Sekta atakuje
- 20 września, 2003
- przeczytasz w 1 minutę
Zabiciem papieża, wysadzeniem jasnogórskiego klasztoru oraz wyrokami śmierci na niepokornych grozi Ryszard M., przywódca sekciareskiego Bractwa Zakonnego Himavanti. Informuje o tym za “Gazetą Wrocławską” Wirtualna Polska. Mimo iż przywódca sekty przebywa obecnie w areszcie, nadal ma możliwości działania — ostrzegają byli członkowie grupy. — “Niech zdechną szybko i w męczarniach”. Oto klątwa, którą Ryszard M., duchowy przywódca jednej z najgroźniejszych sekt w Polsce, rzuca na tych, którzy mu się sprzeciwili […]
Zabiciem papieża, wysadzeniem jasnogórskiego klasztoru oraz wyrokami śmierci na niepokornych grozi Ryszard M., przywódca sekciareskiego Bractwa Zakonnego Himavanti. Informuje o tym za “Gazetą Wrocławską” Wirtualna Polska.
Mimo iż przywódca sekty przebywa obecnie w areszcie, nadal ma możliwości działania — ostrzegają byli członkowie grupy. — “Niech zdechną szybko i w męczarniach”. Oto klątwa, którą Ryszard M., duchowy przywódca jednej z najgroźniejszych sekt w Polsce, rzuca na tych, którzy mu się sprzeciwili — powiedział gazecia Ryszard Nowak, szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami.
Byli członkowie “zakonu” wspominają metody działania Ryszarda M. — Modliliśmy się do niego, padaliśmy na twarz, bo wzbudzał w nas wielki autorytet. Kazał otaczać się kultem - twierdzi Bożena M., która w latach 90-tych, w poszukiwaniu odskoczni od życia codziennego, zapisała się na medytacje techniką jogi. — Mistrz kazał sobie myć nogi i żądał, aby pić wodę, która po tym została — dodaje Tadeusz Dżajant Ibrahim Dellani.
Mistrz wymuszał również na członkach swojej grupy zmianę danych osobowych. Sam kojarzył ludzi w pary oraz rozbijał związki, które mu się nie podobały — relacjonują byli członkowie sekty.