Rumunia, czyli spotkanie z prawosławiem
- 30 października, 2007
- przeczytasz w 2 minuty

Rumuńską część Karpat coraz częściej odwiedzają turyści z Polski, zwłaszcza studenci. Przyciąga ich przede wszystkim uroda gór i lasów, bardziej dziewiczych niż w naszym kraju, proste warunki życia, gościnność mieszkańców, ale również piękne cerkwie.
Rumuńską część Karpat coraz częściej odwiedzają turyści z Polski, zwłaszcza studenci. Przyciąga ich przede wszystkim uroda gór i lasów, bardziej dziewiczych niż w naszym kraju, proste warunki życia, gościnność mieszkańców, ale również piękne cerkwie.
Niedawno miałem możliwość spędzenia kilku dni w Rumunii, co prawda nie na górskiej wycieczce, lecz podczas służbowego wyjazdu. Odwiedziłem stolicę kraju, Bukareszt, oraz miejscowości Sinaia i Braszów w Karpatach. Przekonałem się tam, że legendarna postać Drakuli jest przede wszystkim pomysłem marketingowym, zaś o wiele bardziej realnym „Drakulą” niedawnych czasów komunizmu był Nicolae Ceauşescu, zwany ironicznie „geniuszem Karpat”.
Na szczęście chodząc po ulicach Bukaresztu oglądam nie tylko szare bloki i posępne budynki rządowe z okresu komunistycznego, z ogromnym Pałacem Parlamentu na czele. Co krok napotykam małe i większe cerkwie prawosławne, które nie tylko zachowały dawny urok, ale tętnią życiem. Podziwiam piękne ikony, ikonostasy i freski, a jednocześnie doświadczam, że w liturgii uczestniczy dużo wiernych, starszych i młodszych. Ludzie przychodzą i modlą się, zapalając świece przed ikonami. Wystarczy wejść na chwilę do takiej cerkwi, a już udziela się nastrój sacrum, z którego wychodzi się odmienionym, uspokojonym.
Rumunia to kraj chrześcijański, w którym dominują nasi bracia prawosławni, a pośród nich żyją katolicy obrządku łacińskiego i wschodniego (grekokatolicy), a także stosunkowo nieliczni ewangelicy. Kraj, w którym po komunistycznych prześladowaniach wiara wyraźnie ożyła, a prawosławny patriarcha jest jedną z najważniejszych osób nie tylko w życiu kościelnym, ale i publicznym.
Wymownym symbolem tego ożywienia i ekumenicznego nastawienia była wizyta Jana Pawła II w Bukareszcie w maju 1999 roku – pierwsza od wieków pielgrzymka biskupa Rzymu do kraju z prawosławną większością. Setki tysięcy wiernych uczestniczyło w liturgii celebrowanej przez prawosławnego patriarchę Teoktysta (zmarłego w lecie tego roku) w obecności papieża, oraz papieskiej Mszy, w której asystował patriarcha. Do historii przeszedł moment, gdy wierni z obu Kościołów wznosili okrzyki „unitate!” – czyli „jedność” pod adresem papieża i patriarchy.
Zatrzymując się na chwilę modlitwy z prawosławnymi w rumuńskich cerkwiach nieraz nachodziła mnie myśl, czy pełna jedność Kościołów Wschodu i Zachodu stanie się faktem za mojego życia.
Tekst ukazał się pierwotnie w biuletynie “Młodzianki” wydawanym w kościele akademickim św. Anny w Warszawie w dn. 14.10.2007 r. — www.swanna.waw.pl
foto: B. Białorucki