
- 19 kwietnia, 2016
- przeczytasz w 1 minutę
Okazuje się zatem, że na katolickim ołtarzu można odprawić mszę nienawiści, przez Bramę Miłosierdzia mogą przejść hordy z Mordoru, a w liturgii palce może maczać apostoł Złego, skoro i tak wszystko można uznać za niedopatrzenie. Można? Można!
Szatan tańczy na ołtarzu
Okazuje się zatem, że na katolickim ołtarzu można odprawić mszę nienawiści, przez Bramę Miłosierdzia mogą przejść hordy z Mordoru, a w liturgii palce może maczać apostoł Złego, skoro i tak wszystko można uznać za niedopatrzenie. Można? Można!
Szkoda słów na rozwijanie kwestii oczywistych, że ksenofobia i rasizm to ideologie sprzeczne nie tylko z nauczaniem Ewangelii, Jana Pawła II czy po prostu zdrowym rozsądkiem. To wszyscy wiemy. Chyba. Fakt, że na ulice Białegostoku wylała się nienawiść, też nie musi aż tak bardzo zaskakiwać. Swastyki i zawieszone na szubienicy gwiazdy Dawida nie należą w polskich miastach do widoku nader rzadkiego. Czymś jednak absolutnie butnym i niezrozumiałym jest zachowanie Kurii Archidiecezji Białostockiej, która sprofanowanie katedry w lakonicznym oświadczeniu nazwała administracyjnym niedopatrzeniem. Głosy oburzenia nie ustawały, gdy mała grupka feministek zrobiła ustawkę w jednym z warszawskich kościołów – kler hierarchiczny i ten mniej utytułowany płonął świętym gniewie. Teraz zabrakło tej żarliwości.
Sprofanowano na oczach Polski kościół i to, że chodzi akurat o kościół rzymskokatolicki, katedrę, nie zmienia odium, jakie de facto spada na chrześcijaństwo w Polsce, szczególnie w kontekście tak mocno celebrowanych i w ach-zachwytach hiperbolizowanych obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski. Do diabła z taką rocznicą skoro w Domu Pańskim pozwala się szatanowi na świątynny taniec, a całość nazywa niedopatrzeniem.