrócił się z prośbą do rządu USA o zabicie prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza. O sprawie informowaliśmy na łamach EAI Ekumenizm.pl.
W oświadczeniu przedstawiciele CLAI zarzucili pastorowi Robertsonowi, że propaguje „państwowy teroryzm”, prosząc o zamordowanie prezydenta niepodległego kraju, wybranego w demokratycznych wyborach. Z oburzeniem odrzucili budowanie przez Robertsona wiary na nienawiści.
Kościoły protestanckie „promują pokóji sprawiedliwość, zwracają się do wszystkich z miłością i z bezinteresowną posługą. Takie deklaracje, jak tewygłoszone przez pana Robertsona, nie mogą zostać określone jako protestanckie, ani nie znajdują oparcia w Ewangelii. Jesteśmy wezwani, aby budować pokój, a nie do bycia diabelskimi posłannikami śmierci” — głosi oficjalne oświadczenie CLAI podpisane przez sekretarza generalnego, pastora Israela Batistę.
Można w nim również przeczytać, że Robertson jest przedstawicielem mniejszości protestanckiej wśród republikanów, która jednak ma wielkie wpływy u prezydenta Busha.
Sam Robertson złożył już w telewizji oświadczenie, w którym próbował wytłumaczyć się, że w rzeczywistościnie mówił o zamordowaniu prezydenta Chaveza. Poprosił o wybaczenie, ale zarazem powtórzył swoją krytykę wobec przywódcy Wenezueli.